Założycielka Golde, Trinity Mouzon Wofford, chce wprowadzić inkluzywność i dostępność do wellness

instagram viewer

Założyciel Golde Trinity Mouzon Wofford. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Golde

Jest wiele rzeczy, które sprawiają, że Brooklyn jest oparty dobra kondycja i beauty startup Golde jedyny w swoim rodzaju. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do wielu niezależnych marek na rynku, które przynoszą ogromny kapitał inwestycyjny, aby rosnąć w zawrotnym tempie, pozostaje całkowicie samofinansująca się przez dwa lata. Golde wystartował w styczniu 2017 z jednym produktem — tonik w proszku z kurkumą i kokosem przeznaczony do mieszania z wodą i spożywania jako rodzaj latte wellness – i od tego czasu opracował tylko cztery dodatkowe jednostki SKU dla ściśle dobranej grupy trzech artykuły spożywcze i dwa aktualne maski na twarz. Pomimo działania jako firma skierowana bezpośrednio do konsumentów, Golde zbudował sobie fanów w sposób organiczny, bez poświęcania wielu zasobów na marketing lub media społecznościowe. Jednak najbardziej odświeżającym aspektem firmy jest jej założyciel.

Trinity Mouzon Wofford rozpoczęła swoją działalność w wieku 23 lat z jasną misją: uczynić wellness dostępnym. „Chcieliśmy pozbyć się wielu koncepcji dotyczących dobrego samopoczucia, które zwykle wiążą się z poczuciem winy” – mówi Fashionista. Poza tym chciała, aby było zabawne, inkluzywne i proste — deskryptory zwykle nie przypisywane do

 jednorodny przemysł która przez dziesięciolecia zajmowała się głównie chudymi, bogatymi, białymi kobietami.

Podczas gdy wszystko, co stworzył Mouzon Wofford — etos Golde, estetyka, komunikaty i sformułowania — jest zrobiona z intencją i troską, jest też o wiele mniej cenna niż wiele urody i dobrego samopoczucia założyciele. Często marki skupiają się na budowaniu aury ekskluzywności poprzez ograniczanie sprzedawców, z którymi współpracują, ale Golde uważa to za sprzeczne z ich misją. Dlatego, jak mówi założyciel, „gdziekolwiek [nasza konsumentka] jest, tam ją spotkamy”. To doprowadził do imponującego śladu detalicznego u ponad 100 dystrybutorów o różnej skali, w tym Goop, Miejskie wyposażenie, Chłodnia, Madewell i od tego miesiąca Sephora.

Usiadłem z Mouzon Wofford, aby porozmawiać o tym, co zainspirowało ją do stworzenia Golde, jak ma nadzieję wprowadzić zmiany w rynek wellness i urody oraz sposób, w jaki stanęła na nogi, aby rozwijać swoją firmę bez polegania na zewnątrz inwestycja. Czytaj dalej, aby zapoznać się z najważniejszymi wydarzeniami.

Powiązane artykuły
Problem różnorodności i dostępności wellness został wreszcie rozwiązany
Niebezpieczny efekt uboczny cyfrowego wellness
Nue Co. wprowadza witaminy na luksusowy rynek

Opowiedz mi o swoim pochodzeniu i co zainspirowało Cię do stworzenia Golde.

Wynikało to z mojego własnego zainteresowania spojrzeniem na przestrzeń odnowy biologicznej i chęcią uczynienia jej nieco bardziej świeżą, przystępną i integracyjną oraz wszystkimi tymi dobrymi rzeczami. Dorastałem w północnej części stanu Nowy Jork i wychowywał mnie samotny rodzic, który miał chorobę autoimmunologiczną — moja mama ma reumatoidalne zapalenie stawów. W końcu zaczęła przyjmować bardziej holistyczne podejście do leczenia i zauważyła ogromną poprawę.

Byłem przedmedykiem na NYU, ale holistyczne zdrowie stało się moją ogromną pasją; Ciągle powtarzałem: „Czy jesteś przeziębiony? Może powinnaś dostać więcej czosnku. Zawsze chciałam łączyć holistyczne zdrowie, dobre samopoczucie i piękno. To było zanim [przemysł] był tam, gdzie jest teraz.

Zawsze byłam zainteresowana znalezieniem naturalnych środków, które pomogłyby mojej skórze lub zdrowiu, zwłaszcza w związku z doświadczeniem mojej mamy. Po ukończeniu studiów nie byłem pewien, co chcę robić i po prostu wpadłem w karierę w marketingu. Pracowałem w startupie technologicznym – totalnie nieseksowny marketing. Ale właśnie tam narodził się pomysł na Golde.

Jak marka zaczęła nabierać kształtów?

Zdecydowałam się wystartować z moim długoletnim chłopakiem, [Isseyem Kobori], który jest teraz naszym dyrektorem kreatywnym. Jego rodzice są właścicielami firmy produkującej świece na północy stanu, więc mogliśmy mieć to okno na przedsiębiorczość. Jest cały świat włączania i obliczania, jakie będą twoje podatki, to było tak przytłaczające i myślę, że całkowicie by nas powstrzymało – byliśmy wtedy naprawdę młodzi, byliśmy 23.

Więc żaden z was nie miał doświadczenia jako przedsiębiorcy.

Nie. Miał dużo wglądu w to, ponieważ dorastał w tym biznesie. To mała, rodzinna firma, więc znał się na operacji. Miałem doświadczenie w marketingu, ale bardziej w świecie technologii B2B. Była to bardzo praca z miłości i nauki. Wiedzieliśmy, że chcemy zbudować markę, która przeniesie świat wellness i uczyni go nieco bardziej dostępnym i integrującym. Stamtąd zastanawiał się, jak przełoży się to na markę, głos i wizję, które będą angażować konsumentów.

Czy zawsze wiedziałeś, że chcesz skoncentrować się na pokarmach?

Wiedzieliśmy, że chcemy zrobić produkt do spożycia i postanowiliśmy wprowadzić na rynek produkty z kurkumy szczególnie dlatego, że dostałam się w to przez moją mamę, która używała go, ponieważ jest przeciwzapalny. To było bardzo pomocne dla jej stawów. Zacząłem się bawić i wkładać cały korzeń do koktajli i stwierdziłem, że to było świetne dla mojego skórę i mój układ trawienny, więc właśnie tam zdecydowaliśmy, że może to być nasz pierwszy produkt, który zostanie wprowadzony do rynek.

Nie wiedzieliśmy, jak projektować opakowania, więc pobraliśmy Adobe Illustrator i rozpracowaliśmy to. Nazwa Golde została zainspirowana oryginalnym produktem, który tworzy złoty napój, ale chodziło również o tę większą koncepcję przyjmowania dobrego samopoczucia i sprawienia, by był złoty i naprawdę dobry. Chcieliśmy pozbyć się wielu koncepcji dotyczących dobrego samopoczucia, które zwykle wiążą się z poczuciem winy.

Nalewki Golde'a. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Golde

Jak zabrałeś się za budowanie biznesu?

To było dużo nauki na bieżąco. Zaczęliśmy od małego, ręcznego mieszania produktu w naszej kuchni. Włożyliśmy go do tych brzydkich małych foliowych torebek, a ja napisałem na nich markerem Sharpie i rozdawałem ludziom, których znałem i którzy mówili: „Podoba ci się to?”

Uruchomiliśmy naszą stronę internetową, którą sami zaprojektowaliśmy na Squarespace. W tym czasie pomagałem Chłodnia z ich otwarciem. Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z [założycielem Chillhouse] Cyndi [Ramirez-Fulton], produkt nie był jeszcze nawet żywy, ale miałem jej torbę, która ją uwielbiała. Wprowadziła nas także do naszego pierwszego dystrybutora, którym był The Elk in the West Village. Zaczęliśmy od The Elk, Chillhouse i naszej strony internetowej i zaczęliśmy publikować rzeczy w mediach społecznościowych, ponieważ tylko tyle wiedzieliśmy, jak to zrobić [śmiech], a sprzedaż zaczęła się toczyć.

Nie chcę sugerować, że nagle nasz biznes stał się ogromny i nie mogliśmy nawet nadążyć [z popytem], ale my wyszedł z autentyczną misją i historią, która odbiła się echem, więc szybko udało nam się dotrzeć do wielu sprzedawców nas.

Czy wszystko było samofinansowane?
Tak i nadal jest.

Jakie wyzwania napotkałeś, gdy rozwijałeś firmę?

Musieliśmy przejść od samodzielnej wysyłki każdego zamówienia do pracy z magazynem i producentem — przeszliśmy już przez czterech co-packerów. Te relacje są trudne, to jak randki. Przygotowanie tych rzeczy zajęło trochę czasu. Ten pierwszy rok był interesujący, ponieważ pod koniec tego roku mieliśmy zapytania od Urban Outfitters, Goop i Sephora.

W tym momencie byliśmy dosłownie dwiema osobami pracującymi w naszym mieszkaniu, więc było to ekscytujące. To było prawie nasze marzenie, ale był też moment: Co to w ogóle oznacza? Czy nagle będziemy w każdym sklepie Sephora? Jak sobie z tym poradzimy? Ale dzięki tej relacji byliśmy wdzięczni, że są w stanie zrozumieć, co jesteśmy w stanie dla nich zrobić teraz i jakie są możliwości w nadchodzących latach.

Jak przekształciłeś się z jednego produktu w pełną firmę?

To było trochę inżynierii wstecznej. Teraz mam silną sieć założycieli, z którymi mogę się połączyć. To tak cenne, ale nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego [na początku]. Trudno było zrozumieć, że byliśmy na tym samym poziomie, co niektóre z tych marek, które były o wiele bardziej ugruntowane. Dopiero w naszym drugim roku zaczęliśmy docierać do inwestorów i zacząłem myśleć o tej rozmowie.

Jak podszedłeś do tego procesu, kiedy zaczęli do ciebie przychodzić?

Ludzie zaczęli przychodzić przez e-maile i DM. Zaczęliśmy z nimi rozmawiać i szybko... Dałem się przekonać, że musimy jak najszybciej zebrać pieniądze, że jeśli tego nie zrobimy, ktoś inny wskoczy i przejmie nasz udział w rynku i nasz biznes się skończy.

Przez większość 2018 roku agresywnie rozmawiałem z inwestorami, próbując dowiedzieć się, ile powinienem podbić. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, czego chcę od biznesu. Ci inwestorzy zaczęli wyciągać rękę, rozmawiać o przejęciach za ponad 100 milionów dolarów, nagle zacząłem się zastanawiać, no, może po to powinienem być.
W tym czasie udało mi się nawiązać kontakt z wieloma innymi założycielami, co było najcenniejszą rzeczą, jaką zrobiłem w tamtym roku. Powiedziałem wszystkim, ile zarabiamy pieniędzy, nie obchodziło mnie to. Umieściłem to wszystko i otrzymałem wszelkie opinie, jakie mogłem.

Kiedy mówiłem inwestorom lub innym założycielom, że nasza firma działa na 80% przychodów hurtowych, a nie głównie bezpośrednio do konsumentów [sprzedaż] i że nie wydawaliśmy jeszcze pieniędzy na Facebooku, były kompletnie zepsute z dala. Nie sądziłem, że to coś specjalnego. Mówiłem im o naszych danych o przychodach, które nie były ogromne, a oni mówili: „Hej, robisz to bez wydawania pieniędzy?”.

Po tylu spotkaniach z ludźmi z branży, jakie były twoje wynosy?

Doszedłem do wniosku, że gdybyśmy mogli robić to tak, jak my, nie brać pieniędzy i rozwijać się w sposób zrównoważony, to właśnie powinniśmy zrobić. Nie ma nic złego w przyjmowaniu pieniędzy, ale nie musisz.

W tej chwili wydaje się, że tak wiele marek kosmetycznych próbuje jak najszybciej skalować się i zdobywać. Czy sprzedaż jest Twoim ostatecznym celem?

Mamy dwa lata — jeśli chodzi o startupy, już jesteś dinozaurem, ale dla mnie jesteśmy dziećmi. Skupiam się głównie na tym, dokąd zmierzamy w ciągu najbliższych dwóch lat. Nie sądzę, że w ciągu najbliższych dwóch lat zobaczymy akwizycję — myślę, że to może być fajne, jeśli sprawy potoczą się szybko.

Jesteśmy otwarci na wszystko. Jestem otwarty na przyjmowanie inwestorów, jestem otwarty na współpracę z większą marką. Będzie to zależeć od tego, jak rozwinie się biznes, ale teraz jedyną rzeczą, na której się skupiam, jest rozwój marki w sposób zrównoważony.

Opowiedz mi o rozwoju kolejnych produktów.

Uruchomiliśmy Matcha Golde i Cacao Golde w 2018 roku, które są rozszerzeniami [oryginalnej formuły], więc mają tę samą podstawę.

Jeśli chodzi o rozgałęzianie się na miejscową pielęgnację skóry, byłam w punkcie, w którym moja skóra była gorsza niż kiedykolwiek. Próbowałem wszystkiego: zielarza, P50, próbowałem Retin-A, wszystko naturalne i nienaturalne. I nic nie działało. Potem postanowiłem zacząć smarować twarz superfoods i zacząłem zdawać sobie sprawę, że to działa. Kontynuując formułowanie masek, nadal byłam królikiem doświadczalnym do testowania i odkryłam, że to naprawdę jedyne rzeczy, które oczyszczają moją skórę.

Niedawno wprowadzone na rynek maseczki Clean Greens i Lucuma Bright firmy Golde. Zdjęcie: dzięki uprzejmości Golde

Marka jest osobista, a Ty naprawdę jesteś jej twarzą. Jak ważne było to dla Golde?

Na początku wahałem się, czy postawić się tam jako założyciel. Pomyślałem, że produkt powinien mówić sam za siebie, co teraz moim zdaniem prawie nigdy nie jest prawdą. Ludzie chcą poznać historię marek, a często nie zdajesz sobie sprawy, jak wielką wartość ma ta historia, ponieważ żyjesz nią. Pamiętam moment, kiedy w mediach społecznościowych zamieściliśmy pierwsze moje zdjęcie z produktem i mieliśmy tak silny odzew. Tak wielu ludzi mówiło: „O mój Boże. Nie wiedziałem, że należysz do Blacka. Nie wiedziałem, że to mała firma. Udało nam się stworzyć tak szczerą, autentyczną relację z sprzedawców detalicznych i konsumentów, którzy chcieli wypróbować produkty wellness, ale byli jeszcze bardziej podekscytowani możliwością wsparcia małego Marka.

Wellness nie jest kategorią, która historycznie była bardzo inkluzywna. W jaki sposób widzisz tę zmianę i jak postrzegasz siebie jako jej część?

Chciałbym ogólnie zobaczyć bardziej przystępne rozwiązania — więcej rzeczy w cenie poniżej 50 USD, więcej założycieli koloru. Jestem podekscytowany, że zaczynamy widzieć trochę tego, coraz więcej marek, które pojawiają się w tej kategorii w niższej cenie. Mam nadzieję, że bycie tam zachęci więcej osób do zaangażowania się w dobre samopoczucie i zrozumie, że nie musi to oznaczać zbyt ciężkiego treningu i picia tylko koktajli; chodzi o znalezienie sposobu na dobre samopoczucie. Wszystko, co możemy zrobić, aby rozpowszechnić tę wiadomość i ją wzmocnić, leży w naszym własnym interesie.
Moim celem nie jest bycie jedyną marką, która oferuje superfoods w rozsądnej cenie. Moim celem jest zainspirowanie wszystkich do tego, aby zaczęli to robić.

Interesujące jest to, że Goop był jednym z twoich wczesnych sprzedawców detalicznych, ponieważ kiedy ludzie mówią o tym wąskim postrzeganiu tego, jak może wyglądać dobre samopoczucie, Goop jest często podawany jako doskonały przykład.
Ludzie powiedzą nam: „Czujesz się jak anty-Gop. Jak ci się z nimi współpracuje? A ja mówię: „To niesamowite, że współpracują z nami. To pokazuje, że myślą o [inkluzywności]... przedstawiają swoim słuchaczom naszą misję, co jest wspaniałe”. To świetny zespół i uwielbiamy z nimi pracować.

Biorąc pod uwagę, że założyłeś tę firmę w młodym wieku, że jesteś kobietą, a dokładniej kobietą koloru, jakie były niektóre z twoich wyzwań, których doświadczyłeś w tym zakresie?

Powiedziałbym, że moim największym wyzwaniem było brak doświadczenia. Nie miałem funduszy, żadnych znajomości, żadnego pomysłu, jak zacząć. Ale pod pewnymi względami ta naiwność była błogosławieństwem, ponieważ pozwalała mi iść naprzód, pochylać głowę i patrzeć na nagrodę. Nie znałem nawet skali wyzwań, przed którymi staniemy, aby dotrzeć do miejsca, w którym jesteśmy teraz jako samofinansująca się marka.

Jak wygląda przyszłość Golde?

Ciekawe, dokąd zmierza rynek. Sephora jest niemal nieoczekiwanie entuzjastycznie nastawiona do dobrego samopoczucia. Rozumieją tam wartość i chcą zdobyć ten rynek. Nie chcą być wielką, nieporęczną marką, która nie mogłaby wprowadzać innowacji. Myślę, że to świetna okazja, ale nadal będziemy przyglądać się głównemu celowi, czyli uczynieniu wellness inkluzywnym i dostępnym dla naszych klientów.

Jaką radę miałbyś dla innych młodych przedsiębiorców, którzy postrzegają Cię jako wzór do naśladowania?

Każdego niedzielnego wieczoru robię coś, co nazywam „godzinami pracy” w Instagram Stories, gdzie pracuję nad pewnym wyzwaniem, z którym musiałem się zmierzyć jako założyciel, i udzielam ludziom wskazówek, jak sobie z tym poradzić.

Najważniejszą rzeczą, którą radziłbym każdemu, kto myśli o założeniu firmy lub już ją prowadzi, jest nawiązanie kontaktu z jak największą liczbą założycieli i inwestorów. Niekoniecznie korzystaj z ich rad, ale posłuchaj ich, a następnie wyrób sobie własne zdanie — nikt nie zna Twojej marki tak dobrze jak Ty.

Uwaga: Od czasu do czasu używamy linków partnerskich na naszej stronie. W żaden sposób nie wpływa to na nasze decyzje redakcyjne.

Bądź na bieżąco z najnowszymi trendami, nowościami i osobami kształtującymi branżę modową. Zapisz się do naszego codziennego biuletynu.