Nie zrozumcie nas źle, aktor Stanley Tucci wykonał świetną robotę, grając wspaniałego gejowskiego redaktora w diabeł ubiera się u Prady. Biorąc to pod uwagę, myślę, że wszyscy możemy się zgodzić Szymon Doonan, on z koszulek z nadrukiem Liberty i niekończących się żartów, wykonałby znacznie lepszą robotę.
Okazuje się, że to nie przypadek. Według kreatywnego ambasadora Barneysa, Tucci oparł swoją postać częściowo na Doonanie.
Doonan wyjaśnia w swojej nowej książce Azyl: kolaż wspomnień couture… i histerii (że WWD fragmenty dzisiaj) jak czytał w roli Nigela – i skończył (podobno) jako narzędzie badawcze:
„Czy żył bratek, który nie czytał do tej części? Cała szarada przesłuchania była niczym więcej niż starannie zaaranżowanym fragmentem nieodpłatnych badań. Nas, gejów, zostaliśmy wciągnięci, żeby pokazać – nie mniej przed kamerą – dla przyjemności jakiegoś prefabrykowanego, przepłacanego aktora hetero. Ten tespian stworzyłby następnie swoją charakterystykę w oparciu o nasze niekompensowane mielenie.
Te mroczne podejrzenia potwierdziły się, gdy film zaczął się robić kilka dni później, a Stanley Tucci wcielił się w rolę Nigela.
Teraz wszystko nabiera sensu!
Oczywiście to nie jedyny fragment, który można zacytować WWD miał do zaoferowania. Według Doonan: „Ludzie o przeciętnym wyglądzie, przysadziści, ludzie domowi są zawsze mądrzejsi, bardziej kompetentni i zabawniejsi niż modelki”.
A jeśli uogólnianie modelek w ten sposób jest niesprawiedliwe, Doonan mówi: „Oczywiście, że to niesprawiedliwe, ale kto powiedział, że życie będzie sprawiedliwe, a nawet oparte na faktach. Czy nie jest fajniej przesadzać?”
Teraz są to słowa, którymi należy żyć.
Azyl: kolaż wspomnień couture… i histerii trafia na półki 3 września