Założyciel Le Labo ma mieszane uczucia co do sukcesu Santal 33

Kategoria Estee Lauder Fabrice Penot Zapach Le Labo Sieć Perfumy | September 19, 2021 18:49

instagram viewer

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Le Labo

Fabrice Penot spędził lata przeciwstawiając się konwencjom. W 2006 roku wraz z Eddie Roschi założył butik perfumeryjny Le Labo bez formalnego finansowania ze strony inwestorów, bez reklam i filozofii, która faworyzowała poleganie na czystych składnikach i mieszaniu perfum w sklepach. Wszystko to stanowiło bunt wobec norm branży kosmetycznej, zwłaszcza tamtych czasów.

Pierwszym zapachem Penota dla marki była świeca z odurzającym, skórzastym dymem: Mikołaj 26. Do 2011 roku zmienił formułę i uczynił Santal zapachem do noszenia, kreacją, która zmieniła trajektorię Le Labo. Od momentu wydania Santal 33 utrzymuje się jako jeden z najbardziej wszechobecnych zapachów It-girl (i dla facetów). Oblana ciałami, w hotelowych lobby i butikach, marka Le Labo stała się synonimem Santal. Jednak zapach sukcesu jest dla Penota słodko-gorzki. „To cena, którą każdy twórca musi zapłacić, gdy coś się wystartuje” – mówi. Tak się dzieje, gdy łamacz zasad czyni to wielkim.

Ten sukces katapultował Le Labo do pierwszej ligi: pod koniec 2014 roku gigant kosmetyczny The 

Estee Lauder Firmy nabyty Przedsiębiorstwo, pozwalać Penot i Roschi będą kontynuować tworzenie zapachów i pozostać niezależni, jednocześnie pozwalając dużym perukom z Estée Lauder zajmować się logistyką biznesową. („Głęboko wierzę, że tworzenie to autokracja, to nie jest demokracja”, powiedział Roschi w an wywiad ostatni rok.)

Po raz pierwszy otrzymałem e-mail od Penota po tym, jak napisałem kawałek za tę samą publikację opłakującą wszechobecność Santala. Napisał nie po to, by mnie potępiać, ale by podzielić się swoimi mieszanymi emocjami z powodu stworzenia czegoś tak uwielbianego i krytykowanego. W ciągu kilku tygodni i serii e-maili i rozmów (które zostały tutaj zredagowane i skrócone), Penot i ja dyskutowaliśmy o spuściźnie Santala, a także o jego zwyczajach jako twórcy.

Opowiedz mi o rozwoju Santala 33. Co czułeś, kiedy pierwszy raz poczułeś zapach?

Nie ma to jak za pierwszym razem, gdy go powąchasz, ponieważ staje się „tym” po dość długim procesie prób. Zaczynam od bardzo szorstkich akordów, a potem gram z nimi, aż coś się wydarzy… gdy zdarza się. W przypadku Santala coś zaczęło się pojawiać w okolicach modyfikacji numer 93. Czułem, że mamy tam coś, co ma potencjał, by być potężnym. Potem zgubiłem się w setkach innych prób, aby zdać sobie sprawę, że temat, który mieliśmy w 93, został utracony. Postanowiliśmy odrzucić rok pracy i zacząć od tego. Rozwiązanie zostało oddalone o kilka ruchów, dodając „klucz”, który odblokowuje całą formułę. Ten klucz jest sekretem Santal, który uniemożliwia wszystkim jego kopiom osiągnięcie tego samego efektu.

Czy często zaczynasz od zera z innymi zapachami, czy ten proces był wyjątkowy w przypadku Santal?

Nie przychodzi mi do głowy inne perfumy, w przypadku których by tak nie było. To tylko jedyny sposób, w jaki wiemy, jak pracować.

Czy formułując formułę myślisz o życiu i doświadczeniach klientów Le Labo?

Nie, myślę o ich uczuciach. Wyobrażam sobie przyjemność, jaką ktoś będzie miał, rozpylając perfumy, nad którymi pracuję, lub wąchając je na kimś innym.

Co oznacza dla ciebie Santal 33?

Całkiem sporo: to były pierwsze perfumy, które stworzyłem dla marki, najpierw jako świeca. To także to, co noszę, kiedy nie jestem w procesie twórczym. (Kiedy tworzymy, skupiamy się na noszeniu tego, co projektujemy, aby to poczuć – nie pracujemy z blotterami.) [Santal 33] jest tym, co przyniosło nam pewne uznanie. Wiele zawdzięczamy Santalowi, ale bez niego też bylibyśmy bardzo szczęśliwi — mamy rodzinę zapachów, z których jesteśmy dumni, a czasami jesteśmy w cieniu Santala.

Uważam, że Santal jest „narkotykiem bramy” do kolekcji Le Labo. Jakie inne zapachy chciałbyś mieć więcej miłości? (Mój podpis to Noir 29. To takie wyjątkowe.)

Noir, Róża 31, Oud 27, Fleur d'Oranger 27…prawie wszystkie z nich, szczerze mówiąc. Ale masz rację, Santal jest często bramą, dzieckiem z plakatu, a potem wkraczasz w świat, w którym… być może nie odkryto bez szturchnięcia Santala, ale jest to znacznie głębsze niż tylko jedno zapach. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Jak myślisz, jak świat postrzega Santal 33?

Nie wiem, naprawdę – po prostu wiem, kiedy ludzie o tym mówią, ich oczy się błyszczą. Z perfumy, bez których nie mogą żyć być może pewne zmęczenie węchowe spowodowane przez ludzi zdenerwowanych jego rosnącą obecnością, a jednak często nie są w stanie go zastąpić.

Powiedziałeś wcześniej: „W każdych perfumach, które tworzymy, zostawiamy cząstkę siebie w butelce”. Jakie części siebie dałeś konsumentom w 2011 roku z Santal? Jakimi częściami siebie chcesz teraz podzielić się z klientami?

To samo dzisiaj, co w 2011 roku. Część naszej duszy, naszych radości, zmagań, odkryć, wizji… próba podzielenia się najbardziej uniwersalną częścią tego za pomocą niewidzialnego medium jest dość fascynująca.

Przy każdym poziomie sukcesu pojawia się krytyka. W którym momencie porzucasz poczucie ochrony i rozkoszujesz się faktem, że stworzyłeś coś tak imponującego?

Naprawdę nie przejmujemy się zbytnio. Jesteśmy w naszej bańce, skupiając się na naszym rzemiośle. Na pewno możemy sobie wyobrazić krytyków, ale to nas nie dotyczy — nie dlatego, że nimi gardzimy, tylko dlatego, że to nie ma znaczenia. Liczy się trzymanie się naszych przekonań.

Czy czujesz pewną presję z każdym nowym wydaniem, wiedząc, że ludzie prawdopodobnie słyszeli o Tobie i Twojej marce przez Santal 33?

Nie, najgorszą rzeczą, jaka może się przydarzyć perfumom, jest zapach strachu. Dlatego większość dużych marek nie udaje się poruszyć ludzi swoimi perfumami, ponieważ w grę wchodzi zbyt duża stawka finansowa wprowadzenie na rynek perfum — głównie z powodu ogromnych kwot wydanych na reklamę — aby mogli wziąć jakikolwiek zapachowy ryzyko.

Nie wydajemy nic na reklamę. Lubimy mówić, że stawiamy na kreację i liczymy na biznes. Uruchomiliśmy Santal, kładąc go pewnego dnia na stole i czekając, aż dorośnie. Zachowujemy się w ten sposób i istnienie Santal nie ma na to wpływu. Niektórzy dotkną czegoś uniwersalnego, jak Santal, inni będą rozmawiać tylko z określonym tłumem. To też jest w porządku. Jeśli już, to istnienie Santal pozwala nam przesuwać jeszcze więcej granic, ponieważ wiemy, że czynsz jest już pod opieką.

Le Labo często przeciwstawiało się konwencjom, począwszy od powstania marki i braku reklamy, aż po natychmiastową mieszankę każdego zapachu i zapachy charakterystyczne dla miasta. Jak kontynuujesz ten bunt przeciwko tradycji, jednocześnie doceniając swój sukces?

To zdecydowanie największe wyzwanie, przed którym stoimy. Stworzyliśmy Le Labo otwierające nasze małe laboratorium na Elizabeth Street w Nowym Jorku, ponieważ chcieliśmy walczyć z rosnącą falą konformizmu w naszym życiu. Kiedy podróżowaliśmy, mieliśmy dość znajdowania tych samych sklepów w LA, Tokio, Paryżu. Chcieliśmy dodać kulturowe doświadczenie, którego nie znajdziesz nigdzie indziej.

Teraz, gdy mamy sklepy w głównych stolicach świata, ryzyko staje się dokładnie tym, czemu w pierwszej kolejności się opieraliśmy. Jak z tym walczyć? Dbanie o to, aby doświadczenie nie było jednolite wszędzie — w sklepach, ale także w kolekcji perfum. To jest powód, dla którego stworzyliśmy miasto ekskluzywne, w którym określone perfumy honorują miasto, w którym się znajdujemy i które będą nie mogą być sprzedawane nigdzie indziej (z wyjątkiem jednego miesiąca w roku), przeciwstawiając się jakimkolwiek zwrotom biznesowym, ale zasilając nasz inicjał zamiar.

Co sprawia, że ​​miasto jest godne posiadania sklepu Le Labo i specyficznego zapachu?

Nie masz pojęcia, co to dla nas znaczyło, kiedy lecieliśmy otworzyć nasz [drugi w historii] sklep w Tokio: Przyjechaliśmy i usiedliśmy na chodniku przed tym sklepem i mieliśmy łzy w oczach. Stworzenie perfum na cześć było dla nas ważne, nawet jeśli nigdy nie miałoby to sensu finansowego. (Chociaż w tym przypadku tak się stało, ponieważ Gaiac jest bestsellerem w Japonii, mimo że jest dwa razy droższy niż normalna kolekcja i nasz ekskluzywny bestseller na całym świecie).

Potem trzymaliśmy się tego ducha, co nie zawsze jest łatwe, jak nie w każdym mieście na świecie może być dla nas tak egzotyczne i emocjonalne, jak Tokio, ale dbamy o to, aby nadal szanować każdego krok. Jeśli chodzi o to, jak wybieraliśmy miasta, to na początku lubiliśmy jeździć – i chcieliśmy jechać osobiście. Teraz jest trochę bardziej racjonalnie: zadajemy sobie pytanie, czy w tym mieście jest wystarczająco dużo ludzi z naszym stylem, aby warto było jechać.

Jaka jest przyszłość Santal?

Nie wiem Santal jest już uwolniony, nasze dziecko dorosło i żyje własnym życiem. Bardzo dobrze mógłby stać się kolejnym Chanel No. 5 w historii perfumerii. To nie jest pretensjonalne — to już nie ma z nami nic wspólnego i szczerze mówi więcej o szczęściu niż o naszym własnym talencie. Nie da się stworzyć Santalu bez tego, co mój przyjaciel Isaac nazwał „głupim szczęściem”. To osobna sprawa i będzie podążać za własną legendą, cokolwiek się stanie, będziemy z tym w porządku.

Kto i co Cię inspiruje?

Jestem bardzo szczery, mówiąc, że nie wiem już nic o tym, co dzieje się w świecie perfum i kto robi coś godnego uwagi. Jestem pewien, że tam jest, po prostu mnie to nie interesuje. Jak tylko się rozejrzysz, zaczniesz chcieć wiedzieć, czy wygrywasz. [Eddie i ja] mamy dość konkurencyjne osobowości, które mogą odwrócić naszą uwagę od tego, co ważne. Dość wcześnie zdaliśmy sobie sprawę z tej „słabości” i zaczęliśmy się jej obawiać.

Zużywam dużo energii, aby pozostać nietkniętym — nowoczesnością, technologią, trendami, wszystkimi nonsensami dzisiejszego świata. Tylko w ten sposób odnoszę sukces: chroniąc swoją duszę i dzieląc się jej częścią z naszymi klientami i pracownikami. Inspiracją jest dla mnie połączenie z naturą, ciszą, samotnością, doświadczaniem piękna poprzez książkę, zachód słońca, spotkanie, pęknięcie w ścianie. Nic z tego nie znajdziesz w dziale kosmetycznym domu towarowego.

Czy to działa na twoją korzyść, że nie jesteś tak zakorzeniony w świecie perfum?

Myślę, że to działa na naszą korzyść. Wielu moich znajomych jest na tym świecie i jest on pełen wspaniałych ludzi, ale widzę też, jak może cię to ograniczać. Nigdy byśmy nie stworzyli Le Labo, gdybyśmy nie poznali zasad, aby móc je łamać. Ale teraz nasz naturalny dystans do branży perfumeryjnej sprawia, że ​​nie ulegamy wpływom porównań, trendów, nagród. Bardzo rzadko rekrutujemy osoby z doświadczeniem perfumeryjnym. Wolimy rekrutować ludzi z historią, z pasją, z własnym rzemiosłem, a potem edukować ich o tym, czym się zajmujemy. Wnoszą swoją duszę do stołu, to nas wzbogaca, sprawia, że ​​nasza praca, nasze życie jest o wiele ciekawsze. Perfumy to tylko alibi, aby połączyć wszystkich tych ludzi i zbudować coś, co warto zbudować.

Uwaga: Od czasu do czasu używamy linków partnerskich na naszej stronie. W żaden sposób nie wpływa to na nasze decyzje redakcyjne.

Bądź na bieżąco z najnowszymi trendami, nowościami i osobami kształtującymi branżę modową. Zapisz się do naszego codziennego biuletynu.