Czy możesz zaufać uczciwości redakcyjnej blogów o osobistym stylu? Bliższe spojrzenie na to, jak blogerzy zarabiają pieniądze

instagram viewer

Blogi, niegdyś pochodzenie zagorzałych fanów mody z obrzeży branży, przekształciły się w legalne źródła medialne i, co ważniejsze, wielkich ludzi do zarabiania pieniędzy. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze WWD historia przedstawiająca „gorących blogerów modowych”, takich jak Bryan Boy i Susie Bubble. Ta funkcja szczegółowo opisuje, w jaki sposób każdy znaczący bloger zarabia pieniądze, ile miesięcznie odwiedza ich witryny, i przedstawia ważne pytanie: „Blogerzy siedzą z przodu awantury stały się powszechne – podobnie jak partnerstwa z wiodącymi markami i domami mody, które często rozmywają charakter tego, co robią: reportaż i krytyka lub marketing i awans?"

Niezależnie od tego, czy chodzi o współpracę z markami, sesje stylizacyjne, otrzymywanie płatności (lub darmowego produktu) za pisanie postów, czy otrzymują prowizję od sprzedaży przedmiotów, o których publikują, niektórzy blogerzy poważnie zarabiają na swoich wpływ. Oczywiście nie ma nic złego w zarabianiu pieniędzy. Ci blogerzy ciężko pracują, są oddani swoim obserwatorom i dodają wyjątkowy głos do dialogu o modzie. „Bloggerzy tworzą oryginalne treści; mają wyjątkowy talent [czy to fotografowanie, stylizacja, pisanie] i to jest oczywiste – mówi Karen Robinovitz, współzałożycielka i dyrektor ds. kreatywnych Digital Brand Architects, agencja reprezentująca „najlepszych blogerów”. „Dlaczego miałbyś na przykład zatrudnić dowolnego stylistę, skoro możesz zatrudnić równie utalentowanego stylistę, ale takiego, który ma również 75 000 Obserwujący?"

Jednak w miarę jak blogi przechodzą od osobistych pamiętników do firm przynoszących zyski, niektórzy czytelnicy mają zaczęła czuć, że oryginalna i bezstronna treść, niegdyś podstawa tego, co sprawiło, że blogi były tak istotne, nabrała uderzyć.

CZYTELNICY DOSTOSOWUJĄ SWOJE OCZEKIWANIA

„Na początku powstania bloga modowego uwielbiałam surowość tego wszystkiego”, niedawno komentatorka mody Kathryn McMorries Heller napisał pod postem, w którym Cathy Horyn radziła blogerom, aby nie byli „cieni”. „Odpowiedzialni i aktywni czytelnicy zawsze musieli pamiętać, kto jest właścicielem/sponsorem/reklamą jakichkolwiek mediów drukowanych lub telewizyjnych. Teraz powinieneś o tym pamiętać również w przypadku wielu blogów”.

Inny komentator mody, Andrea Stark Ratner, zgadza się: pismo, „Teraz dla wielu „topowych” blogerów są „wysyłane” ubrania, buty, akcesoria itp., latane i wysyłane na wydarzenia na całym świecie, z wszystko opłacone, a następnie jest post na blogu o „prezentze” lub wydarzeniu i link do miejsca, w którym czytelnik może kupić przedmiot lub wziąć udział w tym, co jest wydarzenie... Ta praktyka usuwa „czystość” z blogowania… bloger nie robi tego już z czystej miłości do mody, ale jest teraz szyldem dla marki”.

Oczywiście praktyka otrzymywania darmowych łupów nie jest dokładnie tajemnicą: większość blogerów ujawnia w swoich postach, jakie produkty zostały im „podarowane” (my dostajemy łup i mówimy, kiedy o tym piszemy). Ale nie wszyscy to robią. Co więcej, niektórzy blogerzy odczuwają presję, aby nosić lub pisać o danym produkcie w celu utrzymania dobrego związek z marką, w nadziei, że albo więcej darmowych produktów – albo płatny koncert – pojawi się jako wynik. Jeden popularny bloger, z którym rozmawialiśmy, który chciał pozostać anonimowy, powiedział nam: „W tej chwili wszystkie marki robią to samo rzecz: wysyłają darmowy produkt do blogerów lub internetowych publikacji modowych i polecają im produkt. To nieco błędne koło przekupstwa”.

ZAMYKANIE LINII

Kiedy więc pisanie o produkcie, otrzymanym za darmo, jest formą płatnej rekomendacji – lub nawet reklamy – a kiedy jest to tylko recenzja?

Dla niektórych blogerów odpowiedź jest niejasna. Ta sama anonimowa blogerka twierdziła, że ​​zachowuje integralność redakcyjną swojego bloga, ale powiedziała też, że zwykle wysyła kopię do marek do zatwierdzenia przed opublikowaniem. „[W ostatnim projekcie] wysłałem kopię do zatwierdzenia, a oni byli nieugięci w stosunku do mnie, w tym dwa modne słowa w tytule, więc wprowadziłem dla nich tę zmianę” – powiedziała nam. W przypadku tego stanowiska nie ujawniła, że ​​otrzymuje zapłatę, a zgodnie z praktyką twierdzi, że tego nie robi ujawnić, czy produkt został jej przekazany za darmo, „ponieważ wszystko, co mam na sobie, to rzeczy, które i tak bym kupił”.

Leandra Medine z Manrepeller nie krępuje się zarabiać na swoim blogu. „Nie wykonuję pracy bez wynagrodzenia” – powiedziała nam. „Czuję, że proszenie mnie o napisanie czegoś lub zaprojektowanie czegoś bez płacenia mi jest jak proszenie księgowego o rozliczenie podatków bez ich płacenia”. Jednak upewnia się, że współpracuje tylko z markami, które „jive” z jej marką, mówiąc: „Nie będę współpracować z projektantami, jeśli wiem, że nie lubię ich Marka. Mówię każdemu, kto wysyła mi ubrania, że ​​mogę je opublikować lub nie. Zdecydowanie nie chcę stracić mojej wiarygodności w tej roli”.

Dla Kelly Framel z The Glamourai integralność redakcyjna jest sztywno zachowana. Framel zawsze stara się ujawnić, czy dany przedmiot został podarowany, czy też nie, i wyjaśnia swoim czytelnikom, kiedy otrzymuje wynagrodzenie od marki. Podobnie jak Medine, mówi, że obawia się współpracy z markami, które nie pasują do jej wrażliwości. „Jestem bardzo nieugięta, kiedy wchodzę w relację z marką, aby upewnić się, że mam [kontrolę redakcyjną]” – powiedziała nam. „Niedawno odszedłem od sporej oferty od marki, ponieważ chcieli dyktować, co to jest słowo i jak prezentuję ich produkt. Zakładali, że możemy mieć taki sam związek, jak oni mieliby z advertorialem.

ZASADY

Podczas gdy Framel przekazał umowę, inni, mniej skrupulatni (lub niedoinformowani) blogerzy mogą tego nie robić. I, jak się okazuje, takie transakcje, jeśli nie zostaną ujawnione, stanowią bezpośrednie naruszenie przepisów Federalnej Komisji Handlu. wytyczne które stwierdzają: „Post blogera, który otrzymuje gotówkę lub płatność w naturze, aby zrecenzować produkt, jest uważany za rekomendację. Dlatego blogerzy, którzy udzielają poparcia, muszą ujawnić materialne powiązania, które dzielą ze sprzedawcą produktu lub usługi”. Jednak nawet FTC wydaje się niejasna w tej kwestii, mówiąc: „decyzje będą podejmowane indywidualnie dla każdego przypadku”. W e-mailu Betsy Lordan, przedstawicielka FTC, dodała, że ​​„Zmienione Przewodniki [FTC] regulujące rekomendacje i referencje są przewodnictwo. Nie są to zasady ani przepisy, więc nie ma z nimi żadnych kar pieniężnych ani żadnych kar”.

Innymi słowy, blogerzy niekoniecznie mają motywację do ujawnienia, czy otrzymują za darmo produkt, prowizję od sprzedaży (do której jeden bloger przyznał się nieujawnioną), a nawet opłatę za prezentację produkt. Niektórzy z nich mogą zadowolić się zarobieniem na uwadze swoich odbiorców, podczas gdy inni mogą po prostu nie wiedzieć o właściwych praktykach i reperkusjach ich działań. Należy pamiętać, że w przeciwieństwie do świata drukowanego i tradycyjnych mediów, wielu z tych blogerów nie studiowało dziennikarstwa, nie ma doświadczenia zawodowego i nie ma żadnych korporacyjnych wytycznych, których należy przestrzegać. (WWD zwrócił uwagę, że „oprócz swojego bloga, [Rumi Neely z Fashion Toast] nigdy nie miała pracy, która trwałaby dłużej niż miesiąc”. FTC mówi, „Nie monitorujemy blogerów i nie planujemy... Jeśli egzekwowanie prawa stanie się konieczne, skupimy się na reklamodawcach, a nie na sponsorach”.

Ale pomijając kary i łamanie zasad, w jaki sposób monetyzacja blogów wpłynęła na jakość ich treści redakcyjnych? „Jeśli zostanie to zrobione prawidłowo [zintegrowanie treści reklam], nigdy nie wpłynie to na rzetelność redakcyjną” – powiedział Robinovitz, który reprezentuje Framel oraz Jane Aldridge z Sea of ​​Shoes i Jamie Beck ode mnie do ciebie. „Każdy bloger, z którym współpracujemy, zanim jeszcze zaczniemy dyskutować o możliwościach, robimy papierek lakmusowy z ich pasji do markę i treść, bo gdyby to nie było coś, co zrobiliby mi organicznie, to nie warto robić tylko dla pieniądze. Mówimy naszym klientom, że tylko dlatego, że kochają markę, nie oznacza, że ​​muszą skorzystać z tej właśnie okazji, jeśli ta okazja nie wydaje się najbardziej odpowiednia. Nie możesz się spieszyć, musisz być bardzo ostrożny. Myślę, że każdy może stwierdzić, kiedy coś jest nieautentyczne”.

Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, byli zgodni: blogi, niegdyś okrzyknięte demokratycznym głosem mody, same stały się markami, słusznie zadawano pytania o ich autentyczność i oryginalność. Odpowiedź na te pytania zależy na razie od blogerów. Jakie wytyczne mają? ty myślisz, że powinni podążać?