To nie przypadek, że podczas prezentacji Stevena Alana w Lincoln Center grał jazz. Jesienią projektant zainspirował się erą post-bop w latach 1964-1968, kiedy to mężczyźni mieli charakterystyczny zrelaksowany, miejski styl. Przetłumaczył to uczucie, łącząc krawiectwo z casualowymi fajnymi akcentami, takimi jak t-shirty i czapki dla chłopców, a nawet dziewcząt, które zdecydowanie miały uroczą atmosferę chłopczycy.
„Francoise Hardy był wielką inspiracją” – powiedział nam Alan. „Chodzi o fundament amerykańskiej klasyki, ale z odrobiną wpływu tej fajnej francuskiej dziewczyny”. Łatwo warstwowe warstwy nadawały luksusowym tkaninom, takim jak zamsz, aksamit i kaszmir nonszalancki charakter, który Mademoiselle Hardy z pewnością by zatwierdzać. I choć klimat lat 60. był silny, pojawiło się wiele nowoczesnych akcentów, takich jak dopasowane spodnie dresowe i elastyczne mankiety.
Odzież wierzchnia była subtelna, ale urocza. Kamelowy płaszcz z kaszmiru i wełny był tak miękki i luźny, że chciałem go nosić poza prezentacją. Była za duża, moherowa marynarka w kolorze morskiej piany, która podniosłaby każdą zimową garderobę, oraz klasyczna czerń owcza.
Wygląd został dopracowany za pomocą strukturalnych akcesoriów skórzanych, w tym plecaków i kopertówek, które będą sprzedawane wraz z kolekcją wraz z uroczymi brogsami i chelsea boots. Wszystko to złożyło się na komercyjnie opłacalny asortyment, który nie był przełomowy, ale też nie był nudny.
Zdjęcia: IMAXtree