Jak Anne Fulenwider przeszła z angielskiego lit Major do redaktora naczelnego „Marie Claire”

Kategoria Anne Fulenwide Marie Claire | September 21, 2021 10:41

instagram viewer

Gugu Mbatha-Raw, Zendaya, redaktor naczelna „Marie Claire” Anne Fulenwider, Hailey Baldwin i Kylie Jenner na przyjęciu „Fresh Faces” z okazji majowego wydania magazynu w Los Angeles. Zdjęcie: Matt Winkelmeyer/Pret-a-Reporter/Getty Images

W naszej wieloletniej serii „Jak to robię” rozmawiamy z ludźmi zarabiającymi na życie w branży modowej o tym, jak się włamali i odnieśli sukces.

Odkąd była redaktorem swojej licealnej gazety, Marie Claire Redaktor naczelna Anne Fulenwider znała swoje powołanie. „To naprawdę jedyna rzecz, jaką potrafię zrobić” – powiedziała Fashionistka gdy siedzieliśmy w jej nasłonecznionym gabinecie na 34. piętrze Hearst Tower, która jest tak pięknie udekorowana, że ​​nie wyglądałaby nie na miejscu na łamach innej publikacji Hearsta Elle Decor.

Choć ma naturalny instynkt, by znaleźć naprawdę dobrą historię, Fulenwider studiowała literaturę angielską — a nie dziennikarstwo — na Uniwersytecie Harvarda. „Próbowałam dostać się do gazety” – powiedziała. „To naprawdę nie była moja scena, więc trafiłem do tamtejszego magazynu literackiego. Ale zawsze uwielbiałem opowiadać historie i interpretować kulturę za pomocą słów i obrazów, więc myślę, że po angielsku Literatura była też jedyną rzeczą, którą chciałem się zajmować”. Po ukończeniu studiów zaczęła od stażu u Davida Laurena uruchomienie

Huśtać się magazyn, nastawiony na 20-latków tamtych czasów, co przyspieszyło jej karierę dziennikarską.

Następnie na Przegląd Paryski, Fulenwider był zarówno starszym redaktorem, jak i asystentem badawczym słynnego George'a Plimptona, kiedy pisał swoją książkę o Trumanie Capote w 1998 roku. Potem spędziła 10 lat w Targowisko próżności jako starszy redaktor artykułów. „Każda praca była ciekawsza niż następna” – powiedziała. Dziś Fulenwider jest w Marie Claire po raz drugi: Początkowo pracowała pod obecnie-Kosmopolityczny Redaktor naczelna Joanna Coles przez dwa lata jako redaktor naczelna, a następnie odeszła do Panny Młode pełnić funkcję redaktora naczelnego. Fulenwider wrócił do Marie Claire niecały rok później weszła na główną rolę i tam jest od tego czasu.

„Zawsze interesowałem się nie tylko opowiadaniem historii, ale także poznawaniem historii kobiet, więc wydaje się to całkowicie nieuniknione że skończę tutaj” – powiedział Fulenwider o prowadzeniu magazynu poświęconego modzie, urodzie i wszechstronnemu wzmacnianiu pozycji kobiet. Na pewno ma kilka ciekawych doświadczeń, którymi może się podzielić, w tym to, jak to było wysyłać Selena Gomez-okładka czerwcowego wydania do druku. Czytaj dalej, aby zobaczyć najważniejsze informacje z naszej rozmowy.

Redaktor naczelna „Marie Claire” Anne Fulenwider. Zdjęcie: dzięki uprzejmości

Pracowałeś pod dwoma dość znanymi redaktorami: Targowisko próżności's Graydon Carter i Kosmopolityczny'Joanna Coles. Czego nauczyłeś się pracując dla tak dokładnych i, jak sądzę, wymagających szefów?

Właściwie żaden z nich nie był tak wymagający. [śmiech] Byli naprawdę świetni w tym, co robili. Wcześniej pracowałem dla George'a Plimptona, który był także wielką postacią z Nowego Jorku. Jedną z rzeczy, których nauczyłem się od każdego z nich, jest bycie ciekawym świata. Mówiłem to już wcześniej, ale naprawdę nie mogę tego wystarczająco podkreślić – i uwielbiam to w Nowym Jorku. Jestem w Nowym Jorku od 20 lat. To tylko pomysł, że za rogiem czeka kolejna przygoda; pozostań otwarty na nich i na każdą historię. George Plimpton był świetnym gawędziarzem i wielkim kolekcjonerem ludzi. Graydon był przezabawny i zabawny i żądał doskonałości w sposób, który nie wydawał się przeciążony. Tak wiele się nauczyłem o tym, jak wydobyć z ludzi to, co najlepsze i nie przestawać, dopóki nie masz naprawdę doskonałej historii, zdjęcia lub układu. A Joanna była tak inna w swoim stylu przywództwa, że ​​była bardzo przystępna i bardzo inkluzywna. Jako redaktor wykonawczy [at Marie Claire], musiałem zobaczyć naprawdę wszystko.

Jaki jest twój styl zarządzania?

Jeśli Graydon jest tutaj [wskazuje na jej skrajną prawicę] jako autorytarny – lub to nie jest właściwe słowo – bardzo z góry na dół, a Joanna była tutaj [gestykuluje w lewo] pod względem demokratycznym i przystępnym, ja jestem w środkowy.

Pomiędzy twoją rolą redaktora wykonawczego a twoim obecnym stanowiskiem redaktora naczelnego w Marie Claire, byłeś EIC z Panny Młode. Jak to było przejść od mody i stylu życia do bardzo skupionego na ślubie?

Byłem redaktorem numer dwa w Marie Claire, bardzo dokładnie widziałem, jak to jest być numerem jeden, i bardzo mnie to zainteresowało. Dorastałem w Condé Nast, więc kiedy do mnie zadzwonili, byłem zachwycony. Moje odczucia: jest to temat, który rozumiem i byłby to świetny sposób, aby nauczyć się, jak być redaktorem naczelnym. Tak więc czułem się bardzo dobrze z tym, że to był tak wąski obszar tematyczny i że czułem się w nim komfortowo. Z pewnością w ogóle nie znałem branży i spędziłem dziewięć miesięcy, kiedy tam byłem, ucząc się tego i poznając ludzi i graczy. Ale jeśli chodzi o to, jak zrobić dobre czasopismo, był to świetny pierwszy poligon doświadczalny.

Częściowo z powodu skupienia?

Zasadniczo robisz ten sam temat każdego miesiąca, więc jest to naprawdę świetna podstawa do innowacji, projektowania, pracy z fotografami i uczenia się, jak to zmienić. Jak zmienić ten temat i uczynić go interesującym co miesiąc, było dla mnie naprawdę, naprawdę dobrym doświadczeniem. Tak wiele się nauczyłem. Byłem tam również, aby połączyć zespoły cyfrowe i drukarskie. Nigdy nie operowali razem. Kiedy tam dotarłem, Brides.com był pod zupełnie innym redaktorem naczelnym. Mieszkali w innym budynku; nigdy się nie spotkali. Nie koordynowali treści, więc jednym z powodów, dla których chciałem tam pojechać, było to, że było to tak cyfrowe [doświadczenie].

Jaka jest różnica między pracą w Condé Nast a Hearst, zwłaszcza w erze cyfrowej?

Pracuje w Targowisko próżności przez 10 lat tak naprawdę nie poznałem kultury Condé Nast, ponieważ Targowisko próżności była własną planetą i wszechświatem, podobnie jak niektóre inne marki. A to było lata temu. Byłem starszym redaktorem, ale nie współpracowałem z korporacją, więc zanim tam wróciłem o Panny Młode, to był naprawdę ciekawy czas dla Condé Nasta. Przechodzili ogromne połączenie technologii cyfrowej i druku. Kiedy tam byłem, przywództwo cyfrowe w Condé uległo pewnym zmianom. Z pewnością był to czas, kiedy wiele firm zmagało się z tym, jak to działa. Hearst też to robił. Uwielbiam to [w Hearst]. Czuje się bardzo otwarty i przejrzysty. Jest mnóstwo ludzi, z którymi można współpracować i zadać pytania; czujesz, że możesz wnieść każdy pomysł do przywództwa, a oni naprawdę się w to angażują i chcą od ciebie więcej.

Condé Nast historycznie było bardziej efektowną firmą i naprawdę bardziej zastraszało. [śmiech] I Hearst, [z] Bazar harfara, Elle oraz Marie Claire teraz naprawdę skupili się na swoich markach modowych — a nawet na zmianach w Miasteczko ostatnio — różne głosy modowe są tutaj bardzo zróżnicowane i wydaje się, że firma uwielbia innowacje. To świetne miejsce na bycie redaktorem naczelnym. To świetna zabawa. To była przygoda. Czuję się bardzo wspierany.

Czy fajnie jest być redaktorem naczelnym?

Fajnie jest być redaktorem naczelnym Marie Claire. Jak powie ci mój mąż, uwielbiam rządzić ludźmi. Panny Młode był niezwykle ważnym krokiem w mojej karierze, więc wiele się nauczyłem. Naprawdę się cieszę, że zrobiłem to pierwszy... potem muszę Marie Claire a pomysł bycia redaktorem naczelnym nie był dla mnie taki nowy. Będąc redaktorem Marie Claire to najlepsza praca na świecie. Jest w tym coś, co jest teraz naprawdę zeitgeist-y, chociaż [Marie Claire] zawsze miała w sobie tę kobiecą siłę i kręgosłup. Ale wydaje mi się, że postawa „zmieniaj świat” jest uniwersalna, więc jest coś naprawdę zabawnego w byciu w marce, która jest tak popularna na swoje czasy.

Selena Gomez relacjonuje czerwcowe wydanie „Marie Claire”. Zdjęcie: dzięki uprzejmości

Jak to było, gdy poskładałeś czerwcowy numer Seleny Gomez w całość i wypchnęłaś go za drzwi?

Czuję się jak każdego dnia, pracuję nad siedmioma numerami na raz. Długa trop, potem jest prasa do przeszłego. I zawsze jest trochę chaotycznie, ale w naprawdę zabawny sposób. Jestem wielkim fanem sprowadzenia wszystkich do pokoju i po prostu powiedzenia: „OK, jak to zrobimy? Jaki jest koncept Seleny Gomez, albo jakiego fotografa możemy dostać? Cieszymy się, że możemy współpracować z Kai Z. Feng [na okładkę czerwcową]. Ale to wysiłek grupowy. To nie tak, że kiedykolwiek usiądziesz i powiesz: „cały numer czerwcowy będzie to, to i to”. To synteza działów.

Jak wygląda twoje zabezpieczenie gwiazdy okładki? Jak ci się podobało Selena?

Mamy fenomenalnego reżysera rozrywki, Tracy Schaffer. Mieszka w Los Angeles, więc mówi po hollywoodzkim języku i ma niesamowite związki. Publicystka Seleny Gomez, Brit [Reece] i Tracy, pracowali razem w PMK, więc była to bardzo przyjazna rozmowa. Robienie okładek to praca na cały etat. Mieliśmy dzisiaj pewne problemy z terminem naszej wrześniowej sesji okładkowej i pomyśleliśmy, że mamy kogoś na listopad, o którym właśnie się dowiedzieliśmy nie bo film jest przesunięty. Więc myślę, że praca polega na zarządzaniu chaosem.

Moja wielka lista życzeń [pozycja] dotyczyła poprawy naszej obecności w Los Angeles, więc zatrudnienie Tracy było z mojej strony strategicznym posunięciem, a ona była fantastyczna w przyciąganiu ludzi, których nigdy wcześniej nie mieliśmy, na przykrywkę. W styczniu tego roku po raz pierwszy zrobiliśmy coś, co nazwaliśmy Image Makers — było to wielkie, zabawne wydarzenie w Chateau Marmont. I byliśmy tam tylko na imprezie Fresh Faces w majowym numerze, z pięcioma różnymi dziewczynami z okładki. Niektóre rozmowy o [okładkach] odbywają się na tych imprezach. Współsponsorowaliśmy imprezę z Weinsteinami po Złotych Globach. Zrobiliśmy kilka okładek w locie na imprezie przy kieliszku tequili.

A potem robię te wszystkie rzeczy, które nie są związane z magazynem. Uwielbiam pracować nad tym problemem, wypuszczać go i rozmawiać z dyrektorem naszej witryny o historiach, które możemy wspólnie tworzyć. Ale prawie codziennie mam jakieś spotkanie, lunch lub przyjemną interakcję, która nie ma nic związane z treścią magazynu, ale ma wszystko wspólnego z dalszą rodziną czasopismo.

Jakie są najciekawsze spotkania lub rozmowy niezwiązane z danym problemem, które ostatnio prowadziłeś?

Samo spotkanie [działaczki na rzecz edukacji] Malali [Yousafzai] podczas lunchu było wspaniałym doświadczeniem. Pojechałam do Waszyngtonu i spędziłam dzień z kilkoma senatorkami i kongresmenkami. Chodzenie po senacie było naprawdę interesujące, a praca z Białym Domem była świetna. [Poznałem] Alyssę Mastromonaco, która pracowała dla Obamy jako zastępca szefa sztabu. Zrobiliśmy jej profil. Uwielbiała swoje doświadczenie z nami, została przyjaciółką magazynu, a teraz jest redaktorem współpracującym.

Poznawanie Janet Mock było naprawdę interesujące. Właśnie zostałem członkiem rady doradczej dnia Dziewczyna w górę, która jest [organizacją] Fundacji Narodów Zjednoczonych zajmującą się wzmacnianiem pozycji dziewcząt na całym świecie. To było po prostu naprawdę otwieranie horyzontów i poszerzanie perspektywy, aby zobaczyć, co dzieje się na świecie w różnych kategoriach. Podoba mi się, że to, o czym piszemy, jest tak różnorodne. Kocham modę — cała ciekawa część mojej kariery to poznawanie świata mody i uwielbiam jeździć dwa razy w roku do Paryża i Mediolanu. To wielka uczta. To także dużo pracy, ale jest naprawdę zabawne. A potem jest ten świat kobiet, który staje się coraz większy i większy i większy. Dzięki Bogu.

Wywiad został zredagowany i skondensowany.

Chcesz więcej Fashionistek? Zapisz się do naszego codziennego biuletynu i otrzymuj nas bezpośrednio do swojej skrzynki odbiorczej.