Od Carvena do Ricka Owensa: najważniejsze wydarzenia z trzeciego dnia paryskiego tygodnia mody

instagram viewer

Jestem skłonny powiedzieć, że nie mogę uwierzyć, że dopiero trzeci dzień Paryskiego Tygodnia Mody. Ale też nie lubię tego mówić, biorąc pod uwagę, że będę się czuł tak samo aż do szóstego dnia, kiedy zacznę mówić: „Nie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec”.

Oczywiście czwartek był długi, a mój zaczął się od Carvena. Projektant Guillaume Henry zrobił dziś rano dwie rzeczy szczególnie dobrze: wełniane spódnice za kostkę – które udało mu się podarować ruch z głębokim ukośnym rozcięciem – i buty do ud, które są obecnie popularne, ale bardzo trudne do wykonania doskonały. Co uczyniło ich wyjątkowymi? Długość midi Henry'ego była w kształcie litery A, ale wciąż wystarczająco wąska, by nie wyglądać zbyt retro. Buty odniosły sukces, ponieważ były nieco szersze niż większość na udach, dodając trochę swobody. Wygląd Henry'ego nie jest typowo uwodzicielski, ale w tym sezonie mieszanka uczennicy i seksapilu dała mu nową przewagę.

Na Nina ricci, projektant Peter Copping zrobił to, co potrafi najlepiej: eleganckie ubrania, które kobiety będą nosić, gdy będą nosić jesienią. Uwielbiam garnitur ze spódnicą, a jego szara wełniana spódnica i dopasowana marynarka nie zawiodły. Copping pokazał też mnóstwo golfów (kto nie robił w tym sezonie?), a faworytem była bluzka w najładniejszej lawendie.

Po Riccim, Stephanie i ja pojechaliśmy Fashion Busem do Ricka Owensa -- uwielbiam to Modny autobus! -- gdzie usiedliśmy w pierwszym rzędzie obok wszystkich innych. (Tak, Owen zahaczył o stronę w Nowojorska książka Marca Jacobsa i stworzył układ, który pozwalał na tylko jeden rząd siedzeń.) Alyssa donosiła czwartek o obsadzie modelek Owensa, która składała się głównie z amatorów. (Komentarz na Instagramie obraził się, że nazwałam je „prawdziwymi kobietami”, biorąc pod uwagę, że modelki też są prawdziwe, o rany. Chyba ma rację.) W każdym razie ubrania – głównie tuniki i spodnie w połączeniu ze skórzanymi butami, które przypominały mi Bensimons – miały cylindryczny wygląd. (Wydawało się, że zmuszają modelki – profesjonalne lub nie – do skakania po wybiegu.) Szczególnie atrakcyjne były płaszcze i kurtki z wełnianego filcu.

Wreszcie udał się do Christiana Wijnantsa, którego rzeczy od czasu do czasu widzę na stojakach w Bird na Brooklynie. Jego kolorystyka w tym sezonie była zręczna: używał pasteli, ale nie tych typowych. (Dominowały blada brzoskwinia, awokado i błękit nieba, a nie róż i lawenda.) I jakoś udało mu się sprawić, by perkalowy patchwork wyglądał bardziej futurystycznie niż staromodnie.