Marc Jacobs. Zdjęcie: Astrid Stawiarz/Getty Images
Marc Jacobs, który coraz bardziej komfortowo korzystał z Instagrama jako platformy do wyrażania siebie, zabrał się do swojego osobistego konta, aby wyładować nie jeden, ale dwa artykuły na jego temat w Poczta w Nowym Jorku. W poniedziałek wieczorem Strona szósta wydał "ekskluzywny" fabuła na 10-osobowej orgii, którą rzekomo prowadził projektant, a uczestnicy znaleźli się w przyjaznej gejom aplikacji społecznościowej Grindr w weekend.
Przynajmniej godzinę po Strona szósta Historia została opublikowana, Jacobs dwukrotnie opublikował na Instagramie, aby zająć się raportem. W pierwszym poście ogłosił swoim 330 tysiącom obserwujących, że żegna się („na razie”, jak zauważył) z Grindrem:
W drugi post na Instagramie pokazując zrzut ekranu historii, Jacobs spierał się o opis orgii: „Dzikie??? Powiedziałbym „MILD”. Według źródła gazety, w grę wchodziły narkotyki i „przeciętni, wyluzowani ludzie, którzy nie mieli żadnego nastawienia”.
Och, jeszcze nie skończyliśmy. W niedzielny poranek
Poczta w Nowym Jorku prowadził niezgłoszony fabuła za pomocą Poczta pisarka Maureen Callahan o zmaganiach Jacobsa z narkotykami i jego opinii publicznej w sprzeczności z wieloletnim partnerem biznesowym Duffy i współpracownik artystyczny Juergen Teller. „W domu Marca Jacobsa nie wszystko jest dobrze” – napisał Callahan. Pozornie bardziej zdenerwowana tą historią niż ta o jego orgii, projektantka napisała cały list otwarty do samej Callahan z następującym niefiltrowanym podpisem na Instagramie:List otwarty do MAUREEN CALLAHAN
Dziewczyno, myślę, że rozumiem twój ból. Jesteś chorą kobietą. To musi być taka smutna, niespełniająca i samotna egzystencja, żeby zarabiać za „napisanie” (używam tego określenia luźno) poskładanego artykułu z informacji wyrwanych z kontekstu „pisanych” przez innych dziennikarzy na przestrzeni czasu, dla różnych czasopism, w różnych kraje. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, że twoje cierpienie sprawiło, że życie i imię działają na rzecz tego, co musi być najgorszą, najbardziej tandetną i najbardziej nieodpowiedzialną z „gazet” (LOL)! Mogę sobie wyobrazić potężne i satysfakcjonujące uczucie, które musisz odczuwać z każdym utworem, który „piszesz”, który pomaga tobie i twoim czytelnikom czują się lepiej w swoim życiu, poniżając innych, którzy mają tyle szczęścia, że zostali pobłogosławieni prawdziwą pasją do kreacja. Te kreatywne jednostki, które tak jak wszyscy mają uczucia, apetyt seksualny, „problemy”, wady charakteru oraz zawodowe wzloty i upadki. Gdybyś był prawdziwym pisarzem, a nie pasożytem żywiącym się sukcesami i porażkami innych, nie zawracałbym sobie głowy pisaniem tutaj swoich myśli. Żal mi ciebie. Proszę, wiedz, że jesteś w moich modlitwach. Mam nadzieję, że kiedyś znajdziesz coś, w miejscu, które sprawi Ci przyjemność... a nie cudzym kosztem. Jeśli taka chwila przydarzy się Tobie, proszę nie dziękuj mi. Życzę wszystkim tylko wszystkiego najlepszego. Nawet ty. Z poważaniem i brakiem szacunku, Marc (Jacobs). #lethimkto jestbezsincastthefirststone #chcesz się uformować?
Morał tej historii: nie zadzieraj z Markiem.