Jak Alexander Fury z magazynu „T” stał się jednym z najbardziej szanowanych i wyróżniających się dziennikarzy mody

Kategoria Aleksander Wściekły | September 19, 2021 16:24

instagram viewer

Aleksander Fury. Zdjęcie: Jackie Dixon/dzięki uprzejmości Alexandra Fury

W naszej wieloletniej serii „Jak to robię” rozmawiamy z ludźmi zarabiającymi na życie w branży modowej o tym, jak się włamali i odnieśli sukces.

Jeśli tak jak ja, jesteś sfrustrowany obecnym, trudnym stanem branży modowej, błagam Cię, abyś porozmawiał z Aleksander Fury. Podobna do almanachu wiedza londyńskiego dziennikarza, pisarza i krytyka na temat historii i kultury mody jest sama w sobie niewiarygodnie imponująca; a pasja, z jaką umiejętnie relacjonuje branżę, sprawi, że przypomnisz sobie, dlaczego się w niej zakochałeś.

Fury ukończył Central Saint Martins, uzyskując dyplom z historii i teorii mody, a następnie ząbki jako dyrektor ds. mody w ShowStudio Nicka Knighta przed montażem Miłość pod redakcją naczelną Katie Grand. Przez ostatnie trzy lata Fury był redaktorem modowym w Niezależny — a także inauguracyjny krytyk męski Wybieg Vogue — a od ostatniego miesiąca, T Magazyn nazwał go główny korespondent modowy, śliwkowo nowa rola, o której chciałem dowiedzieć się więcej.

Podczas gdy jego życiorys jest, delikatnie mówiąc, imponujący, encyklopedyczna wiedza Fury'ego pochodzi z najbardziej autentycznego miejsca: z miłości do mody, która zaczęła się, gdy był tylko chłopcem dorastającym w północnej Anglii. Rozmawiałem z Furym przez telefon z Nowego Jorku o jego czasie w szkole mody, pisząc konstruktywną (czasami negatywne) przegląd, jak przestrzeń cyfrowa wpłynęła na jego karierę i co dalej.

Zacznijmy od początku. Czy zawsze interesowałaś się modą?

Zawsze interesowałem się ubraniami. Kiedy dorastałam, moja mama nie nosiła zbyt modnych ubrań, ale nosiła modny ubrania, więc ciekawiło mnie, w co ma na sobie. Dopiero gdy stałam się nastolatką, odkryłam modę. Od tego momentu byłem w nim osadzony i wiedziałem, że to jedyna rzecz, którą chcę zrobić.

Czy pamiętasz moment „klikania”, kiedy te aspiracje zawodowe stały się wyraźnie jasne?

Kiedy miałem około 12 lat, zobaczyłem zdjęcie z jesiennego pokazu [Johna] Galliano z 1995 roku: Carla Bruni w długiej, białej sukni z czarnym kwiatem. Widziałem zdjęcia z pokazów na wybiegach, ale ten obraz nie odpowiadał niczemu, co widziałem wcześniej.

Poza tym miałem ogromne szczęście, że dorastałem w Londynie w połowie lat 90., kiedy Galliano chodził do Givenchy i Diora, a [Alexander] McQueen do Givenchy. To była ogólnokrajowa wiadomość, że ci brytyjscy projektanci przejmowali francuskie domy mody. Wokół było wiele informacji, szczególnie w erze przed internetem. Wtedy dowiedziałem się, kim są bohaterowie — zacząłem zdawać sobie sprawę z systemu mody.

Zawsze byłem bardzo ciekaw tego, jak pracowali McQueen i Galliano. Ich projekty były niewiarygodnie historyczne, więc czytałeś recenzję programu Galliano i rozmawiali o Charlesie Jamesie, co skłoniło mnie do czytania o Charlesie Jamesie. Wtedy zainteresowałem się historycznym aspektem mody.

Jak wtedy wyglądało dorastanie w Wielkiej Brytanii?

Dorastałem w małej wiosce na obrzeżach Manchesteru. Byłam bardzo odsunięta — nie byłam wyluzowana i przedwcześnie rozwinięta i próbowałam dostać się na pokazy mody w Londynie, kiedy miałam 13 lat. Ponieważ to było przed internetem, kupowałem cztery lub pięć magazynów miesięcznie. Podczas zbiórek codziennie kupowałem cztery główne brytyjskie gazety, ponieważ były to jedyne miejsca, w których można było uzyskać rzeczywiste zdjęcia. Z tamtego okresu wywodzi się moja miłość do reportaży prasowych i modowych. Nawet jeśli nie miałam ogromnej wiedzy o modzie, czytałam to.

Opowiedz mi o swojej edukacji w Central Saint Martins. Czy zauważyłeś, że uczęszczanie do szkoły mody miało istotny wpływ na twoją karierę?

Kurs, który zrobiłem, nazywał się Historia i teoria mody, co jeden z moich kolegów z klasy powiedział kiedyś, że brzmiało jak coś, co zrobiłaby Cher Horowitz, co moim zdaniem jest bardzo zabawne. To był niesamowicie analityczny, inteligentny kurs. Jest on całkowicie oparty na esejach i pisaniu, podczas gdy istnieją inne, takie jak Fashion Communication i Promotion, w których produkujesz magazyn. Pasję do historii mody pasjonowała mnie od 12 czy 13 roku życia. Bardzo interesuje mnie, w jaki sposób podejście do mody w przeszłości doprowadziło nas do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj i jak nadal wpływa na niektóre sposoby postrzegania odzieży.

[CSM] znajduje się w sercu Londynu, co było niesamowitą ekspozycją. Poszliśmy do Muzeum Wiktorii i Alberta i zawsze będę pamiętać, że spódnicę kostiumu barowego [Christian Dior] trzymaliśmy na wieszaku. Interakcja z takimi ubraniami jest niesamowicie interesująca, ponieważ czujesz ich ciężar i możesz sobie wyobrazić, jak to jest być kobietą noszącą tę rzecz. To naprawdę sprawia, że ​​patrzysz na te obrazy couture z lat 50. zupełnie inaczej.

Jak spędzałeś czas w CSM poza studiami?

Wiele osób nie wie, że w tym samym czasie pracowałem dla banku inwestycyjnego. Tak zapłaciłem za studia. To był środek do celu.

W jednym z wywiadów z Demną Gvasalią dowiedziałem się, że prawie skończył pracę w banku w Dusseldorf, ponieważ studiował ekonomię, a następnie zdecydował się pójść do [Antwerpskiej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych]. To dość dziwne, że oboje robiliśmy podobne rzeczy.

Po ukończeniu studiów redagowałeś Condé Nast's Miłość zanim zostałem redaktorem mody w Niezależny. Czy uważasz, że bycie redaktorem zmieniło przede wszystkim twoje pisarstwo?

Katie Grand jest redaktorem naczelnym, a ja byłem jej redaktorem [nadzorującym] wiele tekstów w magazynie. Praca z Katie była niesamowitym doświadczeniem. Jest absolutnie niesamowitą redaktorką; ona jest niesamowitą kobietą. Fantastycznie było pracować z kimś, kto ma tak specyficzne spojrzenie na modę. Co jest fantastyczne? Miłość jest to, że całkowicie na nowo wymyśla każdy problem. Nic nie jest szablonowe. Magazyn projektowany jest od podstaw w każdym numerze.

Potem przeniosłem się na Niezależny gdzie nadzorowałem zawartość modową magazynu. To okazało się bezcenne, to doświadczenie pracy z zespołem, rozmawianie przez wielkie pomysły i jak tłumaczą między sfotografowanym a napisanym artykułem redakcyjnym, połączonymi razem, aby stworzyć spójny? wiadomość. To było dla mnie bardzo ważne.

Biznes mody powiedział, że „nie boisz się dzielić [swoją] prawdziwą opinią ani polaryzować opinii innych”. Czy uważasz, że ten głos pomógł ci stać się odnoszącym sukcesy krytykiem?

[Śmiech] Po prostu staram się być szczery. Ostatecznie mam nadzieję, że na to ludzie reagują. Trzeba przyznać, że zdecydowana większość marek modowych była niesamowicie pomocna. Rozumieją, czym jest krytyka. Nie oczekują, że będziemy pisać wspaniałe rzeczy o wszystkim; lubią prowadzić dialog. Czasami porozmawiasz [z projektantem] i powiedzą, że nie widziałeś tego, co chcieli, abyś zobaczył. Myślę, że czują, że to im pomaga lub popycha ich do odkrywania rzeczy na różne sposoby. Nigdy nie chcę uważać tego, co robię za destrukcyjne; Zawsze mam nadzieję, że to konstruktywne.

Staram się nie mieć bardzo sprecyzowanych pomysłów na to, co projektant powinien zrobić. Najbardziej ekscytującą rzeczą jest to, że możesz być zaskoczony tym, co zrobił projektant. Mam nadzieję, że ludzie pozytywnie zareagują na sposób, w jaki staram się mieć historyczny punkt widzenia i mówić o modzie w szerszym kontekście. Jestem naprawdę wdzięczna, że ​​projektanci i marki modowe mnie wysłuchały lub zwróciły uwagę na to, co piszę.

Jak przestrzeń cyfrowa wpłynęła na dziennikarstwo modowe w trakcie Twojej kariery?

Pracowałem odwrotnie do wielu ludzi. Zaczynałem w ShowStudio w przestrzeni cyfrowej, potem przeniosłem się do magazynu, następnie przeniósł się do gazety. Następnie powinienem coś wykuć w kamieniu. [Śmiech] Czuję, że cofam się. Ale jednocześnie zacząłem cyfrowo, potem przeniosłem się do magazynu z platformą cyfrową, a potem do gazety, która teraz jest wyłącznie cyfrowa.

Możesz być o wiele bardziej reaktywny w Internecie. Nie możesz o czymś pisać dwa tygodnie po tym, jak to się stało. Powinieneś o tym pisać dzień po tym, jak to się stało, lub dzień po tym, jak to się stało lub dzień przed zdarza się. Poza tym o tym wszyscy mówią — [Internet] zwiększył prędkość, z jaką oczekuje się pisania. Kiedy pracowałem w Wybieg Vogue, nasz czas realizacji, najlepiej, wynosił trzy godziny między obejrzeniem programu a zgłoszeniem programu. Myślę, że jest w tym coś wspaniałego.

Postrzegam Internet jako niezwykle pozytywny, ponieważ sprawia, że ​​piszemy na różne sposoby, co sprawia, że ​​postrzegamy dziennikarstwo drukowane jako coś zupełnie innego niż dziennikarstwo internetowe. To sposób na inne wyrażenie wiadomości. Tak na to patrzę.

Czy trudno ci pisać dokładne, analityczne teksty, gdy często zachęca się do jak najszybszego zgłoszenia historii?

Czułem, że pracując w gazecie. Kiedy zacząłem pracować w Niezależny, naprawdę uderzyło mnie, gdy ludzie mówili: „Och, wiesz, terminy muszą być o wiele łatwiejsze”. Ale w gazecie terminy są trudniejsze! Musiałem wszystko złożyć do godziny 17:00. Na Moda, mógłbym pisać do późnych godzin nocnych, ale w gazecie, jeśli nie ma jej do czasu [wychodzi do druku], to nie wchodzi. To się nie stanie. Jeśli masz wiadomość, że David Bowie zmarł o 14.00. a gazeta miała zostać wydrukowana o 17:00, masz dwie godziny na napisanie swojego artykułu o Davidzie Bowie. Ale w przypadku Internetu chcą, aby artykuł do myślenia 10 po godzinie 14.00. Istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie nie chcą, żebyś był najlepiej, po prostu chcą, abyś był pierwszy — był pierwszą rzeczą, która pojawi się na górze wyszukiwania wyniki.

To może przynieść efekt przeciwny do zamierzonego. Z pewnością lepiej byłoby mieć dłuższy, przemyślany kawałek. [Ale] ponieważ w Internecie nie ma żadnych terminów, nie ma punktu, do którego dążysz. Z gazetą, jeśli coś się stało o 23:00. w nocy nie możesz nic zrobić — to po prostu pójdzie w następnej edycji. Myślę, że jest to bardzo dobre dla wiadomości — ponieważ wiadomości zdarzają się cały czas — ale myślę, że może być problematyczne, gdy to, czego naprawdę chcesz, to inteligentny, przemyślany kawałek. To wymaga czasu.

Co możesz mi powiedzieć o swojej nowej roli w T? Czym będzie się różnić od Twojej pracy w Niezależny?

Wchodzę do bardzo ugruntowanego zespołu, podczas gdy w Niezależny, przyszedłem jako redaktor mody. Tak naprawdę nie powiększałem istniejącego zespołu. I w Wybieg Vogue, mieli ogromny zespół dla kobiet, ale nie mieli nikogo w odzieży męskiej, i właśnie tam przyszedłem. Sposób, w jaki myślę o swojej roli w T jest: Jaki mogę mieć kąt, który będzie inny niż ten, który przyjmują inni ludzie? Jak mogę uzupełnić to, co już robią?

Poza tym nie pojawiam się jako krytyk — jestem głównym korespondentem modowym. Pisze o modzie w inny sposób. Będzie krytyka i będzie to analityczne, ale niekoniecznie piszę o poszczególnych pokazach. Mogę pisać o tym, co dzieje się za kulisami. Chcą rzeczy, które są inteligentne. Chcą analitycznego pisania o modzie, a ja naprawdę chcę to robić. Mam nadzieję, że właśnie na to wygląda moja praca — naprawdę pełna pasji.

Ten wywiad został zredagowany i skondensowany dla jasności.

Nigdy nie przegap najnowszych wiadomości z branży modowej. Zapisz się na codzienny biuletyn Fashionista.