Bridget Foley o tym, dlaczego New York Fashion Week wymknął się spod kontroli i jak to naprawić

Kategoria Aktualności | September 19, 2021 15:47

instagram viewer

Podczas niekończąca się debata o datach pokazów mody w Mediolanie/Nowym Jorku w większości był jednym poważny ból głowy dla branży modowej wyszła z tego co najmniej jedna dobra rzecz: rozpoczęło się dyskusję o tym, czy obecny system pokazów nadal działa.

Ostatnią osobą, która zaważyła w tej sprawie, jest: WWDto Bridget Foley, która... napisał mały esej na ten temat w dzisiejszej gazecie. Foley wydaje się zgadzać z twierdzeniem prezes CFDA Diane Von Furstenberg, że „Nowy Jork, Londyn, Mediolan i Paryż to nie cztery oddzielne, niezależne jednostki, ale jeden długi pociąg mody z czterema przystankami”, dlatego muszą iść na kompromis i pozostać zunifikowane. Ale, dodaje Foley, może to nie mieć znaczenia. „Może… dylemat dat tylko przesłania prawdziwy problem…” – napisała – „Może rzeczywistość dzisiejszego przemysłu nie zgadza się już z niegdyś uporządkowanym przepływem programów z miasta do miasta”.

Zauważa, że ​​w ciągu ostatnich kilku lat, gdy Tygodnie Mody rozsiane po całym świecie rosły i rosły, rozległ się zbiorowy jęk, że cały kalendarz jest po prostu za długi – coś, co z pewnością możemy potwierdzić do. I oczywiście najbardziej „niezwykle długa droga” należy do Nowego Jorku, czego nie przeoczyli Włosi, gdy szef ich Camera Nazionale della Moda Italiana

Mario Boselli powiedział WWD„Być może jedynym wyjściem byłoby dla Amerykanów skrócenie tygodnia mody do siedmiu dni, ponieważ dziewięć dni to za długo”.

Foley zgadza się: Nowy Jork jest za długi. A ponieważ pokazy rozsiane są po całym mieście, logistyka też nie jest zbyt zabawna. Ale chodzi o to, że zgolenie kilku dni wolnego na nowojorski tydzień mody wydaje się prawie niemożliwe. Według obliczeń Foleya, w zeszłym sezonie odbyły się 322 koncerty – to średnio 36,75 (!) koncertów dziennie. „Kiedy ostatni raz sprawdzałem, dzień wciąż miał 24 godziny”, żartował Foley, „Niektóre z nich mają być przeznaczone na sen”. Oczywiście wkuwanie 322 programów w siedem dni nie jest realistyczną opcją.

Więc, mówi Foley, może musimy ograniczyć występy. „Wszyscy wiemy, że z kreatywnego punktu widzenia wiele programów – być może połowa nowojorskiego harmonogramu – nie ma powodu, by istnieć” – pisze. „Ta rozmowa ma tendencję do skupiania się na młodszych typach „jeszcze nie gotowych do pokazania”. Ale… jest tak samo wiele uznanych firm, które pokazują się bez wyraźnego powodu, poza prasą, którą otrzymają”.

Jednak nawet to rozwiązanie przedstawia swój własny zestaw problemów: głównie to, że wyeliminowanie „nieistotnych” byłoby „prawdopodobnie niemożliwe” i że nawet gdybyśmy próbowali, ogromny napływ faktycznie utalentowani amerykańscy projektanci (pomyśl: Jason Wu, Joseph Altuzarra, Alex Wang) i wytrwałość klasycznych amerykańskich projektantów (Calvin Kelin, Ralph Lauren) nadal sprawiałyby wrażenie zatłoczony.

Więc co robić?

Foley przedstawia dwa rozwiązania, które jej zdaniem mogą zadziałać: 1) Nowy Jork przestrzega harmonogramu „celowo równoległych pokazów, nawet trzech na godzinę od, powiedzmy, 9 rano do 7 wieczorem. Zespoły zajmujące się sprzedażą detaliczną i edycją musiałyby się rozdzielić, kropka. Pojawiłyby się problemy polityczne, ale takie jest życie. Harmonogram można potencjalnie skrócić o dwa dni”.

I 2) Że „niektóre marki, te, które nie podbiją świata modą, pokazują online i rozpowszechniają zdjęcia z lookbooków”. Ona zauważa, że ​​rozpowszechnianie zdjęć online jest już tym, co dzieje się w sezonach przed jesienią i w ośrodku i wydaje się, że działa tylko cienki. Niektóre marki, takie jak Gucci i Burberry bawili się transmisją na żywo swoich pokazów mody, ale jak dotąd nikt nie pokazywał się wyłącznie online. Jednak w erze cyfrowej nie może to być zbyt daleko. Wydaje się, że to oczywiste.

Biorąc pod uwagę, że mamy stosunkowo niewielki zespół redakcyjny (jak bez wątpienia ma to miejsce w wielu witrynach), jesteśmy bardziej za drugą opcją. Jednak nie wiemy, jakie będzie to prawdopodobne. Jest coś w blichtru i przepychu pokazywania się na NYFW, co naszym zdaniem marki, niezależnie od ich legitymacji, nie będą chciały się poddawać.

Jak myślisz, co należy zrobić?