- Zaktualizowano:
- Oryginał:
Oglądanie wczorajszej kolekcji Franka było naprawdę ekscytujące. Ubrania zmieniały się z czarnego, szarego, wielbłądziej, jasnoniebieskiego i wreszcie w
- Autor: Kate Kaunitz
Prezentacja Franka Tella zaczęła się późno; po ponad 45 minutach oczekiwania na zewnątrz sali Lincoln Center's Box goście zostali otoczeni w przestrzeń, gdzie okrążyli coś, co wyglądało na dużą piaskownicę na środku pokoju. Gdy w lokalu unosił się drzewny, przydymiony zapach (współpraca zapachowa Tella, artystki Lisy Kirk, perfumiarza Patricii Choux i Ulricha). Lang New York Fragrances, jak to się dzieje), goście obejrzeli film przedstawiający Meghan Collison o kędzierzawych włosach, w futrzanym kostiumie, wędrującą po arktycznej tundra. Potem pojawiły się ubrania: konceptualna, ukierunkowana mieszanka dzikiego futra, krystalicznej koronki i pięknych, surowych kurtek ze skóry aligatora. Tell stworzył także kilka swoich charakterystycznych dzikich dzianin w odcieniach mchu i lodowatej szarości, z których każda była utkana z różnych skręconych, splątanych, skręconych przędz. Tymczasem asymetryczne koronkowe i szyfonowe sukienki dodały mrocznej romantycznej nuty do ogólnej estetyki. UWAGA: Właśnie usłyszeliśmy od Hectora Mezy, partnera biznesowego Tella, który poinformował nas, że ze względu na dużą liczbę gości kolekcja została pokazana w dwóch osobnych prezentacjach. Dla wyjaśnienia wzięliśmy udział w drugim z dwóch pokazów, stąd 45-minutowe oczekiwanie.