Co oznacza koniec Style.com dla reszty wydawnictw modowych

Kategoria Conde Nast Style.Com | September 18, 2021 22:13

instagram viewer

Nicole Phelps, Dirk Standen i Tim Blanks z Style.com w 2012 roku. Zdjęcie: Rabbani i Solimene Photography/Stringer

Niektórzy mogą powiedzieć, że Style.com to był zły pomysł od samego początku. Kiedy został wprowadzony na rynek w 2000 roku, został zaprojektowany jako internetowy dom dla ekskluzywnych błyszczyków Condé Nast, Moda oraz W. Nawet wtedy decyzja o nieużywaniu ugruntowanej marki do rozpoczęcia wyprawy wydawnictwa do treści cyfrowych wydawała się archaiczna. Po co narażać się na porażkę w ten sposób?

Ale publikacje modowe jeszcze wolniej ogarniały sieć, niż oczekiwano, i Style.com był w stanie wykorzystać tę przewagę na rynku — w połączeniu z inteligentną, utalentowaną redakcją — do zbudowania reputacji zupełnie odrębnej od czasopism, które miała reprezentować.

Condé Nast potrzebował 15 lat, aby uświadomić sobie, że konfiguracja nie ma sensu.

Najtrudniejsze jest jednak to, że po drodze Style.com stał się rdzeniem mediów modowych. To katalog, biblioteka, centrum zasobów. Bezpośredni konkurenci chętnie się do niego odnoszą, ponieważ pod wieloma względami jest to neutralne terytorium. Stał się także punktem startowym dla młodych projektantów: recenzja na

Style.com był znakiem, w którym się udało. A kiedy już wszedłeś, to coś znaczyło.

Rozumiem właścicieli Style.com postanowiła zachować adres URL, nawet po rezygnacji z treści redakcyjnych: nazwa cieszy się już zaufaniem najbardziej zagorzałych konsumentów mody. Ale nie jestem przekonany, że będzie dobrze prosperować jako witryna e-commerce.

Nie piszę zbyt wiele o mediach, głównie dlatego, że jako niezależna pisarka, która przyjmuje zapłatę za swoją pracę z wielu z tych magazynów i stron internetowych, wydaje mi się to niepoprawne. (Z tego samego powodu, dla którego nie prowadzę konsultacji dotyczących marki). Style.com wiele razy, głównie pisząc recenzje wybiegów, więc nie można zaprzeczyć, że moja opinia może być wypaczona z powodu mojego osobistego związku. Ale mam pewne ogólne odczucia na temat gier handlowych prowadzonych przez firmy zajmujące się treścią, które w żaden sposób nie są specyficzne dla tej konkretnej sytuacji.

Wielu wydawców wierzy, że handel uratuje ich firmy. W końcu byli już produktem szylingowym dzięki reklamie i przytulnym relacjom między publicystami a redaktorami. „Nie oszukujmy się, wszyscy jesteśmy w tym biznesie, żeby sprzedawać ubrania”, to coś, co słyszałem od niejednego redaktora. Czego nie rozumieją: komercja potrzebuje kontekstu – jakiejś historii – ale nie wymaga pełnoprawnej operacji redakcyjnej, aby przetrwać. Net-a-Porter nie potrzebuje Porter: To przekonujący, uzupełniający sposób na wprowadzenie produktu na rynek, na produkcję którego NaP może sobie obecnie pozwolić. Ale to nie jest bilet na posiłek. Wydawcy mogą dobrze sobie radzić z handlem, ale prawdopodobnie nigdy nie będzie to ich bilet na posiłek. To bardzo wymowne Rafineria29 — strona internetowa, którą wszystkie główne publikacje poświęcone tematyce kobiecej szczegółowo omawiają i której celem jest naśladowanie — wybrała: znieść z działalnością handlową, mimo że firma mówi generowała kilka milionów dolarów rocznie. Konsumenci są spragnieni informacji, a te, które odnoszą największe sukcesy w Internecie, oferują ich wiele. Zaczęli także wymyślać sposób na sprzedaż reklam z premią. Postawienie na zupełnie inny rodzaj biznesu jest więcej niż ryzykowne: to mylące.

W tej chwili wydawcy się boją. I nie bez powodu. To oczywiste, że wkraczamy w kolejny okres ogromnych zmian, z wieloma innymi podmiotami całkowicie się przemienia lub całkowite zamknięcie. Ale widok jednego z najcenniejszych zasobów w branży, który pada ofiarą, jest niczym innym jak łamiącym serce.