Pokaz Karen Walker jest zawsze rozkoszą. Położony w przytulnym Altman Building, z dala od zgiełku Milk czy Bryant Park, jest to wyluzowane, zabawne, odważę się powiedzieć, że jest to wspaniałe doświadczenie.
Po skoku za kulisy, aby rzucić okiem na włosy i makijaż (obszerne kucyki i czerwone usta!) i nadrobić zaległości Nylon's -- z domu Fashionsta -- Faran Krentcil i urocza Julia Frakes (w tym tygodniu oboje bawimy się tym samym zielonym lakierem do paznokci Essie Mint!), Pobiegłem na swoje miejsce za Peaches Geldof, żeby obejrzeć pokaz.
W zeszłym sezonie Karen zrobiła psychodeliczny, ale FW10 był trochę bardziej straight edge, przynajmniej w inspiracji. Odwoływanie się do obu Dźwięk muzyki i Bob Dylan (dziwnie brzmiąca para, wiem), Walker pokazał kolekcję jasnych nadruków, krótkich garniturów, podkolanówki do ud oraz gigantyczne kołnierze i kamizelki z owczej skóry, idealne wszędzie od Alp do Alaska.
Wyróżniające się stylizacje obejmowały dwie sukienki z lureksu w kolorze miętowej zieleni z czarną lamówką, które były czystymi latami 60. i czystą zabawą. Otwierający kwiecisty kostium i puffer, inspirowany niesławną sceną kurtynową Von Trapp, był pełen charakterystycznego dziwactwa i radości Walkera.
Co sprawia, że kolekcje Walker są tak wyjątkowe w każdym sezonie, poza jej fantastycznymi akcesoriami i butami, z którymi współpracuje? Wskaźnikiem jest to, że znajduje inspirację w rzeczach, które naprawdę kocha, dzięki czemu jej synteza pomysłów jest płynna i płynna, oraz doskonale ją.
I chociaż w tym sezonie nie było ciastek w torebkach z prezentami, nadal nazwalibyśmy jej kolekcję FW10 wyśmienitą.