Jak Christelle Kocher buduje nowoczesny francuski dom mody

instagram viewer

Założycielka Koché była również dyrektorem artystycznym Maison Lemarié przez ponad dekadę, wybrana przez Virginie Viard do pracy nad Métiers D'art Chanel.

W naszej wieloletniej serii „Jak to robię”, rozmawiamy z ludźmi zarabiającymi na życie w branży modowej i kosmetycznej o tym, jak się włamali i odnieśli sukces.

Krystyna Kocher — założycielka ukochanej, inspirowanej odzieżą sportową i kierującej się techniką, gotowej do noszenia marki Koché — buduje nowy rodzaj francuskiej marki.

Od momentu wprowadzenia na rynek w 2014 roku, Koché ogromnie się rozwinęło, było noszone przez gwiazdy (Beyoncé!!!) i zyskało duże uznanie w branży. (To było nominowany do nagrody LVMH i zabrał do domu nagrodę ANDAM 2019.) Według wskaźników wielu zewnętrznych obserwatorów, odniósł niesamowity sukces. Prawdopodobnie największy wpływ miało jednak to, że nie przestrzegano schematu wyglądu luksusowego domu.

Koché ma swoje korzenie w pragnieniu otwarcia się na doświadczenie mody — co przejawia się w inscenizacjach pokazów marki na ulicach Paryża (dosłownie w w przypadku debiutu na tygodniu mody na wiosnę 2015 r., poza ruchliwym węzłem tranzytowym Chatêlet-Les Halles w centrum miasta), łącząc i współpraca z markami z innych branż (takimi jak Paris Saint Germain czy AC Milan) i mariaż tradycji rzemiosła haute couture z przystępna odzież dzienna. Wynika to z tego, jak sama Kocher dostała się do biznesu: dorastała w klasie robotniczej w Strasburgu

, i po ukończeniu szkoły średniej przeprowadziła się sama do Wielkiej Brytanii, ucząc się u byłego asystenta Charlesa Jamesa, a następnie zapisując się do Central Saint Martins.

„Na początku bardziej fascynowało mnie tworzenie. Dla mnie to było bardzo magiczne” – mówi. „I oczywiście opowiadać historię, nieść ludziom emocje, nieść przesłanie, bo to jest naprawdę ważne – ale także robić to dobrze, we właściwy sposób. Bo to jest połączone. To część kultury. To część naszego dziedzictwa, naszej historii i myślę, że to fascynujące”.

Po ukończeniu studiów Kocher pracowała na liście pralni najbardziej prestiżowych światowych marek: Chloé, Sonia Rykiel, Dries Van Noten, Bottega Veneta. W końcu skrzyżowała ścieżki z Virginie Viard, a następnie prawą ręką Karla Lagerfelda w Chanel, która wprowadziła ją jako dyrektor artystyczna Maison Lemarié, jednego z Maisons D'art marki, w 2010 roku, kiedy jeszcze pracowała w Bottega. (Ona pozostaje w firmie.) 

Mówi, że przy wielu rolach i projektach ostatecznym celem Kocher jest „inspirowanie ludzi — studentów, młodych projektantów. Chciałbym tylko powiedzieć, abyście nadal wierzyli w swoje marzenia i marzyli o wielkich rzeczach”.

Przeczytaj wszystko o karierze Kocher, od początków jej miłości do mody, przez jej największe wpływy, po to, jak waży możliwości, które pojawiają się na jej biurku (których jest obecnie wiele).

Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie modą?

Bardzo zainteresował mnie podręcznik [aspekt mody]. Moja babcia i mama robiły na drutach, a moja babcia znała się na koronkarstwie i szydełku.

Od najmłodszych lat uwielbiałam rysować, spędzać czas sama i być kreatywna. Dorastałam we Francji, a Francja to oczywiście kraj mody. Zawsze miałeś jakiś program telewizyjny, zdjęcia z pokazu mody... Pamiętam każdy fashion week, [był] reportaż o Christianie Lacroix, Chanel czy Jean-Paul Gaultier. To sprawiło, że marzyłem.

Dorastałam na Wschodzie, nie mając do czynienia z modą — moi rodzice przestali chodzić do szkoły w wieku 14 lat, a ja nie mam żadnego związku z modą. Miałem szczęście, że nauczyciele i mój trener sportowy motywowali mnie do spełniania marzeń. Kiedy zaczynałem, nauczyciel powiedział: „[To] będzie bardzo trudne, ponieważ nie masz połączenia”. I myślę, że wiele osób się poddaje, ponieważ jest to takie trudne, gdy nie masz kultury tło. Na początku, szczerze mówiąc, bardzo wstydziłem się swojego pochodzenia; teraz jestem bardzo dumna. Myślę, że to, co robię w modzie, jest świetnym narzędziem... [aby] sprawiać, że [ludzie] śnią... Twoje marzenie jest możliwe — we Francji tak, jest to trudne, ale możliwe. Jestem dowodem na to, że to możliwe.

Kiedy zdecydowałeś, że chcesz się tym zajmować zawodowo?

Jestem bardzo uparty. Pamiętam, że mając może osiem, dziewięć lat, pomyślałem: „Och, zostanę projektantem mody”. Mój ojciec odpowiadał: „A ja chcę być prezydentem Francji”.

Byłem bardzo dobrym uczniem i bardzo ciężko pracowałem. Uwielbiałem czytać. Kochałem matematykę. Zdałem maturę z matematyki. Moja nauczycielka bardzo się przestraszyła, bo byłam najlepsza w klasie; ona [mówiła] „Zrujnujesz sobie karierę. Możesz być lekarzem lub inżynierem. Uprawiałem też sport, grałem w mistrzostwach Francji, codziennie trenowałem, w każdy weekend mecz. Ale oprócz tego nadal chodziłam na wieczorne zajęcia z rysunku, aw weekendy ilustrowałam i szyłam ubrania.

Odkąd skończyłem 14 lat, też pracowałem — opiekowałem się dziećmi, zmywałem naczynia w restauracjach, cokolwiek. Oszczędzałem pieniądze iw wieku 17 lat, kiedy skończyłem szkołę, opuściłem dom, by robić, co chciałem. Moi rodzice na początku w ogóle tego nie popierali. Poparli to później, ale na początku byli bardzo zszokowani.

Chciałem nauczyć się starej szkoły wycinania wzorów i drapowania. Dostałem stypendium na wyjazd do Anglii [i naukę] u nauczyciela, który był ostatnim asystentem Charlesa Jamesa. To było bardzo intensywne, ale on był taki interesujący. Był wielkim fanem konstrukcji — Cristóbala Balenciagi, Johna Galliano, Rei Kawakubo, Madeleine Vionnet, Madame Grès.

[Nauczył mnie] studiować krawiectwo, drapować i być bardzo płynnym… Dla mnie tak naprawdę chodziło o rzemiosło tworzenia ubrań. Miał członkostwo w Muzeum Wiktorii i Alberta, zabierał mnie tam i pokazywał wnętrze sukni Madeleine Vionnet. Może właśnie to tak bardzo lubię w wykrojach i dlatego wciąż się dzisiaj drapuję i tnę — to coś całkiem matematycznego. To bardzo rygorystyczne; masz pewną technikę cięcia rękawa, diamentowego klina, opadającego ramienia. W tym samym czasie, kiedy się drapujesz, to jest jak rzeźba. To bardzo poetyckie. Chodzi o tkaninę, która do ciebie przemawia. Chodzi o zmysłowość tkaniny. To połączenie sztuki i techniki.

Czy twoim celem było przeniesienie się do Anglii, aby zapisać się do Central Saint Martins?

O szkole dowiedziałem się w bibliotece, kiedy miałem 15 lat, w jakimś francuskim czasopiśmie. Szczerze mówiąc, moim pierwszym wyborem nie było Central Saint Martins — moim marzeniem była Bunka. Chciałem pojechać do Japonii. Ale nie mogłem znaleźć sposobu na zdobycie pieniędzy na wyjazd do Japonii. Moimi bohaterami byli Rei Kawabuko, Yohji Yamamoto, Issey Miyake, Kenzo Takada... Mam wielką fascynację Japonią, wycinaniem wzorów, budową; sposób, w jaki podchodzą do ubrań, był dla mnie bardzo artystyczny i bardzo interesujący. I oczywiście Alexander McQueen, John Galliano, na pewno.

Dla mnie również [identyfikowałem się] skąd pochodzi McQueen. Jego ojciec był taksówkarzem. Wyjechał do Londynu i w latach 90. przeżywał rozkwit sztuki i muzyki. [Po tym] Londyn i Central Saint Martins stały się celem. Chciałem wyjechać, ale musiałem znaleźć stypendium. Oprócz studiów w Anglii pracowałam na pełen etat.

Jakie były najważniejsze lekcje, których nauczyłeś się w Central Saint Martins, które pozostają w tobie do dziś?

W Central Saint Martins zachęcają cię do bycia wyjątkowym, samodzielnego myślenia, niesienia bardzo osobistego przesłania i rozwijania własnej tożsamości. Pewne rzeczy stały się znakiem rozpoznawczym Koché: praca w ówczesnym Central Saint Martins, w samym środku Soho, ze studentami bardzo pasjonującymi się tym, co robili, z całego świata — Japończycy, Brazylijczycy, Amerykanie, Holendrzy, Niemcy, Chińczycy — i wszyscy przedstawiali ten inny punkt widzenia, pracując jak zwariowany... Dla mnie bardzo inspirujące było obserwowanie za każdym razem, gdy dostajesz brief, jak go rozwijasz i robisz inaczej, z własną kulturą, własnym gustem, własną tożsamością.

Jak Twoja pierwsza praca po szkole mody wyznaczyła Ci ścieżkę kariery?

Kiedy skończyłem studia, dostałem pracę w Armani. To było bardzo interesujące zobaczyć, jak duża firma modowa działa na większą skalę, na bardzo międzynarodowym poziomie, gdzie ma własną fabrykę i własne różne linie. Jest po prostu naprawdę — w dobrym tego słowa znaczeniu — industrialny. To z pewnością bardzo różniło się od Central Saint Martins. Dla mnie było również bardzo interesujące, jak udało im się to zrobić online, z Emporio Armani, Armani, bardziej modną linią. To była bardzo duża, duża, duża firma, bardzo korporacyjna... Nadal bardzo dobrze to pamiętam i nadal mnie inspiruje, jak [Mr. Armani] stał się legendą i zbudował to imperium.

Potem pracowałeś dla wielu różnych marek — Chloé, Sonia Rykiel, Dries Van Noten. Następnie, w 2010 roku, zostałeś zatrudniony przez Karla Lagerfelda i Virginie Viard jako dyrektor artystyczny Maison Lemarié, pracowni rzemieślniczej, która wykonuje ozdoby z piór i kwiatów dla Chanel. Co sprawiło, że zainteresowałeś się tą rolą?

To było bardzo zaskakujące. Poznałem Virginie, kiedy pracowałem w Chloé, i wiedziała, że ​​bardzo pasjonuję się rękodziełem i kocham technikę. Virginie, zaczęła tak od haftu, z Karlem. Naprawdę się polubiliśmy i pozostaliśmy w kontakcie. Zaproponowała mnie do tego projektu, a ja na to: „Och, naprawdę?” Praca nad modą w atelier była marzeniem.

W 2010 roku zrobiłem Lemarié i jednocześnie byłem starszym projektantem w Bottega Veneta, [pracując] z Tomasem Maierem nad odzieżą gotową. Nie chciałam rezygnować z mody i nie musiałam. [Virginie] dała mi białą kartkę i naprawdę wierzyła, że ​​mogę się rozwinąć i coś zrobić, bo Rozumiem [modę] i mam też międzynarodowe doświadczenie, które ona docenia. Mam taką pasję, ale w nowoczesny sposób. Nauczyłem się starej techniki i kunsztu, więc mogłem tam z nimi siedzieć [w atelier], wycinając stronniczość... Naprawdę mnie szanują.

Ale naprawdę chciałem wnieść nowoczesność, wziąć historię i technikę z przeszłości i przenieść tę tradycję w przyszłość. Bardzo zależy mi na przekazaniu tego rzemiosła każdemu, kto przyjdzie później, aby zainteresowało wszystkie pokolenia, aby nie zniknęło. Robimy rzeczy w nowoczesny, etyczny sposób, który inspiruje, który dobrze się nosi i który wciąż sprawia, że ​​marzysz. Wprowadzamy innowacje dzięki nowym technologiom i rozwojowi przemysłu; możemy robić rzeczy, których nie mogliśmy 15, 100 lat temu.

Na początek dali mi mały zespół około 10, 12 osób. Dziś jest nas około 130. My dorośliśmy. Karl kochał to rzemiosło — Virginie też. Możliwość pracy z nimi od tego czasu jest niesamowita.

Jak wygląda codzienna praca dyrektora artystycznego atelier rzemieślniczego? Jak to się zmieniło przez ponad dekadę, kiedy pracowałeś w Maison Lemarié?

Mieliśmy bardzo małe, rodzinne atelier w centrum Paryża. W tym domu pracowała założycielka, matka i babcia. To było bardzo urocze, ale mało praktyczne. Teraz mamy dużo szczęścia. Przeprowadzamy się do dużego budynku, który Chanel zbudowała na granicy Paryża. Mogliśmy robić małe rzeczy, takie jak jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe [kawałki] dla haute couture, które zajmowały wiele godzin, ale teraz naprawdę możemy zająć się produkcją. Nie jesteśmy przemysłowcami, ale możemy zrobić kilka tysięcy kokardek lub kamelii rocznie, w domu, w Paryżu.

Z zespołem staramy się zaskakiwać samych siebie. Możemy zacząć od techniki, możemy zacząć od malarstwa współczesnego jako inspiracji. Czasami może to dotyczyć tkania krzesła — „Och, czy możemy to zastosować w tym, co robimy, poprzez drukowanie 3D lub cięcie laserowe?” 

To praca zespołowa. Jestem jak szef orkiestry: mam wizję; Virginie ma większą wizję, ludzie mają technikę. Niektóre kawałki zajmują wiele godzin. Nic nie robisz sam — czasami nad jednym dziełem może pracować 50 osób. Ta synergia, kiedy widzisz koniec, wow, jest świetna.

Kristen Stewart na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2022 roku, ubrana w top Chanel Haute Couture ze zdobieniami od Maison Lemarié.

Zdjęcie: Andreas Rentz/Getty Images

Jak dzielisz swój czas na dwie różne role, najpierw w Bottega Veneta, a teraz w Koché?

Stało się to dla mnie całkiem naturalne, po wielu latach pracy w ten sposób i obserwowania różnych ludzi, takich jak Karl Lagerfeld, który był wielozadaniowy i miał wiele zawodów. [Nie mam] tego samego harmonogramu każdego dnia. To nie działa dla mnie. Dużo pracuję [na] odległość, ale zawsze mam połączenie z telefonem. Codziennie jestem w kontakcie [z ludźmi] za pośrednictwem Whats App.

Czy od zawsze wiedziałeś, że chcesz założyć własną markę?

Zawsze było to dla mnie marzeniem. Na początek chciałem być niezależny — to nie znaczy, że zostanę na zawsze, ale chciałem wnieść własną wizję, a to wydawało mi się bardzo ważne.

Po tylu latach pracy poczułem, że to dobry moment: zrozumiałem stronę biznesową, kreatywność. Czułam się pewnie, ponieważ miałam pełne spojrzenie na modę, posiadanie międzynarodowej marki, zarządzanie zespołem, finansowanie.

Pomysł polegał na wprowadzeniu techniki couture i zmieszaniu jej z modą uliczną, sportową i bardziej casualową, [aby stworzyć] markę, która przemawia do wszystkich, przynosi otwartość i inkluzywność, jest bardzo przyjazna dla każdego rodzaju osoby, tradycji, płci, kultury. Chciałem otworzyć świat mody na różnych ludzi, a także przybliżyć rzemiosło wszystkim. Dlatego dzisiaj, nawet w mojej marce, współpracuję z Lemarié; kolekcja jest produkowana we Włoszech, a więcej elementów couture jest produkowanych w Paryżu.

Spojrzenie z kolekcji Resort 2023 firmy Koché. Dzięki swojej marce Kocher dąży do połączenia najwyższych form rzemiosła z odzieżą na co dzień.

Zdjęcie: Imaxtree

Jakie były najważniejsze momenty dla Koché od czasu założenia marki w 2014 roku?

Myślę, że największe jeszcze przed nami, bo chcę się poprawić. Ale mój pierwszy występ był wielkim momentem, ponieważ było to bardzo znaczące, aby zrobić to na ulicy, przed stacją metra w centrum Paryża. Było bardzo gościnnie dla wszystkich. Byli tam redaktorzy, kupcy, trochę studentów, trochę ciekawskich – to było bardzo spontaniczne i bardzo piękne. Miałem uliczny casting połączony z topowymi modelkami.

Potem podobała mi się praca z Paris Saint-Germain nad kolekcją piłkarską, bo uprawiałem sport przez 12 lat. Dla mnie piłka nożna to naprawdę popularna kultura — największy sport w Europie. Przemawia do każdego pokolenia, do każdej klasy społecznej. Przynosi integrację, możliwości, świętowanie. Sport [ma] wiele bardzo pięknych rzeczy i chciałem to wprowadzić wraz z modą. A z klubem takim jak Paris Saint-Germain, który jest symbolem Paryża, to było bardzo duże.

Mam wiele niespodzianek dla Koché i dobrą we wrześniu — i jestem pewien, że jeszcze większe w przyszłości.

Koché nawiązał współpracę z Paris Saint-Germain na swoim wybiegu wiosną 2018 r., przeprojektowując swój zestaw w ramach gotowych do noszenia.

Zdjęcie: Imaxtree

Kiedy dostajesz nową szansę dla Koché lub dla siebie — tak jak ostatnio projektowałeś dla Charlesa Jourdana — jak decydujesz, czy jest to odpowiednie dopasowanie?

Byłem dyrektorem artystycznym Charlesa Jourdana tylko przez dwa sezony. Dla mnie zainteresowanie polegało na tym, że był legendą w szewstwie, a ty wracasz do historii rzemiosła. Chodziło o przywrócenie i ustanowienie marki na nowy rozdział, co było bardzo stymulujące, aby ponownie przywłaszczyć sobie historię i dziedzictwo tego domu. To zawsze musi mieć sens, dla Koché i dla mnie, i musi się łączyć.

Jaka jest najlepsza rada, jaką kiedykolwiek otrzymałeś?

Zachowaj ciekawość i pracuj ciężko. Karl zawsze był bardzo, bardzo ciekawy. Po każdej kolekcji [mówił] „Dobra, co dalej?” Zawsze był gotowy na następną, ponieważ musi być inna okazja - zrobić nową kolekcję, zrobić coś innego, zrobić coś nowego.

Ponadto, gdy jesteś przedsiębiorcą, bardzo uważaj na swoje przepływy pieniężne. Zawsze obserwuj swoje finanse. To takie ważne, zwłaszcza po tym wszystkim, co się wydarzyło.

Ten wywiad został zredagowany i skondensowany dla przejrzystości.

Nigdy nie przegap najnowszych wiadomości z branży modowej. Zapisz się do codziennego biuletynu Fashionista.