Jak Jennifer Zuccarini buduje Fleur du Mal w coś więcej niż tylko markę bielizny?

Kategoria Fleur Du Mal Jennifer Cukinia Sieć | September 21, 2021 01:57

instagram viewer

Założycielka Fleur du Mal Jennifer Zuccarini. Zdjęcie: Fleur du Mal

W naszej wieloletniej serii „Jak to robię” rozmawiamy z ludźmi zarabiającymi na życie w branży modowej o tym, jak się włamali i odnieśli sukces.

To Jennifer Zuccarini od zawsze kochał bieliznę, nie powinno dziwić; w końcu wprowadziła na rynek dwie marki bielizny, Kiki de Montparnasse i Fleur du Mal, z doświadczeniem na giganta bielizny sekret Wiktorii pomiędzy. Ale co może być zaskakujące, to to, że prawie w ogóle nie weszła w modę.

„Kiedy byłam w liceum, zdecydowałam, że nie chcę już być projektantką i może chciałabym zostać handlarką dzieł sztuki” – mówi z wielkim śmiechem. „Pomyślałem, że chcę podróżować po świecie i odkrywać artystów, a potem sprowadzać ich z powrotem, mieć galerię i urządzać imprezy; brzmi to jak najdoskonalszy zawód, jaki każdy może wykonywać”.

Zuccarini studiowała historię sztuki i sztuki piękne w Montrealu, ale kiedy jej chłopak zwrócił uwagę, że jej pasje wyraźnie leżą w modzie, nie mogła się z tym nie zgodzić. Spakowała się i przeniosła do Nowego Jorku, aby wziąć udział w zajęciach w FIT. Pracowała w kilku różnych miejscach, ale wkrótce Zuccarini zaczęła robić coś sama.

„Dorastając, mój ojciec był przedsiębiorcą i chodziło mu o to, dlaczego miałbyś kiedykolwiek chcieć dla kogoś pracować? Musisz robić rzeczy dla siebie. Właśnie tak o tym myślałam” – mówi. „Pracowałem w firmie mojej rodziny i myślę, że po prostu się śpieszyłem”.

Wtedy narodziła się pierwsza marka Zuccarini, Kiki de Montparnasse; zostanie tam przez cztery lata, zanim podejmie pracę w Victoria's Secret. Ale po raz kolejny chęć posiadania własnego projektu wzięłaby górę, dlatego założyła Fleur du Mal niewiele ponad pięć lat temu. Stamtąd marka przekształciła się z jednej z ulubionych, bezczelnych marek bielizny w kwitnącą, gotową do noszenia markę, a wszystko to z dawnego mieszkania Zuccarini w Soho.

Stawiliśmy czoła pięciu kondygnacji schodów do studia Fleur du Mal (nic dziwnego, że tak wiele elementów jest zaprojektowanych, aby pokazać wspaniały tyłek!), aby porozmawiać z Zuccarini o wyzwaniach projektowania bielizny, tajnikach zakładania własnej firmy i o tym, czego można się nauczyć idąc zbiorowy.

Co najpierw zainteresowało Cię modą?

Od dziecka bardzo interesowałam się modą; moja mama prawdopodobnie kupiła każdy magazyn o modzie. Dorastałem w Toronto i oglądałem każdy program o modzie, jak Fashion TV, „Style with Elsa Klensch” i „Fashion File” z Timem Blanksem. Poprosiłem mamę o maszynę do szycia, gdy miałem osiem lat i właściwie pobierałem wtedy lekcje szycia — co mi się naprawdę nie podobało. [śmiech] Pomyślałem: „Nienawidzę szycia”. Ale od tamtego wieku myślałem: „Chcę zostać projektantem mody”.

Potem pracowałem w handlu detalicznym, kiedy miałem 14, 15 lat w Toronto; w pewnym momencie pomyślałem, że może chciałbym zrobić więcej stylizacji i prognozowania trendów, ale tak. Po prostu zawsze kochałem projektowanie.

Jakie były Twoje pierwsze kroki w branży?

Kiedy byłem jeszcze w Montrealu, zacząłem pracować z lokalnym projektantem jako asystent projektowy; to był mój sposób na sprawdzenie, czy to jest branża, do której chciałem się dostać, co było zabawne. To był mały projektant, w którym robiłeś wszystko — dopasowywali mi ubrania, a ja biegam dookoła, a ty masz pełny obraz. Kiedy przeprowadziłem się do Nowego Jorku i ukończyłem szkołę, zacząłem szukać pracy, a skończyło się na tym, że dostałem pracę w Nanette Lepore. To była moja pierwsza praca, pracując w Garment Center, a oni mieli duży wewnętrzny pokój sampli i prawie całą swoją produkcję wykonywali w Nowym Jorku. Musiałem pracować od 9:00 do 21:00. każdego dnia i pracy w każdy weekend — zdecydowanie w sobotę, jeśli nie w niedzielę. Pochodzę z Montrealu, gdzie ludzie lubią blisko na lunch i kieliszek wina, wiesz? [śmiech] To był naprawdę wyczerpujący harmonogram, ale wiele mnie nauczył. To było jak gorączkowe, jak idź, idź, idź, robiąc całe centrum odzieżowe – idź do fabryki, idź do krajarki, idź do hafciarza. To było naprawdę dobre doświadczenie.

Potem robiłem kilka niezależnych projektów. Pracowałem dla czegoś podobnego, a minuta z Lauryn Hill; w tym czasie próbowała założyć markę odzieżową. Zajmowałem się prognozowaniem trendów. Potem przez jakiś czas pracowałem dla włoskiej firmy dżinsowej o nazwie Rifle i projektowałem dżins, który bardzo mi się podobał.

Mój ówczesny chłopak i ja zaczęliśmy pracować nad kolekcją. Wcześniej zaczęliśmy przez jakiś czas współpracować z Lennym Kravitzem — wtedy działy się wszystkie rzeczy związane z celebrytami — nad tworzeniem kolekcji, co było dość zabawne. Ale po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że to się nigdy nie wydarzy. Pracował nad tym od lat jako projekt poboczny. Wtedy założyliśmy Kiki de Montparnasse.

Spojrzenie z lookbooka Fleur du Mal na wiosnę 2018. Zdjęcie: Fleur du Mal

Dlaczego chciałaś zaprojektować bieliznę?

Nigdy o tym nie myślałem, kiedy szedłem do szkoły. To nie to, co studiowałam, ale zawsze inspirowała mnie projektantka, której inspirowała bielizna. Dorastałam kochając Alexandra McQueena, Stellę McCartney, Galliano. Myślę, że zawsze miałam mocne odniesienia do bielizny i osobiście ją uwielbiałam. Zabawna rzecz w bieliźnie jest bardzo emocjonalna. Ludzie, którzy to kochają, są dziwakami – mówią: „Muszę to mieć”. Tak myślałem o bieliźnie.

Jaka była krzywa uczenia się, kiedy pracowałeś nad Kiki?

To było takie trudne. Miałam wrażenie, że wyciągam książki o tym, jak projektować bieliznę. Myślę, że pozwolili mi to zrobić, ponieważ pomyślałem: „Och, mogę to zrobić. Zrobiłam wiele rzeczy inspirowanych bielizną. Robiłam gorsety”. Pomyślałam: „Mogę to zrobić całkowicie!” Ale w środku byłam jak zwariowana. [śmieje się] To była trochę krzywa uczenia się, ale znalazłem ludzi, którzy mi pomogli i było to wiele prób i błędów. Ale w dziwny sposób, myślę, że nie wychodzę z bielizny, wniosłem do niej inne podejście i było o wiele bardziej oparte na modzie.

Potem poszedłem do Victoria's Secret.

Co to było?

To było niesamowite przeżycie. W tamtym czasie myślałem o opuszczeniu Kiki i miałem zamiar zacząć od nowa, ale byłem tak wypalony całym doświadczeniem. Pomyślałem: nie wiem, czy mam teraz w sobie to, żeby znowu to zrobić; Muszę zrobić małą przerwę.

Victoria's Secret skontaktowała się ze mną przez moją przyjaciółkę, która była w Pink. Stało się to naprawdę interesującą okazją. Pomyślałem, że to bardzo różni się od tego, co zrobiłem, i chcę się dowiedzieć, jak działa firma o wartości 6 miliardów dolarów. Nigdy nie byłam nigdzie korporacją. Kiki wyglądała tak olśniewająco z zewnątrz iz pewnością pod pewnymi względami tak było, ale za kulisami wyglądało to jak start-up. Poszedłem do Victoria's Secret i pierwszego dnia wsiadłem do prywatnego samolotu, aby polecieć do Europy z całą kadrą kierowniczą wyższego szczebla na trzydniowe zakupy. Nie było tak przez cały czas, ale było fajnie.

Kiedy po raz pierwszy wpadłeś na pomysł Fleur du Mal?

Zawsze chciałem stworzyć tę markę, ale myślę przez moje doświadczenia związane z budowaniem Kiki, a następnie poprzez Victoria's Secret, po prostu zaczęło się to łączyć w mojej głowie.

Po kilku latach spędzonych w Victoria's Secret nie czułam się twórcza. To trudne, ponieważ to ta maszyna, jest tak skomplikowana i jest w nią zaangażowanych tak wiele osób, ale Pomyślałam, że nie chcę się tu czuć zbyt komfortowo, stracić zapał twórczy i stać się kimś różne.

Zdałem sobie sprawę, że bielizna jest ważną częścią tego, co robię, a moje podejście to bardziej modowe podejście do bielizny i naprawdę nie czułem, że robi to wiele osób. Chciałem, żeby był w pewnym przedziale cenowym; Kiki była niesamowitą marką i ludzie mieli na jej punkcie obsesję, ale była tak droga, że ​​ciężko było ją kupić tej kobiecie, której naprawdę chciałam sprzedać. A Victoria's Secret to oczywiście druga strona spektrum. Fleur tworzyła tę niesamowitą markę, na którą ludzie reagują emocjonalnie, ale mając produkt, który jest trochę bardziej dostępny bez utraty jakości.

Spojrzenie z lookbooka Fleur du Mal na wiosnę 2018. Zdjęcie: Fleur du Mal

Jakie były twoje cele dla Fleur na początku?

Jedną rzeczą był powrót do tego pomysłu modowego podejścia do bielizny, czyli projektowania rzeczy, które kobiety noszą na co dzień jako część swojej garderoby; jest włączony i nie brzmi tak: „Och, mam ten super seksowny komplet, ale założę go tylko na randkę”. Tak większość ludzi w USA odnosi się do bielizny. Chciałam, żeby bardziej chodziło o edukowanie ludzi, jak wprowadzać bieliznę do ich codziennej garderoby. Z drugiej strony, od strony emocjonalnej marki, podoba mi się idea kultywowania pożądania — to wyobrażenie o naszej kobiecie i kim ona jest, jaka jest potężna i seksowna i nie boi się jej przytulić kobiecość.

POWIĄZANE ARTYKUŁY

Jak podniosłeś Fleur z ziemi?

Zacząłem od biznesplanu, który moim zdaniem jest bardzo ważnym pierwszym krokiem, zwłaszcza jeśli jesteś osobą kreatywną. Praca nad biznesplanem zmusza cię do prawdziwego budowania jego biznesowej strony. Kiedy zaczynałem, myślałem, że zrobię ten biznesplan za miesiąc, wywalę to. Zajęło mi to chyba sześć miesięcy, jeśli nie dłużej, żeby to zrobić. [śmiech] Potem musiałem znaleźć kogoś, kto pomógłby mi w prognozie finansowej: jaki będzie produkt i jakie są ceny i żeby wyglądało pięknie, bo planowałam zebrać pieniądze na start biznes. Miałem fabryki, z którymi pracowałem w Victoria's Secret, które naprawdę kochałem, i miałem fabryki w Garment Center, z którymi pracowałem.

Jakie były niektóre wyzwania związane z rozwojem marki bielizny w porównaniu z gotową do noszenia?

Niewiele jest fabryk produkujących bieliznę. Myślę, że cały proces dopasowania jest bardziej skomplikowany – każda jego część – ponieważ jest mniej ludzi, z którymi możesz pracować przy próbkach, produkcji, dopasowywaniu rzeczy. To bardziej specjalność. To zdecydowanie bariera. Następnie, jeśli chodzi o zaopatrzenie, jest mnóstwo komponentów do biustonosza. Jest elastyczna i fiszbinowa osłona, klin i kokardka; jest wiele rzeczy, które mogą coś powstrzymać.

A także, jeśli się nad tym zastanowisz, jeśli chodzi o pracę z influencerami lub osobami, które chcesz pokazać w swojej marce. Jeśli jesteś marką stricte bieliźnianą, jest to trudniejsze do osiągnięcia.

Jak podchodzisz do mediów społecznościowych?

Wszystko robimy we własnym zakresie. Uruchomiliśmy nasz Instagram, zanim jeszcze uruchomiliśmy markę i jestem w to bardzo zaangażowany. Nigdy nie powiedziałbym: „Och, niech stażysta zajmuje się naszymi mediami społecznościowymi” – chyba że byli w tym niesamowici – ponieważ dla mnie tak właśnie ludzie odkrywają i znają Fleur. To jeden z naszych najważniejszych połączeń i punktów styku z marką.

Spojrzenie z lookbooka Fleur du Mal na wiosnę 2018. Zdjęcie: Fleur du Mal

Jak zdecydowałaś się rozgałęziać się na produkty gotowe do noszenia?

Już od pierwszej kolekcji miałam ready-to-wear, bo nie chciałam, żeby ludzie postrzegali nas tylko jako markę bieliźnianą, ale to był raczej dodatek. To coś, co zawsze chciałem zrobić, po prostu musiałem stworzyć przestrzeń, aby móc to zrobić; Chciałam, aby bielizna znalazła się w pewnym miejscu, w którym czułam, że jesteśmy gotowi na jeszcze większy rozwój. Więc teraz, przez ostatnie kilka sezonów, naprawdę przygotowujemy się do noszenia jako osobnej kategorii.

Co chciałbyś wiedzieć przed założeniem własnej firmy?

Są pewne rzeczy, na które wydawałem pieniądze na początku, ale wolałbym tego nie robić. Ale w pewnym sensie czasami musisz przejść przez ten proces, aby dowiedzieć się, że tego nie potrzebujesz. Pierwsza sesja, którą zrobiliśmy, była bardzo droga; Miałem dyrektora artystycznego i stylistę oraz scenografię, którą zbudowaliśmy. Martwiłem się o to i chciałem, żeby było tak wspaniale, że nie czułem się komfortowo, by skąpić na czymkolwiek. Zaufałem mojemu fotografowi, który powiedział: „Potrzebujemy tego zestawu” i to jest głupie. [śmiech] Powinniśmy byli po prostu wynająć hotel. Nie wyglądało to inaczej, a potem miałem ten ogromny zestaw i musiałem zapłacić, żeby go gdzieś przechować. W końcu pomyślałem: „Po prostu to wyrzuć, nigdy nie odbuduję tego losowego zestawu, który wygląda jak cztery ściany i drzwi”.

Myślę, że założyłem, że jak tylko wystartuję, będzie to coś ogromnego — jakby po prostu miało być, BOOM, to się dzieje. Budowanie marki wymaga czasu. Zawsze byłem w takim pośpiechu. To jest gra na czekanie; nic nie jest z dnia na dzień. Niektórym tak się to wydaje lub tak wygląda z zewnątrz, ale to wymaga czasu.

Jaką radę dałbyś komuś, kto chce uruchomić własną markę?

Najważniejszą rzeczą jest to, jak ludzie radzą sobie z przeciwnościami losu i wydarzeniami, nad którymi tak naprawdę nie masz kontroli. Myślę, że wiele osób tak mówi, ale to jest wytrwałość i umiejętność bycia wytrwałym i niepoddawania się, ponieważ to jest takie trudne, a moda jest tak trudna; jest tak konkurencyjny, jest tak drogi. Nie wiem, jak ktokolwiek to robi. [śmiech] Kiedy myślisz o tym, co to jest potrzebne, część mnie jest taka, że ​​nie zrobię tego ponownie. Niemal musisz wejść w to z pewną dozą ignorancji, aby to zrobić.

Jak pogodzić prowadzenie własnej marki z życiem?

Robić Mam życie poza tym? [śmiech] Czasami czuję się winny, jeśli nie pracuję dosłownie przez cały czas. Trudno to zrównoważyć. Myślę, że w pewnym momencie muszę się odciąć; że na cały dzień skończyłam i nie zamierzam o tym myśleć, bo muszę spać, albo ćwiczyć, albo chcę zobaczyć się z przyjaciółmi, chcę zobaczyć się z mężem.

Jeśli ćwiczę lub mogę pomedytować rano, małe rzeczy, które rozpoczynają mój dzień, jestem inną osobą.

Czego szukasz w ludziach, których zatrudniasz?

Lubię ludzi, którzy potrafią być trochę przedsiębiorczy. Nasz zespół się powiększa, ale oczywiście przez jakiś czas byliśmy naprawdę małym zespołem. Szukam ludzi, którzy mają świetne nastawienie, są przebojowi, ludzi, którzy mówią „tak” rzeczom – zróbmy to, zróbmy to, zastanówmy się, jak możemy to zrobić – nie kogoś kto jest jak: „Nie mogę tego zrobić, nie wiem jak to zrobić”. jeśli nie wiesz, jak to zrobić, to nie wiesz, jak to zrobić, ale wymyślisz sposób, aby to się stało.

Jaki jest Twój ostateczny cel dla marki?

Naprawdę chcę, żeby Fleur była globalną marką, która jest nie tylko znana, ale także komunikuje się z ludźmi w określony sposób. Myślę, że najtrudniejszą rzeczą w rozwoju marki jest utrzymanie tego, co masz, integralności marki – czy nadal jest fajna? Czy to nadal interesujące? Czy nadal jest bezczelny? Jak to tu sprowadzić i nadal mieć te rzeczy? To największe wyzwanie.

Mam cele dla marki z rozgałęzieniem na inne kategorie — uroda, akcesoria, buty, dom, biżuteria. To są rzeczy, które mnie naprawdę ekscytują.

Chcesz najpierw otrzymywać najnowsze wiadomości z branży modowej? Zapisz się do naszego codziennego biuletynu.