Testujemy najnowsze samoopalacze na rynku

instagram viewer

Samoopalacze tradycyjnie nas przerażały. Jedno spojrzenie na przystawkę paparazzi Lindsay Lohan w 2008 roku, a zobaczysz dlaczego. Jeśli chodzi o opcje przyciemniania skóry, musiałeś albo opalać się w staromodny sposób i uzyskać zmarszczki i czerniaka, czyli możesz chodzić z pomarańczowymi palmami i rumianymi kolanami przez dwa tygodnie, aż staniesz się blady jeszcze raz.

Ale na szczęście istnieje cała masa zupełnie nowych produktów samoopalających, które obiecują zapewnić użytkownikom sztuczny blask, który może konkurować z dniem napędzanym olejem dla niemowląt Johnson & Johnson na plaży, o którym WIEMY, że nie byłeś parzystymyślący o oddaniu się.

Przez kilka tygodni przezwyciężyliśmy nasze obawy i przetestowaliśmy wszystkie nowe produkty, a oto rezultat: nasz kompletny przewodnik po najlepszych obecnie samoopalaczach na rynku. Chcesz wiedzieć, którzy byli zwycięzcami, a którzy skłonili nas do ponownego dołączenia do jednego z nich? śpiwory polowe w 90-stopniowym upale?

Próbnik: Nora

Zastrzeżenie: To był mój pierwszy raz, kiedy używałem samoopalacza. Są przerażające. To wszystko.

Jak to działa: Ten dwuetapowy system obejmuje złuszczający żel do mycia ciała i ekspresowy samoopalacz w płynie. Po wyszorowaniu całej martwej skóry pod prysznicem, nakładasz zabarwiony płyn opalający na całe ciało za pomocą rękawicy. Za dwie minuty jest sucha i już trochę opalona. W ciągu następnych kilku godzin rozwija się głębsza opalenizna. Również nazwa jest zabawna.

Plusy:

• Exfoliator pachnie jak dosłowne rozgniecione truskawki, które w letni sposób były fajne podczas toczenia się po ogrodzie. Po użyciu moja skóra była naprawdę gładka.
• Kolor jest widoczny natychmiast po nałożeniu, dzięki czemu łatwiej jest zobaczyć, gdzie już go nałożyłeś (chociaż i tak nie był on całkowicie niezawodny dla nowicjusza takiego jak ja). Wydawało się, że jest w pełni rozwinięty do rana.
• Powtórzyłam aplikację kilka dni później i zdecydowanie wyglądałam na ciemniejszą i miałam równomierną opaleniznę. Kiedy moja współlokatorka (która nie wiedziała, że ​​przeprowadzam eksperyment) zobaczyła mnie następnego dnia po tygodniowej nieobecności, zapytała mnie, kiedy i jak się tak opaliłam. Powodzenie!

Cons:

• To trochę dziwne, że płyn po prostu kapie z butelki – nie ma pompki.
• Kiedy dotarłem do pracy, zacząłem zauważać wokół siebie lekki utrzymujący się zapach, mimo że spryskałem się panną Dior przed wyjściem z domu.

Ogólnie: Uważam, że doświadczenie jest proste i szybkie. To był ten opalacz, do którego wróciłem, gdy skończyłem je wszystkie testować – chociaż następnym razem wydawało mi się, że przegapiłem jeszcze więcej plam na skórze. Samoopalanie jest naprawdę trudne, chłopaki!

Najlepszy dla: Osoby z napiętym harmonogramem, które lubią widzieć, co robią i gdzie.

Próbnik: Nora

Jak to działa: Rzeczy Jergens to OG subtelnych samoopalaczy - ale ten obiecuje, że całkowicie porzucił nieprzyjemny zapach. Po kilku dniach stosowania opalenizna pogłębia się.

Plusy:

• Łatwa do wykonania, przyjazna dla użytkownika aplikacja – chociaż nie widzisz, gdzie już aplikowałeś.
• Zapach był minimalny!

Cons:

• Trudno było określić rzeczywisty wpływ koloru, ponieważ dzieje się to tak stopniowo… Może zbyt stopniowo?
• Nasza twarz wydawała się ciemnieć szybciej niż reszta ciała z jakiegoś powodu.
• Pozostawił ciemne plamy, jeśli nie został całkowicie wtarty, z pewnymi plamami wokół nadgarstków i łokci.

Ogólnie: Zaczęliśmy zauważać rozwój koloru w dniu 3, a do dnia 6 uzyskaliśmy opaleniznę, która wyglądała bardziej naturalnie niż inne produkty, których używaliśmy wcześniej. Zdecydowanie mądry wybór dla początkujących samoopalaczy.

Najlepszy dla: Osoby z ogromnym strachem, że w ciągu godziny zmienią kolor na pomarańczowy. Jeśli chodzi o samoopalacz, powolny i stały wygrywa wyścig.

Próbnik: Nora

Jak to działa: Ten system żelowych pompek firmy Guerlain działa zarówno jako nawilżacz, jak i samoopalacz. Bazując na samym opakowaniu, jest oczywiste, że Terracotta znajduje się w górnej części bronzerów.

Plusy:

• Podobał nam się zapach balsamu i nieplastikowa w dotyku butelka. To bardzo luksusowe doświadczenie.
• Kolor balsamu był bardzo estetyczny – głęboki brąz, bez pomarańczy!
• Balsam po aplikacji pozostawia na skórze subtelny połysk, który przekształca się w naprawdę ładny, naturalny i głęboki kolor.

Cons:

• Naprawdę trudno było powiedzieć, gdzie już nałożyłam balsam – a całkowite rozwinięcie się zajmuje około godziny.
• Instrukcje mówią, aby umyć ręce po aplikacji, ale były one poplamione – woda i mydło nie wystarczyły.
• Zgłosiłem się wieczorem, ale odczekałem zalecany czas opracowania (jedna godzina), aby iść spać. Kiedy się obudziłem, zauważyłem smugi, plamy i zacieki – których szczerze mówiąc wcale nie rozumiem, ponieważ na początku nie był płynny.

Ogólnie: Kolor był wspaniały, ale żałuję, że nie był bardziej wyrównany i zdecydowanie polecam nakładanie tego z rękawicą, ponieważ plamy na dłoniach były nieco przygnębiające. Może zostaw to samoopalaczom profesjonalistom.

Najlepszy dla: Panie poszukujące bardziej luksusowego samoopalacza. Poważnie, sam zapach jest wart tego procesu.

Jak to działa: Ok. Więc zastosowałem to do mojego przyjaciela, który może lub nie nadal ma nade mną moją metodę aplikacji. Butelka zaleca spryskiwanie produktu „na wyciągnięcie ręki” – i szczerze mówiąc, prawdopodobnie byłam znacznie bliżej. Szczerze mówiąc, naprawdę bałam się, że mogę przegapić i spryskać opaleniznę w całym mieszkaniu.

Plusy:

• Brak kontaktu dłoni z opalenizną oznacza brak pomarańczowych dłoni!
• Bardzo szybko się aplikowało.

Cons:

• Rozpyla przezroczysty, przez co trudno jest dokładnie określić, gdzie go położyłeś.
• Następnego ranka kolor był nierówny i rozmazany w zależności od różnych długości, z których spryskałem opalacz. Jak na mojego przyjaciela, wyglądało to tak, jakbym spryskał losowe smugi brązowej farby w sprayu.

Ogólnie: Myślę, że onieśmielał mnie czynnik sprayu i myśl, że mogę mieć brązowawe rzeczy na dywanie w sypialni. Prawdopodobnie najlepiej jest używać tego w dużej, wyłożonej kafelkami łazience lub na zewnątrz, jeśli to możliwe.

Najlepszy dla: Mistyczni fanatycy opalenizny pragnący nieco większej kontroli w swojej rutynie – oczywiście z długimi, stabilnymi ramionami!

Próbnik: Nora

Jak to działa: Hayley przysięga na tę piankę do opalania na wakacje, więc jako początkująca samoopalacz chciałam go wypróbować. Wskazówki zalecają nakładanie go okrężnymi ruchami za pomocą rękawicy do opalania i odczekanie 4+ godzin przed zmoczeniem.

Plusy:

• To było bardzo łatwe do nałożenia i rozprowadzenia.
• Uzyskany kolor wyglądał naturalnie, ale był nieco niejednolity. Wszystko jest jasne, więc trudno jest zobaczyć, gdzie został zastosowany, a gdzie nie.
• Nie zauważyliśmy żadnego zapachu.

Cons:

• Kolor przywierał do suchych miejsc na mojej skórze znacznie bardziej niż inne, które testowałem – dokładne złuszczanie wcześniej jest koniecznością.
• Byłam świadoma, że ​​moja twarz wyglądała trochę brudno, ale panie z Fashionistki się z tym nie zgodziły.
• Kolor poplamił moje białe prześcieradła pierwszej nocy, kiedy go nałożyłem (prawdopodobnie moja wina, ale równie dobrze mogę to wrzucić).

Ogólnie: Podobało nam się lekkie odczucie musu i ciemność po jednej aplikacji – ale następnym razem lepiej złuszczymy i wybierzemy ciemniejsze prześcieradła!

Najlepszy dla: Osoby, które nie radzą sobie z zapachem samoopalacza i chcą szybkiego koloryzacji.

Jak to działa: Ten biały balsam jest wolny od parabenów i konserwantów i zdecydowanie dobrze się na nim pieni. Składniki twierdzą, że „neutralizują wolne rodniki, chronią skórę przed toksynami środowiskowymi i zwalczają widoczne oznaki przedwczesnego starzenia się.” Technicznie nie mogę za to ręczyć, ale z pewnością była to jedna z przyjemniejszych, które wypróbowany.

Plusy:

• Podobało nam się, że był to lotiony, który przypominał nam stosowanie kremu z filtrem, który przypomina lato. Ta-da: opalenizna!
• Nie poplamił zbyt mocno rąk (umyłem je od razu po aplikacji).
• Stosowanie nie wydawało się wielkim problemem – bardziej jak zwykły balsam niż inne, których próbowaliśmy.

Cons:

• Zdecydowanie pominąłem niektóre miejsca, więc później nałożyłem drugą warstwę na pewne obszary, co wydawało się zminimalizować problem.
• Po jego pojawieniu się pojawił się słaby zapach.

Ogólnie: Bardzo podobał mi się opalacz June Jacobs. Balsam wydawał się bezpieczniejszy w użyciu, zarówno pod względem farbowania mojej skóry (mam na myśli, że tak właśnie jest, prawda?) I nie zepsucia.

Dobre dla: Osoby, które nie mają pojęcia, co robią, jeśli chodzi o stosowanie samoopalacza.

Próbnik: Cheryl

Wyznanie: Pomimo tego, że jestem redaktorem kosmetycznym, nigdy nie próbowałem samoopalacza. Boję się tego, a dodatkowo lubię być blady. Więc oczywiście postanowiłem spróbować tego dziwnego, który podobno działa pod prysznicem. Porada: Upewnij się, że zostawiłeś swoje kontakty, kiedy spróbujesz tego. Ja nie. Der.

Jak to działa: To żel do mycia ciała i samoopalacz dwa w jednym. W zestawie rękawiczki i aplikator na długim drewnianym patyczku. Powinieneś wycisnąć jedną pompkę na każdą kończynę, którą chcesz zakryć. Twierdzi, że jest stopniowy i subtelny.

Plusy:

• Dołączone rękawiczki ratowały życie (kiedyś faktycznie je założyłem po zabarwieniu obu moich kciuków mahoniem).
• Aplikator, który przypomina jedną z tych plastikowych luf, był naprawdę pomocny w wypolerowaniu obszarów, w których kolor uległ nasyceniu (a mianowicie moich suchych kolan).
• Kolor naprawdę JEST stopniowy. Nie czekałem pełnych zalecanych 30 sekund i miałem najostrzejszy blask, gdy wyszedłem z prysznica.
• Nie poplamił moich ręczników ani prześcieradeł.

Cons:

• Musisz skulić się w suchym kącie prysznica, aby nałożyć i pozostawić go na 30 sekund. Również instrukcje zalecają najpierw mycie szamponem, ponieważ w przeciwnym razie spowoduje to opaleniznę.
• Użycie aplikatora do nałożenia pierwszej dawki spowodowało powstanie dużej ciemnej plamy na szczycie jednego uda i bladości poniżej kolana. Nauczyłem się lekcji na drugiej nodze i położyłem ją równomiernie na całej długości nogi, a następnie wypolerowałem.

Ogólnie: Byłam mile zaskoczona i wrócę pod prysznic i postaram się o ciemniejsze nogi.

Najlepszy dla: Ludzie, którzy chcą wykonywać wiele zadań jednocześnie i/lub ZAWSZE chcą mieć nową, fajną rzecz.

Próbnik: Hayley

Jak to działa: Jestem już wielbicielką St. Tropez’s Self Tan Mousse, więc byłam ciekawa, jak mi się spodobał spray. Spray wychodzi ciemnobrązowy, więc możesz zobaczyć, dokąd idzie - czułem się, jakbym malował sprayem swoje ciało. W zestawie rękawica i zdecydowanie jej potrzebujesz – musiałem naprawdę mocno pocierać, aby nie wyglądała niejednolicie. Pomimo tego, że produkt podobno ma technologię natrysku 360°, zdecydowanie trudno jest go wprowadzić niektóre obszary, a jeśli odwrócisz go do góry nogami - na przykład, aby spryskać tył ud - wychodzi trochę kapanie. Nie mogę nawet zacząć zgadywać, jak ludzie mają to na plecach bez partnera. Na szczęście mój chłopak był pod ręką, aby dokończyć pracę.

Plusy:

• Naturalnie wyglądający kolor
• Bardzo minimalny zapach
• Nie poplamił pościeli ani ręczników
• Rękawica piankowa była bardzo przydatna i zapobiegała dziwnym plamom na dłoniach
• Ponieważ spray jest brązowy, łatwo jest zobaczyć, gdzie należy zmieszać i zapobiec powstawaniu plam

Cons:

• Jeśli nie jesteś akrobatą, będziesz musiał poprosić kogoś, aby pomógł ci spryskać plecy i pocierać je
• Musisz bardzo mocno pocierać piankową rękawicą, aby kolor był równomierny
• Ponieważ należy trzymać spray w odległości sześciu cali od skóry, łatwo jest go rozprowadzić po całej łazience

Ogólnie: Uwielbiałem kolor, nienawidziłem aplikacji. Zdecydowanie klei się do musu.

Najlepszy dla: Bardzo elastyczni ludzie; ludzie szukający sposobu, aby nakłonić kogoś do pocierania kręgosłupa

Aby naprawić błędy… Użyliśmy Brązowy Bufor, 10 dolarów za dwie osoby.

Te małe gąbki w kształcie gwiazdek świetnie nadają się do mieszania smug i miejsc, które mogłeś przegapić podczas poszukiwania idealnej sztucznej opalenizny. Bronze Buffer działa najlepiej na małych powierzchniach – nie do usuwania całych opalenizny. Po prostu włóż je pod zlew i wypoleruj.

Ale uważaj: pocieraj zbyt mocno, a skończysz z suchą, złamaną skórą, której gojenie zajmuje trochę czasu. Nauczyliśmy się na własnej skórze i skończyliśmy z łuskowatym czołem – dzięki Bogu za grzywkę!