Od Missoni do Marny Ro: jak projektantka Sunjoo Moon robi to w modzie

Kategoria Sunjoo Księżyc Marna Ro | September 19, 2021 11:23

instagram viewer

W naszej wieloletniej serii „Jak to robię” rozmawiamy z ludźmi zarabiającymi na życie w branży modowej o tym, jak się włamali i odnieśli sukces.

Sunjoo Moon jest niczym innym, jak tylko przygód. Kiedy miała zaledwie 17 lat, świeżo po prywatnej szkole dla dziewcząt w rodzinnym Sydney w Australii, przekonała ją rodzice kupili jej bilet lotniczy do Paryża pod pretekstem poprawienia jej francuskiego – i potajemnie zbadali projekt szkoły. W swojej późniejszej karierze w modzie pracowała w jednych z najbardziej prestiżowych domów tekstylnych i modowych na świecie. Wśród nich Cerruti, Missoni, Kenzo i Thierry Mugler – i ostatecznie jako właścicielka własnej tytułowej linii i butiku w Paryżu.

Ale być może największa przygoda Moon miała miejsce w 2008 roku, kiedy jej mąż, rodowity Paryż nienawidził Paryża, przekonał ją, by się przeprowadziła (lub, jak mówi Moon, sprowadził ją „kopającą i krzyczącą”) do Los Angeles. Przez półtora roku dojeżdżała tam i z powrotem między Paryżem, gdzie nadal prowadziła własną firmę, a LA, gdzie mieszkała również trójka jej dzieci. W końcu coś musiało dać, a Moon nauczyła się uwzględniać branżę modową i postawę LA, łącząc swoją dziewczęcą, paryską estetyczne z kalifornijską bohemą, najpierw jako dyrektor kreatywny wytwórni Of Two Minds, a teraz jako dyrektor kreatywny Marna Ro.

Niedawno spotkaliśmy się z projektantką, gdy była w Nowym Jorku. Opowiedziała nam o swoich czasach szkolnych z Izabela Marant, jak założyła własną wytwórnię i co myśli o stylu francuskim i kalifornijskim. (Uwaga: poniższa transkrypcja została zredagowana i skondensowana.)

„Urodziłem się w Korei Południowej i przeprowadziłem się do Sydney w Australii, kiedy miałem prawie trzy lata i tam miałem dzieciństwo. Chodziłam do prywatnej szkoły dla dziewcząt i całe moje życie nosiłam w mundurach – czapkach, marynarkach i krawatach – od piątej do siedemnastej. Myślę, że to była we mnie kreatywność; musisz wyglądać inaczej, gdy wszyscy wyglądają tak samo.

Zacząłem robić ubrania, gdy miałem 15 lat. To była era post-punkowa. Wpadłem na pomysł, że mógłbym malować tkaniny i robić ubrania. Mama nie pozwoliła mi kupić materiału, więc wziąłem prześcieradła, ręcznie je pomalowałem, wszyłem paski i wymyśliłem, jak uszyć ubrania. W Sydney było miejsce, w którym można było kupować ubrania od młodych projektantów, a ja wziąłem swoje i sprzedałem sukienkę za 200 dolarów. Przez ostatnie dwa lata szkoły średniej robiłem ubrania i zarabiałem na sprzedaży tego, co było naprawdę ręcznie malowanymi prześcieradłami.

Skończyłem szkołę w wieku 17 lat i wyjechałem do Paryża. Powiedziałem rodzicom, że zamierzam zrobić kurs francuskiego w Paryżu, ale w rzeczywistości pojechałem tam, aby poszukać szkoły projektowania. A potem znalazłem szkołę projektowania [red note: Studio Bercot] i wróciłem i ogłosiłem moje rodzice Chciałem studiować projektowanie mody i powiedzieli: „Nie zamierzasz zostać lekarzem?”. I ja powiedział nie. W końcu skłoniłem ich do zgody na szkołę projektowania i gdybym nadal chciał iść na medycynę, mógłbym później. Umieścili mnie w domu swojego przyjaciela w Paryżu, ale wyszedłem trzy dni później, mówiąc, że jest za daleko od szkoły, i właściwie zanurzyłem się w tej młodej paryskiej kulturze. Nie potrafiłem zbyt dobrze mówić po francusku, ale w projektowaniu nie ma to aż takiego znaczenia i świetnie się bawiłem, pozostając poza domem do rana. W szkole projektowania poznałem Isabel [Marant]. Mówi mi, że nauczyłem ją mówić po angielsku, a ona nauczyła mnie mówić po francusku.

Powodem, dla którego chciałem iść do szkoły projektowania w Paryżu, niekoniecznie było nauczenie się, jak być projektantem, ale zrozumienie, jak francuska branża modowa działa, jak działa francuska moda. Dla mnie francuska moda była niesamowita, ponieważ jest to branża, która jest przekazywana.

Moja pierwsza praca była w Cerruti, gdzie byłam młodą asystentką projektanta. Dowiedziałem się tam wszystkiego, czego nauczyłem się o szyciu i obrębianiu. Ludzie nazywali to szkołą Cerruti, jedziesz do Włoch, uczysz się wszystkiego o tkaninie. Spędziłam tam pięć lat, a potem skontaktowała się ze mną rodzina Missoni, aby zostać projektantką kobiet. Są najbardziej autentyczną, hojną, najbardziej niesamowitą rodziną. We Włoszech wszystko dotyczy rodziny. Mieszkałem wtedy w Paryżu, więc latałem między Paryżem a Włochami. Potem założyłem Missoni Black Label, która zajmuje się garniturami, i nauczyłem się wszystkiego o krawiectwie, czego nie uczysz się w szkole. To kolejny przekazany statek. Miałem niesamowite pięć lat [w Missoni]. Dom Rosity [Missoni] znajdował się obok fabryki, zaprosiła nas na lunch i uczyła o włoskiej kuchni, stylu życia i kulturze. We Francji to dość rzadkie, nie masz takiego poczucia rodziny.

Następnie skontaktowała się ze mną Grupa LVMH i poszedłem zaprojektować Kenzo Jungle [przypis red.: linia dyfuzyjna Kenzo]. To była duża, odnosząca sukcesy linia handlowa, również w Paryżu, bardzo korporacyjna, ale naprawdę niesamowite doświadczenie. Chodziło o kolor i nadruki, do których zawsze skłaniałem się naturalnie. Potem skontaktowała się ze mną Clarins Group, która była właścicielem Thierry'ego Muglera, i poszłam zaprojektować odzież damską Thierry Mugler couture. To nie haute couture, ale wyższa półka, gotowa do noszenia. Dotknęłam tam tak wielu różnych aspektów mody - dopasowywania dzianin do kolorów i nadruków, a także mnóstwa wieczorowych sukienek, skór i futer.

Kiedy pracujesz dla dużych domów, w końcu chcesz coś dla siebie zrobić. Więc założyłem własną linię, kiedy pracowałem dla firm futrzarskich [na boku]. Otworzyłem mały butik w Paryżu, tuż przy Bon Marché, ze studiem z tyłu. Chciałem mieć własny butik, ponieważ kiedy pracujesz dla wielkich domów mody, masz zespoły projektowe, uciekasz do fabryk we Włoszech i Niemcy i kupują odbitki w Londynie i przemawiają do zespołu sprzedaży, ale jesteś bardzo odcięty od klienta końcowego, to takie duże maszyna. Teraz, gdy robiłam ubrania, chciałam zobaczyć, jak są w sklepie i porozmawiać z moimi klientami. Często pracowałem z góry i sam finansowałem biznes - to było naprawdę dla mnie osobiście, dla mojej osobistej ekspresji. Ceny wahały się od 200 USD do 1000 USD, sprzedaliśmy Neimanowi Marcusowi w Stanach Zjednoczonych oraz w całej Europie, na Bliskim Wschodzie iw Japonii. Był bardzo dziewczęcy, dość kolorowy. Mówiłem, że były to sukienki na kolację dla dziewcząt, które chodziły na przyjęcia i wystawy sztuki i pracowały w ciągu dnia. To sposób ubierania się w Paryżu – wstajesz rano, ubierasz się, idziesz na koktajl, na kolację, wracasz do domu. W Ameryce, w Los Angeles, każdy jest bardzo swobodny, a potem ubierasz się, by wyjść wieczorem. W Paryżu sposób ubierania się rano jest taki, jak będziesz wyglądać w nocy. Ubrania były tym, co chciałem nosić, a także wypełniały dziurę na rynku.

Miałam więc własny butik i konsultowałam się i doradzałam zespołom projektowym i szczęśliwie żyłam paryskim życiem. Ale mój paryski mąż nie chciał już mieszkać w Paryżu. Chciał tylko przenieść się do Stanów. Dosłownie wyszedłem, kopiąc i krzycząc. W 2008 roku przeprowadziliśmy się do Los Angeles. Moja siostra i szwagier pracują tam w przemyśle filmowym. Przez pierwsze półtora roku w Los Angeles utrzymywałem biznes i butik. Spędziłbym 10 dni w LA, a potem 10 dni w Paryżu. Byłem przyzwyczajony do podróżowania, więc nie wydawało mi się to wielkim problemem. Ale miałam trójkę dzieci i nadal zachowywałam się tak, jakbym była luźna i wolna. Postanowiłem więc zamknąć biznes, ale nic nie zrobiłem, dopóki nie umieściłem wszystkich na pierwszym miejscu. Nie mógłbym tego zrobić w żaden inny sposób.

Los Angeles było zupełnie inne i musiałem wymyślić, jak podejdę do rzeczy. W Paryżu otwierasz drzwi i chłoniesz dynamikę i energię miasta. W Los Angeles otwierasz drzwi i nie ma nic. To naprawdę skłoniło mnie do przemyślenia wszystkiego i tego, co robię. Przez Isabel [Marant] poznałem właściciela [nieistniejącej już wytwórni] Of Two Minds i zostałem dyrektorem kreatywnym, miał wtedy około roku, i była to dla mnie idealna sytuacja, aby połączyć moje paryskie życie z moim kalifornijskim życiem, ponieważ naprawdę odkryłem Kalifornię dzięki temu Marka. Istnieje prawdziwe skrzyżowanie paryskiej dziewczyny z kalifornijską dziewczyną. Prawdziwa paryska dziewczyna ma w sobie nonszalancję. Paryski nie czesują, nie dbają o makijaż, ale dbają o styl i dodatki, bardzo proste i czarne, mają naturalne wyczucie stylu. Kalifornijskie dziewczyny – te naturalne, prawie hipisowskie – są podobne. Myślę, że właśnie o to chodziło w tej marce, o kalifornijskim fajnym spotkaniu z paryskim szykiem. [Wytwórnia] była porównywana do Isabel Marant, ponieważ jesteśmy przyjaciółkami, a ona jest najfajniejszą dziewczyną na świecie, ale ma chłopięcy luz, podczas gdy ja jestem bardzo dziewczęca. Robiłem Of Two Minds przez około trzy lata. Na końcu były straszne czasy.

Skontaktował się ze mną właściciel i założyciel Marna Ro, Naza [red.: CEO Nasarudin Nasimuddin] na początku zeszłego roku. Mieszka w Malezji i przyjechał do Los Angeles, spotkaliśmy się i naprawdę się dostali. Mieliśmy tę samą wizję stworzenia marki lifestylowej dla obywatela międzynarodowego. To ja i trzech innych w zespole projektowym, mamy całe to własne atelier z pięcioma kanałami, kuterem, samplowaniem próbek, co jest wyjątkowe dla Los Angeles. Wtedy stałem się największym fanem Los Angeles. Nigdy nie sądziłem, że znajdę tutaj techniczne know-how, ale nie różni się to aż tak bardzo od warsztatów w Europie.

Jeśli mam radę dla studentów projektowania, to jest ona taka: Jeśli naprawdę kochasz projektowanie i naprawdę tak silne przekonanie, potem trzymaj się broni, wierz w to, w co wierzysz, nigdy się nie poddawaj, przeprowadź to, aby koniec. W życiu, niezależnie od tego, czy chodzi o projektowanie, film czy cokolwiek, każdy, kto trzyma się swoich przekonań, przechodzi przez to, niezależnie od tego, czy pracujesz dla dużego domu projektowego, czy dla własnej firmy. Koniec końców chodzi o Ciebie jako osobę, o to, jak zamierzasz to prowadzić, o to, co najbardziej Ci odpowiada i wyrażasz swoją estetykę”.