Jefferson Hack przeprowadza wywiady z Garethem Pughiem o modowych filmach zamiast pokazów na wybiegu i jego sklepie w Hongkongu

instagram viewer

PARYŻ--Dni po brytyjskim ekspatach, kolekcja Mercury and Ebony S/S 2011 Garetha Pugha została zaprezentowana na Imax o wymiarach 8 x 15 metrów ekran do magazynu pełnego kupujących i prasy, awangardowy projektant siedzi na nieformalne pytania i odpowiedzi w Luwrze Apple Sklep. Awangardysta zgarnął francuskie I JESTEM nagrody w 2008 roku i podobno następna w kolejce do McQueena i Diora Homme. Ostatni z serii prezentowanej przez Oszołomiony i zmieszany zwana „Poznaj Projektanta” współzałożycielem magazynu Jefferson Hack rozmawia z młodym projektantem o niepewnej przyszłości pokazów na wybiegach, jego wyprzedanym sklepie w Hongkongu i dlaczego Saint Martins nie jest gwiazdą.

Jefferson Hack: Pierwszy sklep Garetha został otwarty w Hongkongu w lipcu. Został zaprojektowany przez Iwana z Daytrip Studio, który jest bardzo młody, jak 25. Jak się z nim pracowało? Gareth Pugh: Znam go od 18 roku życia i jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, myślę, że to pomaga. Moje dwa zastrzeżenia dotyczyły tego, żeby wewnątrz wyglądało jak czarna skrzynka i żeby jedna ściana mogła sterować wideo.

JH: Jest ściana wideo, która również wystaje na ulicę i aplikacja, w której ludzie mogą kupować z niej, na przykład używanie jego sklepu jako medium telewizyjnego... jak stacja telewizyjna czy coś takiego. GP: Sklep znajduje się pomiędzy Comme Des Garcons i Gucci, więc chciałem, żeby sklep mówił sam za siebie. Krzyczeć. JH: Opisz premierę. GP: To było surrealistyczne, skręcić za róg i zobaczyć sklep z moim nazwiskiem, wyglądał jak wnętrze mojej głowy.

JH: Czy to są płytki [wewnątrz sklepu]? GP: To właściwie szatnia, to kafelki pokryte skórą. To jak wyściełana komórka. Komunikat NIE jest taki, że musisz być szalony, żeby kupować moje ubrania.

JH: Słyszałem, że wszystkie akcje zostały wyprzedane, czy to tylko plotka? GP: Tak. Fabryka dostarczyła część zapasów.

JH: (po wyświetleniu teasera filmu SS11 w reżyserii Ruth Hogben) Pracujesz z silnymi kobietami, takimi jak Raquel Zimmerman i Natasha Vodianova, które poruszają się w określony sposób. Jakiej kobiety szukasz? GP: Muszą być w stanie wystąpić i muszą to zrobić dobrze za pierwszym razem. Nadaje się do tych ekstrawaganckich kusicielskich kobiet. Dla mnie to niesamowite znaleźć kobietę, która ma zarówno męskość, jak i kobiecość. A to jest naprawdę ważne dla moich ubrań. Potrzebujesz trochę tak potężnego, żeby je unieść.

JH: Prasa i krytyka spotkały się z silną reakcją na kolekcję i film. Czy ludzie zaczynają akceptować film o modzie jako alternatywę dla pokazów na wybiegach? Dla przypomnienia, jaka była twoja motywacja do zrobienia filmu, a nie tradycyjnego show? GP: Chodziło o przekazanie tego szerszej publiczności io pełną kontrolę nad tym, co wnoszę do tej publiczności. Tak wiele rzeczy może pójść nie tak w serialu i tak wiele rzeczy może pójść nie tak w filmie, ale ludzie nie widzą tych błędów. Chodziło o odzyskanie kontroli i pokazanie im tego, co chcę, żeby zobaczyli.

JH: Czy doświadczenie pasowało do motywacji/oczekiwania, jak chciałeś, aby zostało odebrane? A także emocje związane z tym, uczucie publiczności później? GP: Oczywiście, kiedy gram koncert, na końcu jest duże wydawnictwo. Czujesz uniesienie lub „Och, już po wszystkim, możemy się upić”. W pewnym sensie mieliśmy to, kiedy skończyliśmy zdjęcia. Potem były dwa tygodnie montażu. Tak więc w moim nastroju było mniej wzlotów i dołków. Co moim zdaniem było dobre. Pokaz jest bardzo małą częścią tego, co robię jako projektant. Jak tylko program się kończy, trafia on od razu do sprzedaży i tym razem mogłem się skoncentrować na naprawieniu tej strony rzeczy. Często zapomina się, albo często zapominam, że show jest częścią tego, ale w tym tygodniu, zaczynając od dzisiaj, to właśnie dzieje się biznes i mogę się na tym bardziej skoncentrować.

JH: Nakręcenie filmu o modzie jest tak samo drogie, jak wystawienie pokazu, prawda? GP: Tak. Myślę, że wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Uważają, że możliwość zrobienia filmu jest drugorzędna w stosunku do występu, ponieważ jest to tani wykręt. JH: Myślę, że udowodniłeś zupełne przeciwieństwo. Zrobione na poziomie, na którym to robisz, jest bardzo jasną i realną alternatywą dla Ciebie, Twojej marki i Twojej wizji. GP: Myślę, że chodzi o wybory, których dokonujesz w odniesieniu do ilości pieniędzy, które wydajesz na rzeczy, które mają na celu komunikowanie Twojej marki. Robienie pokazu dla 300 osób może nie ma dla mnie takiego sensu, jak robienie filmu, który możemy zaprezentować, potencjalnie milionom ludzi na całym świecie, którzy mogą to zobaczyć. Pomysł nie jest w żaden sposób osłabiany ani edytowany, jak to może być, gdy widzisz zdjęcia na stronach takich jak style.com. To w zasadzie to, co chcę, żeby ludzie zobaczyli. Myślę, że inwestycja... możesz czerpać te korzyści. To warte swojej ceny.

JH: Na koniec Gareth, jeśli mógłbyś mieć budżet na zorganizowanie dowolnego wydarzenia, aby pokazać swoje ubrania, co by to było, kolejny film? GP: Same pokazy mody ewoluowały w ciągu ostatnich 20 lat w tę zgrabną prezentację. Widziałem filmy z pokazów w latach 80-tych i na wybiegu była jakaś prasa – było trochę chaotycznie, jak walka byków. Nie mówię, że to przyszłość. To pomysł na zrobienie czegoś innego. Nie mówię, że już nigdy nie zrobię pokazu na wybiegu. Jest bardzo otwarty.

(Publiczność) Jak wpłynęło na ciebie Central Saint Martins? To jedno z tych niesławnych miejsc, z których pochodzi tak wielu ludzi. Louise Wilson, która uczy na MA, zawsze żartuje, że ludzie przychodzą na studia do St. Martins oczekują, że zostaną posypani magicznym pyłem i zrobieni z gwiazd. Naprawdę tak nie jest. Jest bardzo lo-fi i ciasny, a na dziesięciu uczniów przypada jedna maszyna do szycia. Miałem taką teorię, kiedy tam byłem, że wszystko, co chcesz tam robić, jest o wiele trudniejsze. Nawet niewiarygodnie nieprzydatny personel biblioteki lub osoby pracujące w biurze mody. Uczy, że jeśli chcesz coś zrobić, musisz zrobić to sam. Nie możesz polegać na innych ludziach, którzy zrobią to za Ciebie. To chyba moja pięta achillesowa, ponieważ im większe rzeczy dostają, tym więcej rzeczy muszę robić, nadzorować i organizować. Ale nie byłbym szczęśliwy, gdybym nie miał takiej kontroli nad rzeczami.