Jak Bella Freud utrzymuje celowo małe swetry ukochane przez dziewczyny

Kategoria Bella Freud | September 18, 2021 09:51

instagram viewer

Bella Freud. Zdjęcie: Bella Freud

W naszej wieloletniej serii „Jak to robię” rozmawiamy z ludźmi zarabiającymi na życie w branży modowej o tym, jak się włamali i odnieśli sukces.

Istnieje wiele powodów, dla których prawdopodobnie słyszałeś o brytyjskim designerze Bella Freud: Może wiesz, że jest córką nieżyjącego już Luciana Freuda, słynnego artysty, i prawnuczką Zygmunta Freuda, wynalazcy psychoanalizy. A może widziałeś jeden z jej swetrów z wełny merynosów – ozdobiony zwrotami takimi jak „Ginsberg jest Bogiem”, „Je t'aime Jane” lub „1970” – na gwiazdach stylu Kate Moss i Alexa Chung. Freud pisze także dla takich publikacji jak Niedzielny Telegraf i robi krótkie filmy z tacy współpracownicy jak John Malkovich. Poza tym była jedną z pierwszych pracownic Vivienne Westwood iw pewnym momencie została zaprojektowana dla linii Biba.

Choć jej rodowód może być zróżnicowany, podejście Freuda do jej własnej działalności jest dość specyficzne. Ponieważ wprowadza nową kolekcję kaszmiru wyłącznie w Bergdorf Goodman

— znaczący wypad w ekspansję USA — rozmawialiśmy z Freudem o jej niechęci do przyjmowania mody, utrzymywaniu małej linii, o tym, jak wymyśla te sprytne frazy i co dalej. Czytaj.

Czy zawsze interesowałaś się modą?

Mniej więcej w wieku 12 lat interesowałam się modą, ale bardzo mi się wstydziła; Musiałem kupować rzeczy, które nie były „modne”, ale były nieco ekscentryczne. Nastawienie w mojej szkole było takie, że jeśli interesujesz się modą, to znaczy to, że jesteś całkowicie intelektualnie bezsensowny.

Kupowałam rzeczy w starych sklepach i robiłam, żeby pasowały do ​​mojego stylu. Potem, kiedy wydarzyła się cała punkowa rzecz... bezpieczniej było rozwijać w tym swój styl. To było mniej krępujące i bardziej agresywne, co było zabawne w wieku 16 lat.

Czy chodziłeś do szkoły mody?

Chciałem iść do szkoły artystycznej, ale nie chciałem być tradycyjnym artystą. Szkoła mody po prostu czuła się dobrze. Zapisałem się do szkoły [Accademia di Costume e di Moda w Rzymie, ona też studiowała krawiectwo w Istituto Mariotti, Rzym] i naprawdę zainteresowałem się sygnałami, które ludzie wysyłają poprzez szczegóły w ich odzież. Rzym był w dużym stopniu centrum ręcznie robionych rzeczy, a ja pracowałem u niektórych starych krawców i szewców. Całe wykończenie dotyczyło konkretnego rodzaju dotyku i bardzo mnie to zainteresowało.

Kiedy miałam 16 lat, spotkałam Vivienne Westwood w nocnym klubie i zapytałam, czy mogłabym pracować w sobotę... to było moje pierwsze doświadczenie w pracy z kimś, kto był w czołówce swojej gry. Zaprzyjaźniliśmy się i [po szkole w Rzymie] zacząłem pracować jako jej asystent. Wróciłem do Anglii i pracowałem na różnych stanowiskach, ponieważ [jej firma] była wtedy bardzo mała.

Co zainspirowało Cię do założenia własnej linii?

Miałem w głowie spojrzenie, które chciałem zobaczyć na kimś. Duży wpływ na to miały te książki Colette zatytułowane „Claudine” o tej młodej dziewczynie, która jest bardzo prowokacyjna, pruderyjna i dość nieśmiała… Pomyślałem, że to naprawdę ekscytujące połączenie, ta bardzo stłumiona, bardzo urocza młoda kobieta. Pisałem i robiłem filmy, ale jako projektant czuję, że mogę wyrazić siebie najlepiej.

Sweter z przedwiośni 2016. Zdjęcie: Bella Freud.

Zacząłeś od swetrów? Jak ewoluowała kolekcja?

Postanowiłam zrobić kolekcję akcesoriów i zaprojektowałam sandały i małe torebki. Potem wpadłem na kogoś, kto miał fabrykę dzianin w Szkocji i powiedział: „Och, możesz trochę zrobić dzianiny ze mną, jeśli chcesz” i skończyło się na tworzeniu kolekcji, która miała około 20 stylów dzianina. Chciałam wziąć krawiectwo i przełożyć je na dzianiny, ale to zachowywało się w tak miękki sposób. Zaprosiłem kilku kupujących i sprzedałem.

Miałem włoskich sponsorów, a potem mieli własne problemy [i wycofali się] i zacząłem brać udział w konsultacjach. W tym samym czasie zacząłem robić filmy krótkometrażowe. Kręciłem film z Johnem Malkovichem, więc postanowiłem stworzyć własną małą kolekcję opartą na historii z filmu. Nawet nie zamierzałem tego sprzedawać, ale potem kilka sklepów zapytało, czy mogą to sprzedać, więc zrobiłem naprawdę małą serię. Znalazłem inny sposób pracy. Pracowałem dla innych marek i zajmowałem się doradztwem, ale też utrzymywałem swoją własną linię, ale w bardzo, bardzo małym stopniu, prawie tak, jakbym robił coś w rodzaju dwuletniego magazynu. W tym czasie pojawiał się również nowy sposób kupowania i moje małe kolekcje nadawały się do tego.

O czym był film?

Dziewczyny Beatnik czekają na przybycie swojego „bohatera poety”, a on nigdy nie przybywa. Myślałem trochę o całym fandomie i zabronionych towarach. W latach 70. były takie koszulki z napisem „Clapton jest Bogiem”, więc pomyślałem: „Okej, będziemy mieli „Ginsberg jest Bogiem”. w W erze beatników, niektóre z tych wierszy są naprawdę świetne i wiele znaczą, a inne są po prostu śmieciami i nic nie znaczą. Pomyślałem więc: „Ginsberg jest Bogiem”, a na odwrocie jest napisane „Goddard to pies”. To nic nie znaczy; to tylko przejęzyczenie, ale chwyta całość.

Dostałem wiadomość na sekretarce od agentki Jane Birkin, w której napisała: „Kochała twojego Gainsbourg jest boskim swetrem” i pomyślałam: Och, jak ja mam... Nie mogę po prostu uczynić każdego „Bogiem”. Więc zastanawiałem się, co ktoś powiedziałby Jane i narysowałem to tak, jakby to był haft. Na plecach umieściłem napis „Gainsbourg is God”, a na rękawach napis „Serge”.

Czy wiesz, jaki rodzaj frazy lub wzoru był najlepiej sprzedającym się produktem?

W tym roku 1970 ma. To zabawne, jak ludzie decydują się coś wybrać. Ktoś [sławny] go założy i z tego wyjdzie zupełnie nowa ścieżka zainteresowania.

Jak kto?

Niedługo po tym, jak zrobiłem „Ginsberg jest Bogiem”... Zrobiłem tylko kilka. Sprzedawali w malutkim sklepiku na Carnaby Street, a Kate Moss kupiła jeden. To zdjęcie jej [nosi to] po prostu stało się wirusowe. A potem to się powtórzyło około osiem lat później, kiedy nosiła go Alexa [Chung]. Kiedy ktoś coś nosi i wygląda na to, że robi to dla siebie i pasuje do jego tożsamości, nie jest to tylko okazja do zrobienia zdjęcia; to połączenie źródła pomysłu, młodych kobiet, które przychodzą i wpadają na pomysł, i przekształcają całość tak, jak ona to widzi.

Alexa Chung i Bella Freud w 2012 roku. Zdjęcie: Dave M. Obrazy Benetta/Getty

Jak na początku znalazłeś sprzedawców?

Miałem różnych agentów i sam zajmowałem się sprzedażą. Kiedy zaczynałem, zadzwoniłem do japońskiego sklepu Beams, którego poznałem, kiedy pracowałem w Vivienne Westwood, i kupili kolekcję. Teraz mam fantastycznego agenta, który jest również bardzo kreatywny i naprawdę wspaniale jest mieć agenta, który cię dopada. Informacje zwrotne są bardzo konstruktywne i to pomaga mi budować moją markę.

Co dalej? Czy jesteś dość skupiony na ekspansji międzynarodowej?

Opracowałem też małą metkę z kaszmiru i Bergdorf's ją przechowuje. Bardzo interesuje mnie Ameryka.

Robię też świece zapachowe [i perfumy]. Pracuję z perfumami, a ponieważ [mamy] „nos”, jesteśmy maison de parfums. Robiłem świece zapachowe z grafiką ze swetrów i wygląda to naprawdę fajnie. To raczej połączenie mody i urody, niż bardzo odmienne. Chcę, żeby było tak samo podekscytowane, jak moda.

Czy planujesz coś jeszcze dodać do tego w przyszłości?

Znalazłem witrynę dla sklepu w Londynie, więc to się stanie w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Interesuję się sprzętem domowym i różnymi rzeczami, naprawdę. Uważam, że moda nie musi ograniczać się do ubrań.

Zdjęcie: Bella Freud.

Jakie było Twoje dotychczasowe największe wyzwanie w rozwijaniu Twojej firmy?

Nie być przytłoczonym tym, jak wiele jest do zrobienia. I bardzo rygorystyczne, aby nie być zbyt przywiązanym do mojego biurka. Moją rolą jest bycie źródłem pomysłów w mojej firmie, więc muszę się upewnić, że patrzę, czytam, widzę, rysuję jak najwięcej. Chociaż czuję, że powinienem być w swoim biurze, zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to dla mnie najlepsze miejsce. I mam naprawdę świetny zespół. Ufam swojemu osądowi ludzi o wiele bardziej niż wtedy, gdy zaczynałem.

Jaką radę dałbyś komuś, kto chce założyć własną linię ubrań?

Kiedy zaczyna iść dobrze, przepływ gotówki jest tym, co jest kołem, które wypadnie z samochodu. W zeszłym roku przyszła do mnie młoda absolwentka, która wydawała się naprawdę utalentowana i nie mogła się zdecydować, czy powinna iść i pracować dla kogoś innego, czy założyć własną firmę. Z jednej strony, aby pracować dla kogoś innego, zdobywasz duże doświadczenie i poznajesz rytm mody, harmonogram, który jest bardzo surowy i nieubłagany. Ale też, kiedy zaczynasz pracować dla innych ludzi, dość trudno się od tego oderwać. Zwróć uwagę na swoje mocne strony i buduj na nich. Jeśli znajdziesz coś, w czym czujesz, że jesteś naprawdę genialny, zbuduj to wokół tego, a potem nie bać się trzymać się swojej wizji, jak myślisz, że powinna być, nawet jeśli wydaje się to trochę ekscentryczny.

Wywiad został zredagowany i skondensowany.