Życie z Elizabeth Kiester! Część I

instagram viewer

Wiedziałem dokładnie, z kim chcę przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną do mojego pierwszego artykułu Life With, gdy tylko dostałem pracę tutaj w Fashionista, moja stara przyjaciółka Elizabeth Kiester (na zdjęciu tutaj z jednym jej przyjaciółek, Loven.) Zostałem bardzo pobłogosławiony w mojej 11-letniej karierze w tym biznesie, aby móc pracować z niesamowicie utalentowanymi, szalenie inteligentnymi i zabawnymi ludzie. Eliz jest na szczycie tej listy. I miałem szczęście dwukrotnie pracować z nią, w Jane oraz YM. Ale to nie dlatego, że jest moją przyjaciółką, chciałem, żebyście ją wszyscy poznali. Naprawdę miała jedną z najciekawszych karier w modzie – od magazynów, przez tropiciela trendów dla A&F, po współpracę ze Stellą w LeSportsac. Od końca zeszłego roku jest pełnoprawnym projektantem, sprzedając swoje towary w swoim niesamowicie kolorowym sklepie Wanderlust w Siem Reap w Kambodży. Tak, Kambodża. Niestety, wyjazd do Kambodży nie mieści się dokładnie w budżecie Fashionistki, więc rozmawiałem z Elizabeth przez e-mail o tym, jak ona skończyła tam, gdzie jest dzisiaj i jak życie w modzie w Siem Reap tak bardzo różni się od tego, w którym mieszkała w Nowym York. W poniedziałek porozmawiamy więcej o tym, co się wyprzedaje w jej sklepie, za czym najbardziej tęskni w Nowym Jorku, dokąd zmierza Wanderlust i jak rozbujać 5-calowe czółenka Marni w kambodżańskiej wiosce.

Zacznijmy więc od początku. Skąd jesteś i kiedy po raz pierwszy zakochałaś się w modzie? Pochodzę z Westport w Connecticut, bastionu wszystkiego, co eleganckie i klasyczne. To tak, jakby katalog J.Crew ożył! Zawsze interesowałam się ubraniami, modą, kolorami i stylem, i trochę naciskałam na preppy, nawet jako nastolatka. Moja mama była w swoim czasie niezłą maniaczką w ciuchach i stylu i myślę, że to było przekazywane przez moje geny! Przeprowadź mnie przez pracę w twojej karierze i jak powstały. Masz jedną z NAJBARDZIEJ interesujących ścieżek każdego, kogo znam. Fajną rzeczą w mojej karierze jest to, że udowadnia, że ​​czas był wszystkim! Miałem bardzo, bardzo szczęście. Kiedy zaczynałem w czasopismach w 1989 roku, w czasach przed internetem, telewizją kablową i wszystkimi tymi nowymi mediami, magazyny były tak ważne. Były tak ważnym narzędziem do przekazywania komunikatów wizualnych tam i do kobiet. W tamtych czasach było dostępnych około ośmiu magazynów o modzie damskiej, a każdy z nich miał swój własny „głos”, swoją własną, bardzo szczególną czytelniczkę. Więc nie było konkurencji, jaką mamy dzisiaj. Kiedy dostałam pracę jako asystentka dyrektora mody Mademoiselle, NIE miałem pojęcia, co to znaczy, nigdy nie widziałem pokazu na wybiegu w telewizji, tak naprawdę nie znałem żadnych projektantów ani nic w tym rodzaju. Po prostu nie mieliśmy środków, aby dowiedzieć się o tego rodzaju rzeczach. Więc to wszystko było takie świeże, ekscytujące i nowe – każdy dzień był wspaniałym doświadczeniem pouczającym. Pod koniec mojego pierwszego roku znałam każdego projektanta z imienia i nazwiska, jego numery telefonów na pamięć, zawartość tkaniny w każdej części garderoby w kolekcji każdego projektanta… to było niesamowite. Tak ciężko pracowałem, aby nauczyć się uczyć się uczyć, a później stałem się znany jako „encyklopedia mody”, ponieważ wziąłem na siebie studiowanie wszystkiego o branży, poznawanie tego i WIEDZIEĆ. przeniosłem się do Siedemnaście, następnie do Marie Claire--Byłem jednym z założycieli redaktorów modowych --i stamtąd do Jane, które było najcenniejszym pojedynczym doświadczeniem zawodowym w moim życiu. Jane dało mi możliwości, o których nie wiedziałem, że istnieją dla mnie - odciągnęło mnie od stanowiska i pozwoliło mi odkrywać różne rzeczy w ramach mody - zacząłem pisać, stylizować więcej, redagować własny dział magazynu, kręcić okładki, pisać album Opinie. Pozwolono nam i zachęcono nas do robienia wszystkiego, na co mamy ochotę i było to tak wyzwalające i niesamowite. Każdego dnia czułem się tak szczęśliwy. stamtąd zabrałem się do pracy nad ponownym uruchomieniem YM z małą grupą Janei przerobiliśmy ten magazyn na coś, z czego byłem bardzo, bardzo dumny. Potem dostałem szansę „zmiany strony” i przeszedłem do Abercrombie & Fitch, gdzie zostałem Global Concept Director. To było trochę jak bycie dyrektorem ds. mody w magazynie, ale stawka była większa – to była poważna sprawa! A&F jest OGROMNY! Podróżowałem po całym świecie w poszukiwaniu nowości, fajnych, modnych, kierunkowych. To było niesamowite. Spędziłem mnóstwo czasu w Japonii i szaleńczo zakochałem się w Tokio. Boże, Tokio to najbardziej magiczne, niesamowite miejsce. Rozmawiaj o modzie, trendach i inspirującym designie – za każdym razem, gdy tam byłem, przez cały czas byłem szczerze wzruszony do łez. To, co mnie naprawdę poruszyło, to celowość japońskiego designu. Wszystko jest tak przemyślane, tak przestudiowane, tak uczciwie, z miłością i dumnie wykonane. To naprawdę wstrząsnęło moim światem i wiele się nauczyłem, przebywając z Japończykami i ich pracą. Więc to miało sens, że z A&F zostałem Globalnym Dyrektorem Kreatywnym w LeSportsac, który jest OGROMNY w Japonii, a także bardzo ważny w USA. Pracowałem nad uruchomieniem kolekcji Stella McCartney dla kolekcji LeSportsac i jeździłem tam i z powrotem między Nowym Jorkiem, Londynem i Tokio. To było niesamowite. Zaangażowałem się tam w tak wiele rzeczy – marketing, merchandising, projektowanie sklepów, reklamę, wizualizacje, projektowanie, druk, kolor, materiały – nosiłem około 100 różnych kapeluszy i uwielbiałem je wszystkie. Wiem, że zawsze interesowałeś się tą częścią świata. Co cię do tego początkowo przyciągnęło? A co najbardziej w nim kochasz? Cóż, mój tata był dziennikarzem i jako reporter relacjonował wojnę w Wietnamie, więc dorastałem bardzo świadomy tej części świata. i ze względu na wszystkie rzeczy, które wydarzyły się tutaj podczas wojny, a potem wojen domowych, naprawdę poczułem potrzebę i… tęsknota i chęć przybycia tutaj i zrobienia czegoś pozytywnego dla tych pięknych, niezwykłych ludzi kultury. Nie jestem osobą religijną, ale podziwiam buddyzm i podziwiam znaczenie, jakie ta religia odgrywa w codziennym życiu. Uwielbiam historię, mieszankę starego i nowego. Uwielbiam klimat. Uwielbiam sposób, w jaki pola ryżowe wyglądają około 16, kiedy światło jest złote i żółte i pełne nadziei. Uwielbiam widzieć słonia idącego ulicą, unikającego SUV-a. Uwielbiam śpiew mnichów, zapach frangipani i kadzidła oraz sposób, w jaki lilie wodne unoszą się na polach, wszystkie różowe i kwitnące na tle kakofonii zieleni. Uwielbiam, jak nauczyłam się nowego odcienia niebieskiego, po prostu patrząc w niebo. „Nieustannie inspiruję się kolorami, które widzę każdego dnia”.

Powiedz nam, jak wylądowałeś tam na dobre. Odbyłem więc miesięczną podróż medialną po Azji na rzecz kolekcji Stella. Byłem w całej Azji, udzielając wywiadów, organizując przyjęcia z okazji premiery, biegając w kółko i gadając o tym, jak urocza i niesamowita jest ta kolekcja. To był odlot! Ale wiedziałem, że po tym szaleństwie potrzebuję wakacji. Zarezerwowałem więc sobie wyjazd do Siem Reap w Kambodży na „wakacje wolontariuszy”, czyli krótkotrwałą pracę non-profit, wolontariat, nocleg w tanim hostelu itp. Zrobiłem to już wcześniej w południowym Wietnamie i bardzo mi się to podobało. I zawsze chciałem odwiedzić Kambodżę. Więc przyjechałem do Siem Reap po odesłaniu wszystkich moich modowych strojów z trasy medialnej do Nowego Jorku, przyjechałem z plecakiem wypełnionym bojówkami, koszulkami i Chuck Taylors i poszedłem do pracy. Zainstalowaliśmy pompy wodne w wiejskich wioskach, pomalowaliśmy szkolny dom na pagodzie, uczyliśmy dzieci angielskiego, pracowaliśmy w „ośrodku dla dzieci ulicznych”... i to zmieniło moje życie. Kochałem Kambodżę, kochałem ducha tego miejsca, kochałem widzieć nadzieję, czuć nadzieję i dotykać ludzi, a oni dotykali mnie w ten bardzo potężny, znaczący sposób. Mieszkańcy Kambodży uczyli mnie sposobu, o wiele więcej niż ja ich uczyłem! Nic już nigdy nie będzie takie samo i wiedziałem o tym. I zdecydowałem, że muszę wywrócić swoje życie do góry nogami i zresetować je w sposób, który wydawał się potężniejszy, bardziej prawdziwy, bardziej żywiołowy, bardziej szczery i być może nieco bardziej wymagający w nowy sposób. Tak więc znalazłem miejsce dla Wanderlust – francuski dom kolonialny z 1929 roku, cały zniszczony i wrak, w samym centrum miasta, wynająłem go i zacząłem go odnawiać z pomocą przyjaciół z Khmerów. Tak, nawet zamachnąłem się młotem! "Zamiłowanie do włóczęgi! Na Alley West, Siem Reap, Kambodża. Budynek jest oryginalnym francuskim kolonialnym, z 1929 roku. latarnię, którą moi rodzice kupili na pchlim targu Cligancourt w Paryżu w latach pięćdziesiątych! Całość jest bardzo indochińska, nie?

O co chodzi w Wanderlust? Wanderlust to kulminacja mody, stylu i pomysłów, których nauczyłam się i chłonęłam podróżując po całym świecie za swoją pracę. Nie mogę powiedzieć, ile razy widziałem kobiety kupujące „pamiątkową” modę i wpychające te rzeczy do góry przegródki – wiedziałem, że nigdy nie założyliby tych rzeczy, kiedy byli w domu w Sztokholmie, Stockton w Szkocji, gdziekolwiek to było. Stożkowy kapelusz, cheongsam, fez, dramatyczna djellaba z koralików – gdzie oni to nosili poza kontekstem, gdzie to kupili? Nie zamierzali. Popełniłem te same błędy – kupując na Hawajach barwione na krawat bikini z muszelkami, bo tam wyglądało tak uroczo, a potem wyciągałem je z walizki w domu i próbowałem wyobrazić sobie siebie noszącego go w Montauk lub gdzieś i pomyślałem: „Co ja sobie myślałem?” Tak więc Wanderlust to moda i styl, który świetnie wygląda wszędzie tam, gdzie zabierze Cię pragnienie wędrówki ty. To tłumaczy. Mówi o globalnym dialogu projektowym. Możesz założyć jedną z moich sukienek tutaj w Siem Reap na kolację, ale obiecuję, że założysz ją na drinki w Sydney lub do galerii w San Fran, Soho lub gdziekolwiek. Wszystko, co oferuję w wanderlust, jest robione w Kambodży, ale nie mówi: „POjechałem do Kambodży i KUPIŁEM TĘ KOSZULKĘ”. „Wnętrze Wanderlust (przesunąłem stolik grab 'n go, ponieważ moi klienci rzucali się na niego, gdy próbowałem zrobić zdjęcie!!!) Mam ogródek, w którym można spędzać wolny czas, ze stosami Vogues, CN Travelers, Vanity Fair i New Yorker, i codziennie otrzymujemy Phnom Penh Post — to świetne miejsce dla chłopaka/męża — i mamy Wi-Fi do przeglądania sieci”.

Więc jak wygląda dla ciebie normalny dzień? Co robiłeś dzisiaj? Zabawne, moja rutyna każdego dnia jest inna. Kiedy wyjdziesz z mainstreamu, świata korporacji lub wielkiego miasta, życie działa zupełnie inaczej. Nie mamy tutaj Jeżyn. Nie mamy kalendarzy Microsoft Outlook, a od czasu przeprowadzki nie nosiłem zegarka. Więc mój dzień rozwija się w sposób, którego nie mogę przewidzieć. Mieszkam na piętrze ze sklepu, więc dojazdy do pracy to schodzenie po rozklekotanych drewnianych schodach. Dzisiaj, na przykład, zaczęłam swój poranek o 8 rano, wychodząc na spotkanie z tą młodą dziewczyną, która robi haftowane bransoletki dla Wanderlust. Mieszka po drugiej stronie ulicy od Angkor Wat, światowej sławy świątyń z IX wieku, które mamy szczęście mieć tutaj na naszym podwórku. Ona nie mówi po angielsku, a ja jeszcze nie mówię znośnie po khmersku. Więc Tom, który jest jednym z moich dwujęzycznych pracowników, podwiózł mnie tam na swoim motocyklu i złożyliśmy dziewczynie nowe zamówienie na bransoletki do sklepu i niektórych sklepów w USA. Jest taka słodka i taka szczęśliwa. Jest niepełnosprawna, a projekt bransoletki, którą dla mnie robi, pomaga ją utrzymać i daje jej zatrudnienie. W przeciwnym razie miałaby bardzo, bardzo trudno znaleźć pracę. i uczy się angielskiego, haftując te bransoletki angielskimi słowami. I przez Toma wyjaśniam jej, co oznacza „żądza wędrówki” lub „spokój”. I dużo się śmiejemy. Jestem bardzo, bardzo w uczciwym handlu i nalegam na płacenie miejscowym, którzy pracują, za dobre pensje. Uwielbia nasze wspólne projekty i jest bardzo dumna, że ​​robi rzeczy, które widzi na ludziach z Zachodu i turystach. A świadomość, że jej rzeczy są sprzedawane w USA, jest dla niej bardzo ekscytująca! Potem wróciłem tutaj i pracowałem z moją główną szwaczką Leng, która jest niesamowita. Wspólnie pracujemy nad ubraniami. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, pomyślała, że ​​moje pomysły są szalone — nigdy wcześniej nie widzieli ani nie szyli żadnych zachodnich ubrań! Teraz ma własne pomysły i uwielbia patrzeć na Amerykanina Modas trzymam się. Uwielbia grudniowy numer – uważa, że ​​Jennifer Aniston jest piękna!!! Teraz projektujesz. Czym to się różni od tego, co robiłeś wcześniej? A czym różni się ten proces w Kambodży niż wtedy, gdy byłeś w LeSportsac lub proces, który widziałeś z innymi projektantami, z którymi pracowałeś w Nowym Jorku i Europie? Tutaj pracuję ręka w rękę, oko w oko. Nie używam fabryk. Mam 6 młodych Khmerek, które szyją dla mnie w swoich domach. W ten sposób mogą opiekować się swoimi dziećmi, rodzicami. W większości azjatyckich społeczeństw mieszkasz z całą dalszą rodziną i bardzo ważne jest, aby kobiety zajmowały się wszystkim – gotowaniem, sprzątaniem, wychowywaniem dzieci itp. Dlatego ważne jest przebywanie w domu, ale także zarabianie na życie. i znowu płacę im godziwą płacę. W miarę jak Wanderlust będzie rosło – a przy odrobinie szczęścia – prawdopodobnie będę musiała pracować z większym kręgiem kobiet, aby wypełniać zamówienia. Ale znowu, jest dla mnie tak ważne, że wspieram młode kobiety i pomagam im na rynku pracy, jednocześnie wspierając i uznając ich odpowiedzialność wobec rodziny. Czy wszystko w sklepie zostało zaprojektowane przez Ciebie? Cała odzież jest. Sprzedaję również sandały ze skóry i rypsu, które pracuję z rodziną w Phnom Penh, nad ich wykonaniem. Sprzedaję ich mnóstwo! Oni są niesamowici! Sprzedaję biżuterię i akcesoria, które albo kupuję na miejscu, albo zamawiam w organizacjach pozarządowych, które wspierają kobiety w rękodzielnictwie i tworzeniu biżuterii. „Wewnątrz Wanderlust. to jest mój stół z biżuterią i akcesoriami typu „chwyć i idź”, wypełniony zabawnymi, masywnymi, kolorowymi, pysznymi smakołykami – gigantycznymi pierścionkami koktajlowymi, rattanem bransoletki, które robią dla mnie kobiety na wsiach, nasze haftowane bransoletki przyjaźni, wisiorki, głupie portmonetki – po prostu zabawne i bajeczne rzeczy. Moi klienci to UWIELBIAJĄ."

Jaki jest Twój proces projektowania, od szkicowania, przez produkcję, po obejrzenie go w sklepie? Cóż, fajną rzeczą w braku współpracy z fabryką jest to, że czas realizacji jest bardzo krótki. Jeśli zdecyduję się wypróbować nowy styl, dzwonię do Leng, a ona przychodzi i za kilka dni mamy go w sklepie. Tnę bardzo blisko, co oznacza, że ​​nie trzymam ton zapasów ani nie mam 20 niczego. Jeśli znajdę materiał, który mi się podoba, a mogę dostać tylko pięć jardów, kupuję go i szyję z niego trzy sukienki. Kiedy to zniknie, to zniknie. Klienci uwielbiają ten „jednorazowy” pomysł”, ponieważ sprawia, że ​​kupowane przez nich produkty wydają się bardzo wyjątkowe i „couture”! I odwieczne pytanie projektanta: gdzie czerpiesz inspirację? Podróżuj, podróżuj, podróżuj. To jest sedno, rdzeń doświadczenia i koncepcji Wanderlust. Miałem takie szczęście, że zwiedziłem wiele świata i znalazłem tu i ówdzie rzeczy, które kocham lub które nosiłem na śmierć, ponieważ działają. I wykorzystuję te doświadczenia i przekładam je na rzeczy, które mamy w Wanderlust. Na przykład wszystko, co mam w sklepie, ma kieszenie. Z podróży zdałem sobie sprawę, jak ważne są kieszenie. za aparat, papierosy, bilet na pociąg, przepustkę do świątyń, cokolwiek. Mieć rzeczy pod ręką szybko i łatwo — kieszenie są KLUCZOWE! Jaka jest twoja baza klientów? Musi być tak eklektycznie! OMG, jest tak eklektycznie! Co jest tak COOL, że mam klientów z całego świata. Japońska LOVE Wanderlust. Uwielbiają kolory, "kawaii" ("kawaii" oznacza po japońsku "słodki" i to jest NAJWYŻSZY komplement!) Australijscy turyści też uwielbiają moje rzeczy, ponieważ są idealne do australijskiego stylu życia – wyluzowane, swobodne, łatwo. Dostaję mnóstwo klientów z Singapuru, Filipin, Malezji, Korei, Chin, Europy i USA. To, co jest tak niesamowite, tak inspirujące i przyprawia mnie o dreszcze – nawet w tę upalną pogodę – to to, że nie niezależnie od tego, skąd pochodzą moi klienci, reagują na rzeczy w ten sam sposób — z miłością, podekscytowaniem i entuzjazm. Wszyscy mówimy globalnym językiem mody i fajnie jest widzieć, jak to się dzieje na moich oczach. Moimi stałymi klientami są dziewczyny, które mieszkają tutaj w Kambodży – tak, niektóre khmerskie dziewczyny, ale wielu emigrantów, którzy mieszkają i pracują w Kambodży, albo w sektorze non-profit, albo w hotelarstwie. Te dziewczyny są z całego świata i przychodzą raz za razem. Wszyscy są moimi przyjaciółmi i moimi muzami. „Ja i moja najlepsza dziewczyna, Sheree O'Donnell. Sheree jest Brytyjką, zabawniejszą niż ktokolwiek, kogo kiedykolwiek spotkałam, piękna, inteligentna, przyziemna, złośliwa – wszystkie te rzeczy sprawiają, że ktoś jest fajny. A ona jest moją żądzą wędrówek muzą.

Sprawdź więcej z Elizabeth w poniedziałek!!