Jak Tata Harper zmieniła się w naturalny, zrównoważony szyk piękna

instagram viewer

Tata Harper. Zdjęcie: @tataharper/Instagram

Witamy w Tydzień Zrównoważonego Rozwoju! Podczas Fashionistka obejmuje wiadomości o zrównoważonym rozwoju i ekologiczne marki przez cały rok, chcieliśmy wykorzystać czas wokół Dnia Ziemi i rocznicy Rana Plaza załamać się jako przypomnienie, aby skupić się na wpływie, jaki branża modowa ma na ludzi i planetę.

„Diagnoza raka zmieniła życie tego przedsiębiorcy” brzmi jak przynęta na kliknięcia. Tak się też dzieje w tym przypadku. Widzisz, w tym scenariuszu nie było Tata Harper, ona z kultowych zielonych szklanych słoików, u której zdiagnozowano raka, a raczej jej ojczym. Obserwowanie jego zmagań z chorobą skierowało jej życie na zupełnie nową ścieżkę. To krótka wersja tego, jak Harper przeszedł od pracy w branży deweloperskiej w Miami do bycia dumnym właścicielem jednego z największych i najbardziej rozpoznawalnych zrównoważone luksusowe marki kosmetyczne w kraju.

Harper dorastała w Kolumbii, ale wcześnie była jet-setterem, skacząc z Miami przez Nowy Jork do Paryża, by podążać za swoją pierwszą miłością: modą. „Myślałem, że idę studiować modę, ale moja mama mnie odradziła” – mówi Harper, która założyła małą linia mody w liceum z jednym z jej przyjaciół, pokazując dowód jej ducha przedsiębiorczości od młodości wiek. "Kiedyś byliśmy bardzo oddani... Tworzyliśmy kolekcje co dwa miesiące”. Odsunięta od życia w świecie mody za radą matki, Harper przeszła do pozornie bardziej praktycznego stopnia inżynierii przemysłowej.

Jednak błąd urody miał we krwi. „Miałam szczęście, że dorastałam w domu, w którym postrzegałam piękno i pielęgnację skóry niekoniecznie jako obowiązek czy luksus, ale jako troskę o siebie i miłość własną” – mówi. „Pamiętam jedną z moich ulubionych rozrywek, kiedy miałam około 12 lat, była to sobota rano, kiedy chodziłam do salonu kosmetycznego z ciotką i my spędziliby dwie godziny na zakupach tych wszystkich niesamowitych akcesoriów kosmetycznych”. Zabierali swoje zdobycze do domu (brzmi znajomo?) Do Harper's dom babci i zabrał się do pełnego dnia domowego spa ze wszystkimi jej ciotkami i kuzynami, mieszając produkty, a także domowe domowe produkty jej babci przepisy kulinarne. „W każdy weekend to było jak pełne rozpieszczanie sytuacji” – mówi.

Dopiero wiele lat później te ukryte geny piękności pojawią się ponownie. Harper pracowała w Miami przy rozwoju nieruchomości, kiedy u jej ojczyma zdiagnozowano raka. „Skończyło się na tym, że chodziłem z nim na wiele konsultacji i klinik i było to naprawdę otwierające oczy doświadczenie dla uświadomić sobie, jak styl życia i drobne decyzje, które podejmujesz każdego dnia, wpływają na Twoje zdrowie i samopoczucie” mówi. W szczególności była zdumiona, gdy lekarze zaczęli rozmawiać z jej ojczymem o jego rutynie pielęgnacyjnej. „Lekarze mówili: „Chcemy, abyś używał jak najwięcej organicznych i naturalnych produktów. Nie używaj tego dezodorantu, spróbuj użyć tego naturalnego dezodorantu”, a ja po prostu usiadłem i pomyślałem, nie mogę w to uwierzyć. [Uwodzenie mojego ojczyma] jest takie uproszczone; wyobraź sobie, gdyby lekarze widzieli moje!” 

Oddana pomocy ojczymowi (i może trochę martwiąca się o siebie), Harper wyruszyła na misję, aby wymienić wszystkie produkty syntetyczne, w których zakochała się przez lata w naturalnych wersjach, ale opcje dostępne na rynku nie zaimponować jej. „Byłam naprawdę rozczarowana tym, co kupowałam” – wyjaśnia. „Albo kupiłeś surowy olej kokosowy i olej jojoba – bardzo podstawowy – albo kiedy miał trochę więcej się działo, potem było pełne tych samych syntetyków, których chciałem uniknąć w pierwszym miejsce. To było jak, tak, pokazywali mi rzeczy, które miały glony i rzeczy, które miały storczyki, a oni mówili: „Och, to naturalne”, a potem odwracasz pudełko i oczywiście glony są na liście, ale widzę też propylen glikol... Wiem o wielu z tych chemikaliów, które znajdują się w maszynach i silnikach samochodowych, ponieważ studiowałem inżynierię przemysłową; dlaczego wkładają to do kremu pod oczy?

Rozwiązaniem, jak widziała Harper, było rozpoczęcie tworzenia własnych produktów. Po spotkaniu z konsultantami, którzy próbowali sprzedać ją na prostej syntetycznej bazie z dodatkiem jednoskładnikowym, postanowiła porzucić branżowe standardy podkreślając jedną lub dwie wybrane substancje aktywne i najtańsze chemikalia, a zamiast tego skoncentrowano się na pakowaniu najsilniejszych botanicznych środków upiększających do każdego z nich produkt. Ta decyzja rozciągnęła typowe sześć miesięcy do roku, które wiele marek wykorzystuje do tworzenia formuł i wytwarzania produktu, do pełnych pięciu lat rozwoju. Wymagało to przetestowania różnych mieszanek, eksperymentowania z różnymi gumami i woskami do zagęszczania i stabilizacji oraz dopracowania procesu, aby stworzyć linię, w którą naprawdę wierzyła. „Nie mogłam naprawdę zrozumieć, że ten produkt jeszcze nie istniał” – mówi.

Wszystkie elementy ułożyły się na swoim miejscu, dopóki Harper nie przeniosła się z Miami do dawnej farmy mlecznej w Vermont's Champlain Valley, gdzie ona i jej mąż wcześniej spędzali weekendy. To właśnie tam zaczęła się łączyć logistyka wytwarzania produktów na jej własnych warunkach – w najbardziej zrównoważony sposób, który pozwala na dostarczanie kolejnych składników. „Zdecydowaliśmy, że musimy wyprodukować ten produkt i że będzie on integralną częścią DNA naszej marki, aby móc tworzyć własne produktów z naszymi pracownikami”. Po zbadaniu miejsc produkcji na całym obszarze, Harper mówi: „W końcu pomyślałem: 'Dlaczego nie wyremontujemy niektórych te stodoły? Wypatrujmy je, wysterylizujmy i zacznijmy tutaj”.

Wytwarzanie produktów na miejscu dałoby pełną kontrolę nad sposobem obsługi rzeczy, umożliwiając im uruchomienie Otwarte laboratorium projekt, funkcja na stronie internetowej marki, która umożliwia klientom wyszukiwanie każdego produktu według partii numer podany na spodzie opakowania i sprawdzić dokładną datę, kiedy partia została zmieszana i do kogo. Wraca do skupienia Harper na świeżości – i jej pełzającego dyskomfortu związanego z niewiedzą, ile lat ma coś, co nakładasz na twarz. „To w zasadzie rozmowa, której tak naprawdę nikt nie ma. Pomyślałem: „Dlaczego miałbym chcieć produktu, który przetrwa dłużej niż rok?”. Nie podoba mi się pomysł nakładania kremu pod oczy, który ma dwa lata”.

Umożliwiło to również Harperowi rozpoczęcie rozmowy o realiach naturalnego piękna, czyli wariacji w naturze. „Czasami owoce róży są ciemniejsze, a czasami jojoba jest bardziej płynna, a czasami kadzidło pachnie trochę inaczej i musimy radzić sobie z tymi wszystkimi subtelnymi zmianami. Stał się narzędziem, dzięki któremu nasi klienci mogą dowiedzieć się, czego używają. Mogą spojrzeć i powiedzieć „kadzidło pochodzi z Maroka w tym sezonie i jest bardziej żółte”.

Dostępność nie była jedynym problemem rozwiązanym dzięki przejęciu produkcji we własnym zakresie. Podczas gdy Harper ostrożnie odnosi się do siebie jako do ekologa („Ludzie, którzy robią to dla życia są prawdziwymi ekologami”, mówi) utrzymanie zielonej, przyjaznej dla środowiska marki zawsze było ważne ją. W tradycyjnym wytwarzaniu produktów kosmetycznych produkt często podróżuje z jednego widoku przez preparat do innego do pakowania, potem do magazynu, gdzie czeka na dystrybucję, a na koniec do detalista; to ogromna ilość gazu, która jest zużywana tylko po to, aby produkt trafił w ręce konsumentów. Eliminując podróż do etapów przed dystrybucją, wyeliminowali również ilość emisji CO2 z tym związanych do każdego produktu mówi: „Możesz znacznie zmniejszyć swój ślad węglowy, ponieważ nie musisz tyle razy wysyłać produktu”.

Opakowania były kolejnym naciskiem na zrównoważony rozwój i stawiały pewne wyjątkowe wyzwania. „Od początku próbowaliśmy robić szkło, ponieważ szkło nadaje się do recyklingu w nieskończoność, ale szkło ma swoje ograniczenia”, wyjaśnia Harper. „Walczyliśmy, ponieważ nie ma wielu opcji szkła dostępnych dla branży pielęgnacji skóry; jest mnóstwo perfum, ale nie ma zbyt wiele do pielęgnacji skóry. Musieliśmy więc wykonać niestandardowe formy i zrobić niestandardowe butelki”. Te kultowe zielone pudełka również spowodowały pewne problemy: „Nasze pudełka składają się ze 100 procent włókna z recyklingu, bo nie podoba mi się pomysł ścinania drzew, żebym mógł mieć pudełko, które klienci po prostu wyrzucą kiedy wracają do domu”. Ale papier z recyklingu jest bardziej włóknisty, co utrudnia manipulowanie nim, a ten dodatkowy wysiłek przekłada się również na dodatkowe koszt. „To trzy razy droższe”, mówi Harper, „ale po prostu czuję się z tym lepiej”.

Cała ta praca się opłaciła. Kiedy Tata Harper oficjalnie pojawiła się na rynku 10 lat temu, natychmiast zyskała zwolenników, a detaliści tacy jak Neiman Marcus i Sephora domagali się, aby umieścić ją na półkach. „Od samego początku mieliśmy ogromne wsparcie ze strony branży. Ludzie dzwonili do nas i mówili: „Kochamy to, za czym opowiadasz; kochamy Twoje produkty; nie mamy niczego takiego jak ty; chcemy cię nieść. Oczywiście nie moglibyśmy od razu mieć dużej dystrybucji. Rozwijaliśmy się bardzo strategicznie i bardzo organicznie, ale to wszystko do nas przychodzi i jestem bardzo wdzięczny.

Harper przypisuje sukces marki po części temu, że jest jedną z pierwszych zielonych marek, która przestała przywoływać estetykę sklepu ze zdrową żywnością. „Jesteśmy przeciwieństwem chrupiącej granoli; chodzi nam o pokazanie naturalnych produktów w ich całkowitej, wysokiej jakości splendoru, ostatecznego luksusu” – mówi, chociaż zauważa, że ​​znaczna część oddanych zwolenników marki nie przychodziła do nich w poszukiwaniu naturalności rozwiązania. „Dostajemy wielu klientów, którzy są naturalni i wielu klientów, którzy niekoniecznie poszukują naturalnych produkty, które po prostu szukają czegoś z dużą ilością substancji aktywnych, z bardzo złożonymi formułami, które są super wysokie jakość. Z tego powodu coraz więcej ludzi przychodzi do nas, a potem naturalne jest, że mówią: „Dobra, świetnie, to dodatkowa korzyść, ale na koniec tego dnia kupuję to, ponieważ widzę ogromne rezultaty na mojej skórze”. Bez względu na powód, gdy znalazłeś zwolenników wśród takich jak Emma Watson i Bella Hadid, trudno jest to narzekać.

Oczywiście Harper nie jest już jedyną grą w mieście, jeśli chodzi o czyste, zielone piękno. I choć inni mogą obawiać się konkurencji, daje jej to nadzieję. „Chciałabym zobaczyć na horyzoncie, że nie byłoby czegoś takiego jak trwałe piękno” – mówi. „Zrównoważony rozwój jest umieszczany na etykietach dla młodych firm, które słuchają pragnień swoich klientów i szukają u nich inspiracji, ale mam nadzieję, że wkrótce wszystkie firmy będą musiały być zrównoważone w swoich praktykach i być bardziej przyjaznym dla środowiska. Po prostu czuję, że to nie jest trend, to wielki ruch, który dzieje się na całym świecie. Żądamy lepszych, bezpieczniejszych produktów konsumenckich, to będzie standard w przyszłości”. Jeśli twarz trwałego piękna wygląda jak Harper, z pewnością też mamy taką nadzieję.

Uwaga: Od czasu do czasu używamy linków afiliacyjnych na naszej stronie. W żaden sposób nie wpływa to na nasze decyzje redakcyjne.

Zapisz się do naszego codziennego biuletynu i codziennie otrzymuj najnowsze wiadomości branżowe na swoją skrzynkę odbiorczą.