Jest grudniowy wtorek, trochę po 10 rano, a ja pędzę po samochód czekający na mnie na lotnisku w Charleston w Południowej Karolinie. W Nowym Jorku pada śnieg, a wiele lotów zostało odwołanych poprzedniego wieczoru – ledwo wyszedłem o 8 rano tego konkretnego ranka. Dla mnie to nie jest taki proble...
Czytaj więcej